Prezes Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, sędzia Koen Lenaerts udzielił dnia 15 grudnia 2021 r. wywiadu dla Politco. Centralnym punktem rozmowy z belgijskim dziennikarzem Simonem Van Dorpe był spór o praworządność Polski. Orzeczenie polskiego Trybunału Konstytucyjnego o nadrzędności Konstytucji RP nad prawem unijnym, wydanym w konsekwencji konfliktu, określił mianem kryzysu egzystencjonalnego Unii Europejskiej, zagrożenia dla dalszej jedności Wspólnoty.
Leanerts przyznał wprost, że państwa założycielskie UE (Niemcy, Francja, Włochy oraz państwa Beneluksu) „mają prawo” uważać, że kompetencje Unii uległy rozwinęły bardziej niż „na początku”, niż przewidywano w treści Traktatów. Dzieje się tak, ponieważ Unia ma zdaniem sędziego dążyć do coraz głębszej integracji, przez co transfer kompetencji jest nieunikniony. To interesująca uwaga Prezesa TSUE, który wprost wskazuje że tzw. Stara Europa jest traktowana na specjalnych zasadach. Jednak nowi członkowie – tacy jak Polska i Węgry – naturalnie nie mogą wysuwać takich argumentów, ponieważ konsekwencje członkostwa miały być dla nich jasne w momencie ich przystąpienia do Unii. Sędzia podpisuje się tym samym pod obecną w unijnym orzecznictwie tezą o „demokracjach dojrzałych” oraz „początkujących” których decyzje i posunięcia należy traktować w zupełnie innym świetle.
Naturalnie Lenaerts przedstawia się przy tym jako niezależny arbiter, który tak jak cały Trybunał po prostu przestrzega zobowiązań traktatowych, aby chronić prawne podstawy Wspólnoty. Zarazem odżegnuje się od zaangażowania w zagarnianie władzy i kompetencji na rzecz Unii oraz Komisji Europejskiej. Co więcej, jego zdaniem to TSUE jest ofiarą sytuacji, która znalazła się w centrum bezprecedensowej walki politycznej.
Powyższe stwierdzenia po ujawnieniu przez francuskiego dziennikarza śledczego Jeana Quatremera na łamach dziennika Liberation afery lobbingowej mają tym bardziej ironiczny wydźwięk. Jednym z jej głównych bohaterów był właśnie Prezes TSUE Koen Lenaerts, obecny na niejawnych spotkaniach polityków, sędziów i biznesmenów powiązanych z Europejską Partią Ludową oraz niemiecką CDU. W wywiadzie udzielonym dla Politico próżno szukać odniesień do rewelacji francuskiego dziennika.
Autorytet Trybunału Sprawiedliwości i nadrzędność prawa Unii zostały zakwestionowane w różnych państwach członkowskich, nie tylko przez polityków, ale także przez niektóre sądy konstytucyjne. Jest to niezwykle poważna sytuacja, która zagraża przetrwaniu projektu europejskiego w jego obecnej formie.
Sędzia wspomina chwilę później wyrok niemieckiego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego z maja 2021 roku, który jego zdaniem miał ośmielić Polskę do wyważenia uchylonych drzwi.” Jednakże postępowanie wszczęte przez TSUE w tej sprawie zostało w październiku umorzone, podczas gdy wobec Polski wysuwa się najcięższe działa z groźbą faktycznego wydalenia z Unii włącznie. Widocznie oponenci aktywizmu sędziowskiego dzielą się na lepszych i tych gorszych. W końcu tak jak zauważył Lenaerts, Niemcy należą do grona państw założycielskich.
Zarazem Prezes TSUE poczynił aluzję do słów prominentnych francuskich polityków. Wbrew pozorom, to one w oczach Lenaertsa stanowią większe zagrożenie niż deklaracje Polski. Wiosną 2022 r. we Francji odbędą się wybory prezydenckie, które mogą zadecydować o dalszych losach projektu federacji europejskiej. Valérie Pécresse, kandydatka Republikanów będąca obok Marine Le Pen najpoważniejszym rywalem Emmanuela Macrona, pozytywnie odebrała wyrok polskiego Trybunału Konstytucyjnego, podkreślającego prymat ustawy zasadniczej nad prawem unijnym. W październiku przyznała, że: „Nasze prawa konstytucyjne, nasza tożsamość konstytucyjna, każde z nich, każde suwerenne państwo, musi mieć pierwszeństwo przed jurysdykcją europejską.”
Tym bardziej przewodniczącego TSUE martwi twarda postawa Polski, która ośmiela inne państwa członkowskie (a nawet założycielskie) do otwartej blokady działań organów UE. Sprzeciw ze strony Francji czy Włoch zablokowałby do końca lat 20-tych XXI wieku projekty centralizacyjne UE, grzebiąc nadzieje unijnych biurokratów. Wówczas ambitne plany przedstawione przez nowy niemiecki rząd nie miałyby szansy realizacji. Zarazem to pierwszy raz gdy tak wysoko postawiony urzędnik UE wyraża swoje zaniepokojenie rozwojem sytuacji. Świadczy to o sporym napięciu i niepewności ze strony federalistów. Zaostrzenie retoryki paradoksalnie może pomóc Polsce, obnażając prawdziwe intencje europejskiej biurokracji. Czas pokaże jaki wpływ na Europejczyków wywrą kolejne orzeczenia TSUE.