Przebieg pierwszych trzech dni rosyjskiej inwazji na Ukrainę zaskoczył nie tylko obserwatorów na całym świat, lecz przede wszystkim niemiecki rząd. Decydenci w Berlinie bez wątpienia spodziewali się krótkiej interwencji, operacji przeprowadzonej z chirurgiczną precyzją mającą na celu zmianę ekipy rządzącej w Kijowie oraz triumfalny marsz Rosjan przez ukraińską prowincję. Tak się jednak nie stało. Dzięki heroicznemu oporowi stawianemu przez ukraińskie siły zbrojne, ale również ogromnej mobilizacji całego narodu pierwsze uderzenie zostało odparte. Stolica obroniła się, podobnie jak mniejsze metropolie wzdłuż wschodnich granic państwa. Niemcy po długim, wymownym milczeniu zostały postawione w trudnej sytuacji, porzucając dotychczasową politykę wschodnią.
Niemiecki rząd do czasu wybuchu wojny na Ukrainie konsekwentnie odmawiał nałożenia na Rosję realnie dotkliwych sankcji. Polski postulat odcięcia Moskwy od systemu SWIFT nie był na poważnie brany pod uwagę. Jeszcze 7 lutego 2022 r. w trakcie rozmów w Waszyngtonie kanclerz Olaf Scholz konsekwentnie milczał na temat losów gazociągu Nord Stream 2. Dopiero 22 lutego 2022 r. – dzień po uznaniu przez Rosję niepodległości Donbasu – niemieckie władze zdecydowały się na oficjalne zawieszenie procesu certyfikacji gazociągu. Berlin odmawiał wszystkim prośbom dostarczenia broni dla armii ukraińskiej, ponadto zabronił dostarczania niemieckiego sprzętu zakupionego przez inne państwa członkowskie NATO. Stanowisko to twardo podkreśliła 17 stycznia 2022 r. minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock, usprawiedliwiając je pacyfistyczną doktryną Niemiec. Postawa ta znacząco ograniczyła skalę pomocy udzielonej Ukrainie w przededniu rosyjskiej inwazji. Efektywne wsparcie na czas udzieliła jedynie Polska, Wielka Brytania oraz USA. Słynne niemieckie hełmy obiecane w styczniu nie zostały nawet przygotowane do wysyłki – od początku były wymówką, której stały się symbolem.
Wybuch wojny nie spowodował natychmiastowej zmiany niemieckiego stanowiska. Berlin bez wątpienia spodziewał się eskalacji, jednak – tak jak Rosjanie – nie docenił determinacji Ukraińców. Oczekując sprawnej operacji wojskowej która zakończy konflikt zanim rozkręci się na dobre, czołowi politycy Niemiec przez pierwsze doby walk ograniczali się do wyrazów oburzenia i słownej krytyki Kremla. Kanclerz Scholz drugiego dnia walk wykluczył blokadę systemu SWIFT, wskazujac na konieczność wdrożenia dotychczasowych pakietów sankcji. Minister Annalena Baerbock jeszcze w sobotę 26 lutego 2022 r. potwierdziła sprzeciw, mówiąc wprost że blokada może uderzyć w żywotne interesy Niemiec.
Jak zauważyła, 50 proc. niemieckiego importu węgla kamiennego pochodzi z Rosji i „jeśli nie będziemy mieli tego węgla, elektrownie węglowe w Niemczech nie będą w stanie pracować”. Podkreśliła, że „jako rząd jesteśmy odpowiedzialni za zapewnienie Niemcom ogrzewania domów i energii elektrycznej”. Podobnego zdania był Minister Finansów Christian Lindner. Mimo deklaracji „otwartości na propozycję odcięcia od SWIFT”, dodał iż „najpierw musimy obliczyć konsekwencje dla swojej gospodarki. Jesteśmy otwarci, ale trzeba wiedzieć, co się robi.” Stwierdził, że „musi najpierw obliczyć, ile będzie to Niemcy kosztowało.” Rzecznik rządu Steffen Hebestreit podkreślał, że zawieszenie Rosji w systemie SWIFT byłoby technicznie trudne do przeprowadzenia, jak również „miałoby ogromny wpływ na transakcje Niemiec i niemieckich firm w Rosji.”
Przełom nastąpił w niedzielę 27 lutego 2022 r. Kiedy okazało się, że szybkie zakończenie walk jest niemożliwe, Berlin pozostał ostatnią europejską stolicą chroniącą Rosję przed konsekwencjami najazdu. Podczas wystąpienia w Bundestagu kanclerz Olaf Scholz zapowiedział pełną blokadę rosyjskich banków od obsługi w systemie SWIFT, a także zwiększenie wydatków RFN na zbrojenia do poziomu 2% PKB. Co więcej, zapowiedział zmianę polityki energetycznej w kierunku dyweryfikacji dostawców energii. W tym celu zapowiedziano budowę dwóch nowych terminali LNG na wybrzeżu Morza Północnego. Minister Baerbock zadeklarowała zniesienie blokady eksportu sprzętu wojskowego na rzecz Ukrainy, a także znaczną dostawę nowoczesnego sprzętu wojskowego. Decyzja Niemiec umożliwiła udzielenie dalszej pomocy wojskowej przez inne kraje NATO, znacząco poprawiając położenie sił ukraińskich.
Niemieckie rachuby zostały pokrzyżowane nie tylko przez nadzwyczajną mobilizację narodu ukraińskiego, ale także przez niekompetencje wojsk rosyjskich. Działania Rosjan, szczególnie na wschodzie kraju zakończyły się sromotną porażką godzącą w powodzenie całej operacji. Nie bez znaczenia pozostaje fakt całkowitej dominacji strony ukraińskiej w wojnie informacyjnej, która często posługując się wyolbrzymionym przekazem wywarła ogromny wpływ na przepływ wiadomości oraz nastroje na świecie. Postawiło to Niemcy w trudnej sytuacji wizerunkowej. Dalsze milczenie groziło otwartym potępieniem ze strony społeczności międzynarodowej i oskarżeniem o kooperację z Kremlem.
Na zmianę niemieckiego stanowiska miała także wpływ zdecydowana postawa polskich władz, twardo domagających się zastosowania dotkliwych sankcji. Przełomowa okazała się wizyta Premiera Mateusza Morawieckiego w Berlinie w sobotę 26 lutego 2022 r. Ostra krytyka zachowawczej polityki Scholza oraz jego spolegliwości wobec Kremla na oczach niemieckiej prasy wywarła istotne poruszenie i zmusiła niemiecki rząd do podjęcia zdecydowanych kroków.
Niedzielne wystąpienie w Bundestagu można traktować jako wyraz porażki dotychczasowej polityki wschodniej Niemiec. Berlin zaryzykował i zaufał zapewnieniom Rosjan o szybkim powodzeniu interwencji wojskowej. Wobec niewątpliwej porażki pierwotnych planów Moskwy, Niemcy musiały z tej sytuacji wyjść z twarzą. Oczywiście sytuacja jest dynamiczna, a wojna trwa dalej. Rosjanie wciąż mogą ją wygrać, ponosząc znacznie większe straty niż zakładano. Jak widać Niemcy w razie konieczności są gotowe w krótkim czasie do zmiany swojej polityki o 180 stopni. Najbliższe tygodnie pokażą, czy nowy kierunek niemieckiej strategii okaże się trwały, czy też stanowi chwilową dobrą minę do złej gry.