Gdy tylko w we wrześniu wybory na Słowacji wygrała partia Socjalna Demokracja (SMER) Roberta Fico okazało się, że wedle Brukseli kraj ten zaczyna mieć kłopoty z praworządnością. Po prostu Słowacy zagłosowali nie tak jak im Unia pozwala i wybrali nieprawidłową partię i nieprawidłowy rząd. Tak chyba należy oceniać obecny kurs Brukseli wobec Bratysławy, mając w pamięci to co działo się przez kilka ostatnich lat wobec Warszawy czy Budapesztu. Niesyty rację mają ci, jak francuska prof. Anne-Marie Le Pourhiet, że Unia jest nie tyle strażniczką wartości co raczej własnych interesów, a te rozmijają się coraz częściej z interesami niektórych państw, które w Unii tworzą grupę wiodącą, pilnującą raz obranego kursu integracji. Stąd mechanizm tzw. ochrony praworządności, który pod hasłami pięknych i wzniosłych wartości, ma w istocie wymuszać polityczną i ideologiczną jedność, a państwa które nie akceptują obranego kursu marginalizować i dotykać ostracyzmem.
Wybory na Słowacji i w Polsce dzielił zaledwie miesiąc. Jak niektórzy zauważają to był magiczny miesiąc odwrócenia biegunów. Nagle okazało się, że po zwycięstwie SMER Słowacja pogrąża się w otchłani niepraworządności, podczas gdy Polska zaczęła się wydobywać z odmętów bezprawia po tym, jak stało się jasne, że rząd będzie formować prawdziwie uśmiechnięta, europejska Platforma Obywatelska i jej europejscy akolici. Na początku Ursula voin der Leyen ogłosiła nawet rzekome zakończenie procedury naruszeniowej wobec Polski prowadzonej na podstawie a. 7 TUE, zapominać przy okazji, że traktaty czegoś takiego jak zakończenie art. 7 w ogóle nie przewidują. Już to powinno powodować zapalenie się czerwonej lampki bo pokazuje wyraźnie, że procedura raz uruchomiana może być co najwyżej nie prowadzona, ale żadnego formalnego jej zakończenia nie ma i jak tylko rząd sformułuje inna partia zawsze można ją odświeżyć.
Odkąd Polska ma nowy, tzn. prawidłowy z punktu widzenia interesów Brukseli rząd to zarówno i Polska i jej rząd stały się praworządne. Jednocześnie Słowacja została obrana za kraj, który zaczyna mieć problemy z praworządnością. Na początku stycznia 2024 r. Parlament Europejski 496 głosami za, przy 70 przeciw i 64 wstrzymujących się, przyjął rezolucję kwestionującą zdolność Słowacji do walki z korupcją i ochrony budżetu UE w przypadku przyjęcia zaproponowanej przez nowy rząd Roberta Fico reformy kodeksu karnego. W rezolucji znalazły się też otwarte już wzmianki o braku praworządności u naszych południowych sąsiadów. Europosłowie są szczególnie zaniepokojeni nieuzasadnionym wykorzystaniem przyspieszonej procedury w przypadku reformy kodeksu karnego oraz rozwiązaniem Prokuratury Specjalnej, która zajmuje się sprawami dotyczącymi korupcji i poważnych przestępstw.
Zdaniem posłów zmiany te zagrażają integralności procesów sądowych i podważają walkę UE z nadużyciami finansowymi. Wzywają więc rząd Słowacji do ponownego rozważenia proponowanych zmian w przepisach dotyczących sygnalistów, ponieważ nowe regulacje mogłyby zostać wykorzystane do pozbawienia ich ochrony z mocą wsteczną. Europosłowie podkreślają, że jakakolwiek reforma prawa karnego musi zapewniać kontynuację toczących się spraw karnych i skuteczność nowych.
Parlament Europejski wezwał ponadto rząd Słowacji do zajęcia się kwestią art. 363 prawa procesowego karnego, który obecnie pozwala Prokuratorowi Generalnemu na odmowę wszczęcia postępowania karnego
Posłowie potępiają “niewłaściwy i lekceważący język, którego użył premier Fico wobec studenta prawa uczestniczącego w wymianie akademickiej na temat stanu praworządności, i wzywają wszystkich przywódców politycznych do konstruktywnej i pełnej szacunku współpracy ze społeczeństwem”. Posłowie są również zaniepokojeni planowaną restrukturyzacją Słowackiego Radia i Telewizji (RTVS) i ubolewają nad decyzją premiera Fico i kilku innych oficjeli o zaprzestaniu rozmów z kluczowymi mediami. Parlamentarzyści “żądają zaprzestania werbalnych ataków na pojedyncze osoby i przedstawicieli mediów, które w przeszłości przyczyniły się do powstania okoliczności, w których popełniane były brutalne przestępstwa, takie jak morderstwa Jana Kuciaka i Martiny Kusnirovej”.
Jak podał z nieukrywanym oburzeniem parlament Europejski “6 grudnia 2023 r. nowy rząd Roberta Fico wszczął procedurę mającą na celu nowelizację kodeksu karnego, obniżenie kar za poważne przestępstwa i rozwiązanie Prokuratury Specjalnej. Rząd oskarżany jest także o celowe zmiany personalne w słowackiej policji i organach śledczych. Prezydent Zuzana Caputova powiedziała, że zawetuje tę ustawę, a Prokuratura Europejska ostrzegła, że pewne zmiany mogą stwarzać ryzyko dla skutecznej ochrony interesów finansowych Unii Europejskiej i jej ram antykorupcyjnych”.
Można zadać pytanie, dlaczego partia SMER jest nieprawidłowa, skoro lewicowa? Są sprawy, które nam się nie podobają – np. początkowa bardzo duża wstrzemięźliwość w pomaganiu Ukrainie, by nawet nie powiedzieć spora niechęć wobec Kijowa. To zaczęło nieco się zmieniać po spotkaniu premierów Fico i Denisa Szmyhala w styczniu w Użhorodzie na Zakarpaciu. Podtrzymano m.in. pomoc humanitarną i komercyjne dostawy sprzętu wojskowego dla Ukrainy, tym niemniej władze Słowacji w swej retoryce pozostają dość zimne. Premier Szmyhal określił ten stan stosunków dwustronnych polityką nowego pragmatyzmu.
Jakkolwiek w jakimś zakresie polityka Słowacji by nam się nie podobała, to jest to jej polityka i ten kraj ma do niej prawo. Zupełnie inaczej uważa jednak Bruksela, która ledwie po miesiącu od wyborów rozpoczęła karcenie i karanie Bratysławy. Naiwnym jest myślenie, że chodzi o nie dość entuzjastyczne pomaganie Ukrainie. Węgry prowadzą niemal jawnie prorosyjską politykę, ale odkąd mają ochronę Niemiec, bo załatwiają za nie brudne sprawki, to zaczynają wyrastać na prawidłowe europejskie państwo. Niech nikogo nie zmyli ujadanie na Budapeszt przez koalicję obecnie rządzącą. To tylko na użytek wewnętrznej propagandy.
Dlaczego więc Słowacja stała się nieprawidłowa? Otóż pod rządami Fico jest nie dość europejska, nie dość uśmiechnięta, zachwycona unijnymi porządkami i prowadzi politykę narodową, tożsamościową. Ba, SMER publicznie ośmieliła się nawet zakwestionować dogmaty ideologii LGBTPSL+. Premier Fico oświadczył że dewianci nie będą mieli wstępu do szkół, nie będą deprawować dzieci.
Ledwie miesiąc po wyborach unijna frakcja Socjalistów i Demokratów zawiesiła członkostwo SMER. W niemieckim „Politico” ukazały się artykuły oskarżające Bratysławę o zamach na wolność mediów i niezależność prokuratury. To kopia oskarżeń formułowanych pod adresem Polski, gdy rządy sprawowała nietolerowana przez Brukselę Zjednoczona Prawica.
Rząd Fico w w grudniu 2023 zdecydował o zreformowaniu kodeksu karnego i rozwiązaniu powołanej przez poprzedników specjalnej jednostki prokuratury. Miała ona walczyć z korupcją i zorganizowaną przestępczością, ale wedle obecnej władzy zajmowała się głównie badaniem powiązań pomiędzy urzędnikami, policjantami, sędziami, prokuratorami i przedsiębiorcami a partią SMER.
Rząd Fico uznał, że rozwiązanie prokuratury specjalnej jest wewnętrzną sprawą Słowacji, i Brukseli nic do tego. Tymczasem Parlament Europejski w styczniu 496 głosami za, przy 70 przeciw i 64 wstrzymujących się przyjął rezolucję, w której stwierdzał, że w przypadku przyjęcia zaproponowanej przez rząd Fico reformy kodeksu karnego, Słowacja nie będzie zdolna do walki z korupcją i właściwego wykorzystania funduszy z UE. Ponadto eurokraci uchwalili, że są zaniepokojeni planowaną restrukturyzacją Słowackiego Radia i Telewizji (RTVS) i decyzją premiera Fico i kilku i jego ministrów o o bojkotowaniu niektórych mediów. Mechanizm był podobny jak w Polsce. Inicjatorami rezolucji byli opozycyjni słowaccy europarlamentarzyści i to oni jak stwierdził premier szczuli władze Unii przeciwko własnemu krajowi.
W nagraniu zamieszczonym w sieci społecznościowej Fico oznajmił, że rezolucję PE napisali słowaccy europosłowie z partii opozycyjnych, którzy opowiadali swoim kolegom bzdury i kłamstwa, co ostatecznie znalazło odzwierciedlenie w treści dokumentu.
Oczywiście formułowane w Brukseli pod byle pretekstem oskarżenia o niepraworządność zaczęły tak jak w przypadku Polski mieć swoje konsekwencje. Okazało się, że i Słowacja zaczyna mieć kłopoty z otrzymywaniem z Unii należnych jej funduszy. Ten całkowicie bezprawny mechanizm staję się już „normalnym” narzędziem dyscyplinowania prowincji przez Brukselę. Od jej łaski zaczyna zależeć czy jakaś prowincja jeśli będzie grzeczna dostanie swoje pieniądze czy nie.
Po zamachu na premiera Fico jeszcze działająca Komisja Europejska prawdopodobnie powstrzyma się na jakiś czas w szykanowaniu Słowacji. Jeśli jednak czerwcowe wybory do Parlamentu Europejskiego nie doprowadzą do całkowitej zmiany polityki w Brukseli to podbijanie podporządkowywanie unijnych prowincji z pomocą kar, zawłaszczania kolejnych kompetencji, narzucania jednego światopoglądu, ideologicznych szaleństw, czy Zielonego Ładu będzie kontynuowanie.
Nie można liczyć na to, że w owładniętej lewicowym obłędem Europie na stolcu w Brukseli zasiądą jacyś rozsądni ludzie. Nie można zdawać się na łaskę przypadku i tego, że akurat Niemcy, Francuzi, czy Szwedzi wybiorą kogoś kto nie jest zepsuty, skorumpowany i zwyczajnie głupi jak większość obecnej Komisji. Jedynym sposobem obrony demokracji w Unii, powstrzymaniem jej przed ingerowaniem w wewnętrzne sprawy państw członkowskich, budową scentralizowanego biurokratycznego molocha – państwa europejskiego, jest obalenie unijnego ustroju.