Odbiór wyroku Trybunału Konstytucyjnego K 3/21 w Europie
Trybunał Konstytucyjny dnia 7 października 2021 r. opublikował głośne orzeczenie pod sygnaturą K 3/21. Jednoznacznie podkreślił w nim nadrzędność norm Konstytucji RP nad prawem unijnym, w tym tzw. prawem pierwotnym. Nie był to wyrok przełomowy – analogiczne rozstrzygnięcia już od dawna zapadały w wielu państwach europejskich, takich jak Niemcy, Francja czy Włochy. Dotąd jednak nie dotyczyły one sprawy tak kluczowej dla funkcjonowania państwa jak wymiar sprawiedliwości. Kwestia praworządności postawiła spór o prymat norm na ostrzu noża, zarazem wywołując oddźwięk w całej Unii.
Parlament Europejski zareagował na orzeczenie bardzo nerwowo. Już 21 października 2021 r. wystosował rezolucję zdecydowanie potępiającą rozstrzygnięcie. Wyrok został nazwany bezprawnym, sam Trybunał – nielegalnym. Podjęcie pod debatę kwestii relacji norm prawa unijnego i konstytucyjnego zostało określone jako zamach na europejską wspólnotę wartości i prawa. Parlament Europejski uciekł się nawet do manipulacji, twierdząc że wyrok uniemożliwi polskim sędziom odwoływania się do prawa unijnego w całości, czym rzekomo pozbawi ochrony polskich obywateli. Nie było więc miejsca na rzeczową dyskusję, zaś wystąpienia europosłów były pełne histerii, a przede wszystkim gróźb wyciągnięcia konsekwencji wobec Polski.
Komisja Europejska również odniosła się do wyroku jednoznacznie negatywnie. Przewodnicząca Ursula von der Leyen w swoim przemówieniu 19 października 2021 r. wprost powiedziała, że rozstrzygnięcie „ocenia bardzo źle”, dodając po chwili, że „nie zostało jeszcze w pełni przeanalizowane”. Tu również nie było miejsca na analizę ani argumentację, gdyż Komisja z góry wiedziała jak ocenić werdykt. Przewodnicząca następnie zapowiedziała wstrzymanie środków z Funduszu Odbudowy dla Polski oraz podjęcie na nowo procedury zawieszenia w prawach członka Unii Europejskiej. Warto wskazać, że Komisja Europejska umorzyła niedawno postępowanie prowadzone wobec Niemiec w związku ze stwierdzeniem nadrzędności Konstytucji RFN. Pokazano tym samym, że KE odmiennie traktuje identyczne sytuacje, a niektórym państwom członkowskim po prostu wolno więcej.
Najostrzejsza, lecz pozbawiona prawniczych argumentów krytyka orzeczenia Trybunału pochodzi od przedstawicieli lewicy, szczególnie niemieckiej czy hiszpańskiej. Przewodnicząca Socjaldemokratów w PE Iratxe García Pérez potrafiła powiązać wyrok z rzekomym prześladowaniem kobiet w Polsce, zaś reprezentanci Zielonych (m.in. Ska Keller) widzieli w wyroku faktyczny Polexit. W optyce lewicy negacja oddolnie wypracowanej przez TSUE zasady hegemonii prawa unijnego, pozbawionej powszechnej akceptacji państw członkowskich jest równoznaczna z odrzuceniem Unii jako takiej.
Odmienne stanowisko obrała europejska prawica. Frakcja europarlamentarna Europejskich Konserwatystów i Reformatorów oraz Tożsamość i Demokracja wyraźnie poparły stanowisko Polski oraz samo rozstrzygnięcie Trybunału Konstytucyjnego. Politycy francuskiego Zjednoczenia Narodowego podkreślali analogiczność orzeczeń francuskiej Rady Konstytucyjnej, która wypracowała koncepcję tożsamości konstytucyjnej, uzasadniającej supremację ustawy zasadniczej będącej wyrazem woli narodu. Przedstawiciele niemieckiej AfD wskazali na utrwaloną linię orzeczniczą Federalnego Trybunału Konstytucyjnego który nie raz orzekał o wyższości ustawy zasadniczej nad prawem Unii Europejskiej. Poparcie wyrazili również przedstawiciele mniejszych ugrupowań, takich jak hiszpański VOX, Bracia Finowie czy łotewska Partia Konserwatywno-Ludowa. W obronie polskiego orzeczenia wystąpili też politycy dwóch czołowych ugrupowań Włoch – Lega Matteo Salviniego oraz Bracia Włosi Giorgii Meloni. Jest to tym istotniejsze, że mają one szansę sformować wspólny rząd w 2023 r. co diametralnie wpłynęłoby na pozycję międzynarodową Polski.
Z zaskakująco szerokim zrozumieniem spotkał się wyrok we Francji. Oprócz znanych eurosceptycznych polityków czy publicystów, takich jak Marine Le Pen czy Eric Zemmour, polskie stanowisko zdecydowanie poparła centroprawicowa Partia Republikańska. Wyłoniona w wewnątrzpartyjnych wyborach kandydat na prezydenta Valérie Pécresse komentując orzeczenie i jego reperkusje wyraziła rozczarowanie postawą instytucji unijnych, przypominając o prymacie konstytucji nad wszelakimi umowa międzynarodowymi. Co interesujące, uczynili to także niektórzy politycy lewicowi. Nawet Fabien Roussel (komuniści) czy Arnaud Montebourg (socjaliści) przyznali, że „mimo braku sympatii” do polskiego rządu został on wybrany demokratycznie a „Francja powinna podążyć tą drogą”. Głosu w sprawie nie zabrał prezydent Macron, a przedstawiciele jego ugrupowania ograniczyli się do wsparcia antypolskiej rezolucji Parlamentu Europejskiego.
Walka o uznanie nadrzędności prawa unijnego przez państwa członkowskie jest kluczowe dla realizacji koncepcji eurofederalizmu. Z tego względu jego ideowi zwolennicy – partie o profilu lewicowym i liberalnym oraz zwolennicy strategiczni projektu – Niemcy radykalnie odrzucają polskie stanowisko. Dotąd orzeczenia europejskich sądów konstytucyjnych nie były wyrazem otwartego sprzeciwu wobec federalizacji Europy. Dlatego zostało poddane tak ostrej krytyce, a Polskę spotykają pierwsze kary finansowe.