Myślenie na gruncie matrycy imperialnej jest charakterystyczne dla niemieckiej tradycji politycznej. Od końca średniowiecza niemiecka idea imperium rozwijała się w coraz większej polemice do romańskich koncepcji prawno-politycznych, w tym przede wszystkim kategorii francuskich z którymi nieodmiennie kojarzona jest idea suwerenności państwowej.
Historycznie w stosunku do modelu francuskiej i angielskiej monarchii narodowej starszą koncepcją bez wątpienia jest idea cesarstwa chrześcijańskiego, Christianitas, która swoimi ideowymi korzeniami sięga Cesarstwa Rzymskiego. Jednakże w Europie średniowiecznej dość szybko doszło do wykształcenia się konstrukcji korony królestwa, przez co model imperialny został w Europie zakwestionowany, poza Niemcami i Włochami – kwestię Italii zostawimy tutaj jednak na boku. W toku rozwoju dziejowego Niemiec nie doszło nigdy do wykształcenia się instytucji korony (monarchii narodowej) a potem państwa narodowego. Polityczną formą organizacji Niemców od czasów Karola Wielkiego a potem Ottonów było cesarstwo czy też Rzesza. Punktem odniesienia dla Niemców była więc idea imperium posiadającego uniwersalną misję i jednoczącego politycznie różne ludy i narody. Stąd też wzięło się specyficznie niemieckiej podejście do idei narodu: wszystkie narody europejskie miały zgodnie żyć w sobą w ramach jednego imperium, pielęgnując przy tym swoje odrębności etniczne czy kulturowe. Nie dziwi wiec, że Hans Kohn swoją pracę poświęconą niemieckiemu nacjonalizmowi The German Mind zaczyna od przywołania mitu cesarskiego związanego ze Staufami. Nie bez powodu także, autor historii średniowiecznych Niemiec Stefan Weinfurter, rozpoczyna swoją książkę właśnie od zdania: „Ponad dwieście lat temu, w 1806 r., przestało istnieć Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego. Habsburski cesarz Franciszek II abdykował i tym samym samoistnie i w szczególny sposób zniknął ten twór polityczny – imperium o niemal tysiącletniej historii”.
Przypomnijmy pokrótce historię Rzeszy i jej relacji z państwami ościennymi. Decydującym krokiem w rozwoju średniowiecznego cesarstwa było przeprowadzenie w 800 r. przez papieża Leona III koronacji Karola Wielkiego na cesarza. Towarzyszyło temu dokonane przez papieża translatio imperii z cesarstwa bizantyjskiego na Karola Wielkiego. Imperium Karola długo nie przetrwało, gdyż zostało podzielone najpierw na trzy części, ostatecznie na dwie. W jego zachodniej części zaczął się proces rozwoju monarchii francuskiej, we wschodniej doszło natomiast do rozbicia politycznej jedności a z czasem do odnowienia cesarstwa przez przedstawicieli dynastii Ottonów.
Związane z ideą cesarstwa roszczenie do panowania nad wszystkimi ludami świata skutkowało konkretnymi rozstrzygnięciami politycznymi. Przede wszystkim chodziło o dążenie do podporządkowania sobie Rzymu. Zakładano, że kto rządzi Rzymem, rządzi całym światem – zgodnie z antyczną ideologią Imperium Rzymskiego. Ze względu na to, że w Rzymie rezydował papież, osiągnięcie takiego celu politycznego musiało oznaczać podporządkowanie papiestwa cesarzowi. Konflikt z papiestwem, które sprzeciwiało się cezaropapistycznym czy wręcz teokratycznym koncepcjom niemieckich cesarzy, miał zupełnie fundamentalny wpływ na rozwój nie tylko Europy, ale przede wszystkim Niemiec. Stolica Apostolska, po tym, jak się zorientowała, że dalsze istnienie Cesarstwa jest dla niej śmiertelnych zagrożeniem, zaczęła dążyć do zrównania niemieckich władców z innymi władcami, co przyczyniło się do powstania suwerennych monarchii. Z papiestwem przeciwko Cesarstwu szczególnie często sprzymierzona była Francja, której dążenia do suwerenności były drugim cierniem w oku niemieckich elit politycznych.
Władcą, który odegrał fundamentalną rolę w rozwoju instytucji francuskiej monarchii narodowej był Filip IV Piękny. Jego dewizą, która przeszła do historii były słowa: „Kierownictwo kwestiami doczesnymi królestwa przynależy tylko do króla i do nikogo innego i nie uznaje on nikogo nad sobą, jak i nie ma zamiaru poddać się i ograniczyć komukolwiek co do kwestii doczesnych w swoim królestwie”. Słowa te nawiązywały do słynnych maksym rex est imperator in regno suo, rex non recognoscit superiorem. Monarchia Filipa IV Pięknego jako pierwsza zaczęła opisywać swoją moc polityczną jako suwerenność, choć oczywiście pojęcie to nie było znane ani starożytnej, ani średniowiecznej łacinie. Pojęcie to zaczęło się wyłaniać w omawianym tutaj okresie z łacińskiego słowa super (nad). Należy wspomnieć tutaj w szczególności o tym, że św. Tomasz z Akwinu określał osobę lub instytucję rządzącą mianem „przełożonego” (superiores). Słowo super czy superior lub superiorus najpierw przekształciło się w nieznane łacinie klasycznej słowa superanus oraz supremus, a potem w suwerenność. Słowo państwo pojawia się i rozpowszechnia wraz z popularyzacją terminu suwerenność, gdyż terminy te są ze sobą związane.
Niemcy natomiast poszli w zupełnie innym kierunku. Na odmiennym rozwoju Niemiec zaciążyło ostatecznie to, że cesarze, którzy koncentrowali się przede wszystkim na podbijaniu Italii, nie byli w stanie ustanowić silnej władzy królewskiej we własnym państwie. W tym kontekście należy wspomnieć o wewnętrznym konflikcie między władzą cesarską a niemieckimi książętami, którzy nie chcieli dopuścić do koncentracji władzy politycznej w rękach cesarzy, co ostatecznie uniemożliwiło powstanie niemieckiej monarchii narodowej analogicznej do francuskiej czy angielskiej. Sami cesarze ułatwili taki rozwój, gdyż nie byli związani z żadną stałą stolicą, a co więcej, niektórzy z nich więcej czasu spędzali poza granicami Niemiec niż we własnej ojczyźnie. Stąd w Niemczech wykształcił się model, w którym obok władzy cesarskiej rozwijała się władza regionalna, czy to lokalnych książąt, czy też miast, z pominięciem szczebla władzy królewskiej, państwowej. Jednym słowem: plany imperialne ostatecznie przyczyniły się do dekompozycji centralnej władzy w Niemczech.
Późne średniowiecze i renesans były kluczowe dla wykształcenia się różnych konstrukcji narracji narodowych, których skutki obserwujemy do dzisiaj. Zaznacza się wtedy już na dobre odmienność samopostrzegania siebie jako narodu między Francuzami, Anglikami czy Polakami, czyli poddanymi monarchii narodowych a Niemcami i Włochami, którzy byli poddanymi wielu dynastii, często wręcz rywalizujących ze sobą. Ci drudzy nie stworzyli wtedy państw narodowych, w związku z tym rozwój ich tożsamości narodowej szedł innymi torami niż tych pierwszych. Warto w tym kontekście wskazać na analizy francuskiego badacza Jean-Marie Moegelina, który wykazał tę odmienność poprzez badanie różnic między średniowieczną historiografią francuską i niemiecką. Pokazał, że francuska historiografia była skoncentrowana na tym, by historię Francji „podpiąć” pod historię królów francuskich. Przy czym najważniejszą kwestią było podkreślanie władztwa tych królów nad konkretnym terytorium – terytorium francuskiego, jak również ludu – ludu francuskiego. Historiografia ta połączyła więc konkretne terytorium, z konkretnym ludem i konkretną dynastią, co stanowiło podstawę rozwoju francuskiej monarchii narodowej. W przypadku Niemców nic takiego się nie wydarzyło, gdyż tam historia narodowa została podpięta pod historię uniwersalnego cesarstwa, czego skutkiem było to, że niemieckie poczucie narodowe zostało zbudowane w oparciu o dumę sprawowania władzy nad całym światem. Nie doszło do żadnego zakreślenia realnego zakresu tej władzy, zarówno terytorialnego, jak i „ludnościowego”. Chodziło o władzę innego typu – sakralną albo quasi-sakralną misję obrony porządku światowego, pokoju i sprawiedliwości. Niemcy przypisali sobie prawo do władania wszystkim narodami – co widać było u niemieckiego średniowiecznego kronikarza Aleksandra z Roes. Jednocześnie realna władza cesarska, wraz z coraz większym rozdmuchiwaniem ideologii cesarskiej, malała, o czym świadczyło, że cesarze nie byli w stanie stworzyć żadnego sprawnego aparatu władzy we własnym państwie.
Moegelin wykazał, że w średniowieczu powstał charakterystyczny dla Niemiec ustrój, który łączy zarówno ideę uniwersalnego cesarstwa, jak również silną władzę regionalną, czy też lokalną. Ten ustrój to model zjednoczonej Europy małych ojczyzn. W średniowieczu te „małe ojczyzny”, czyli księstwa świeckie i duchowne, jak również miasta, cieszyły się licznymi przywilejami. Niemiecki ideał narodu, który zaczął się krystalizować w średniowieczu zakładał istnienie uniwersalnego cesarza, który panuje nad narodami i państwami, ale jednocześnie nie znosi ich samodzielnej egzystencji. Moeglin, słusznie stwierdza, że niemiecka historiografia powstała więc nie w opozycji do historii Rzeszy, jak to miało miejsce we Francji, ale w ścisłym z nią związku. Ostatecznie trend ten ukształtował się w trakcie XIV i XV wieku. Jeśli chodzi o Francję, to autor przyjmuje, że już pod koniec XIII w., po tym jak Jan ze św. Wiktora „dowiódł”, że cesarstwo wcale nie jest niezbędne do tego, by zagwarantować porządek światowy, można mówić o wykształceniu się modelu francuskiego. Jeśli chodzi o Rzeszę, wytworzyła się natomiast wtedy historia, która wyrażała dumę z bycia Niemcem, która jednakże nie koncentrowała się na żadnym narodowym terytorium. Moeglin wprost stwierdza, że między XIII a XV wiekiem niemiecka historia nie stworzyła niczego, co byłoby w stanie współegzystować z narodowymi historiami sąsiednich narodów.
Momentem kluczowym dla rozwoju niemieckiej idei narodowej był renesans, kiedy to wspierający propagandę cesarską Habsburgów humaniści tworzyli koncepcje narodu niemieckiego jako politycznej siły przewodzącej wszystkim narodom europejskim. Propaganda ta oczywiście bazowała na wcześniejszej, średniowiecznej propagandzie obozu procesarskiego. Szczytem rozwoju europejskiej, religijnej idei cesarskiej było panowanie Karola V (1519–1556), który dążył do budowy monarchii uniwersalnej. Jego plany ostatecznie spełzły na niczym: władcy ościennych państw w sojuszu z papiestwem, dążyły do zablokowania tej próby koncentracji władzy; ostatecznie wybuch reformacji spowodował chaos i osłabienie imperium Habsburgów. Definitywnym końcem ówczesnego niemieckiego imperializmu była wojna trzydziestoletnia (1618-1648) i zawarty w jej wyniku pokój westfalski, który ostatecznie usankcjonował zasadę suwerenności.
Zatrzymajmy się na chwilę przy kwestii ideologii imperialnej Niemców. Rozważania Moeglin idealnie korespondują z tezami Münklera. Odmienność historiografii Niemców i Francuzów związana była właśnie z tym, że ci pierwsi oparli ją właśnie na idei misji imperialnej, na straży której sami mieli stać. W końcu Staufowie w XI wieku, zaczęli stylizować Rzeszę na Sacrum Imperium, co było tylko jednym z wielu przykładów skłonności niemieckich cesarzy do epatowania religijnymi pojęciami i odpowiednim patosem, a co zdaniem Münklera jest elementem sakralizacji imperium. W wypowiedziach niemieckich cesarzy i ich ideologów znajdziemy silnie rozwiniętą „imperialną demonologię”, zgodnie z którą, wrogowie imperium stylizowani byli na czyste zło. W przypadku niemieckich średniowiecznych cesarzy, ich wrogowie obwieszczani byli mianem Antychrysta bądź jego pomocników. Ewentualnie były to inwektywy heretyków.
Niemieccy cesarze działali także zgodnie z kolejnym elementem logiki imperialnej, wskazanej przez Münklera, dotyczącym konstrukcji terytorium imperialnego. W przeciwieństwie do państw, traktujących się w zasadniczo równy sposób, terytorium imperium wytyczone jest przez granice między „dobrymi” i wyżej stojącymi mieszkańcami imperium a „nieobliczalnymi barbarzyńcami”. Niemieccy cesarze działali z żelazną konsekwencją według zasady: „Imperialne granice są zawsze (…) granicami między kosmosem a chaosem“.
W związku z tym Niemcy nie byli w stanie wytyczyć swoich własnych granic. Jak pisze Hagen Schulze: „Cesarstwo rozpływało się, nie miało żadnych geograficznie zdefiniowanych granic, ponadto miało więcej sąsiadów niż każdy inny kraj w Europie. Niejasne było też siedlisko rozwijania władzy centralnej. (…) Jeszcze w XVIII wieku, gdy wszystkie duże europejskie państwa były już od dawna trwale ustanowione, nikt nie mógł powiedzieć dokładnie, jaka jest stolica Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego”. Idea Rzeszy, jak również polityka Habsburgów czy potem Hohenzollernów poszerzających domenę swego posiadania sprawiły, że państwo (państwa) niemieckie nie pokrywały się terytorialnie nawet z ludami niemieckojęzycznymi, co hamowało późniejszy rozwój niemieckiej idei narodowej. Ostatecznie to właśnie sąsiedzi musieli Niemcom „wytyczyć” ich granice, co się stało w postanowienia pokoju westfalskiego, do którego zaraz przejdziemy.
W tym miejscu wskażmy na to, że w tym samym czasie Francja, Anglia, Szkocja czy Hiszpania dążyły do tworzenia scentralizowanych struktur państwowych. I to właśnie we Francji narodziła się nowoczesna idea suwerenności, za której twórcę uchodzi Bodin. W Niemczech Bodinowskie rozróżnienie na suwerena i delegację władzy zostało odrzucone, w to miejsce funkcjonowały obok siebie dwie władze – ta na poziomie Rzeszy i ta na poziomie państw terytorialnych. Podkreślano odrębność tradycji politycznej Niemiec w stosunku do Zachodu. Wręcz mówiono o romańskim despotyzmie, którego symbolem w Hiszpanii była inkwizycja (spanische Servitut) a we Francji ucisk podatkowy i prześladowanie protestantów. Ten zachodni model został uznany za sprzeczny z tzw. ideą „niemieckiej wolności”. Idea „niemieckiej wolności” (teutsche Libertät) była formułą, która wyrażała opór stanów Rzeszy przeciwko monarchicznej formie władzy na czele Rzeszy. Warto zwrócić uwagę na to, że tylko władcy terytorialni cieszyli się wolnością sumienia, gdyż tylko oni posiadali prawo do wyboru własnej religii, co pokazuje, jak silna była ich pozycja w Rzeszy. W szczególności w krajach protestanckich istniały obawy, że cesarz mógłby chcieć zmienić Rzeszę w monarchię absolutną i narzucić wszystkim katolicyzm. Obawy te były podsycane faktem, że to właśnie Habsburgowie rządzili w Hiszpanii, której model był przerażający dla protestantów. Katolickie kraje jednakże także obawiały się wzmocnienia władzy centralnej, gdyż bały się dominacji dynastii Habsburgów.
Obszar niemieckojęzyczny wykształcił więc swój własny model organizacji prawno-politycznej, który rzutował na rozwój Niemiec aż do dzisiaj.
Jak wspomnieliśmy, szczytem rozwoju europejskiej, religijnej idei cesarskiej było panowanie Karola V, który dążył do budowy monarchii uniwersalnej. Jego plany ostatecznie zostały zablokowane przez „egzotyczny” sojusz papiestwa, Francji, Turków i protestantów. Definitywnym końcem ówczesnego niemieckiego imperializmu był pokój westfalski, który ostatecznie usankcjonował w Europie zasadę suwerenności. Zwycięstwo Francji podczas wojny trzydziestoletniej oznaczało początek hegemonii idei francuskich, jak również koniec cesarstwa w dotychczasowej formie, czyli jako abstrakcyjnej idei kształtowania relacji pomiędzy poszczególnymi królestwami europejskimi.
Bez wątpienia dawne pojęcie Świętej Rzeszy nie odpowiadało nowej rzeczywistości. Poszczególne księstwa Cesarstwa stały się takim samym podmiotem prawa międzynarodowego jak Francja, Anglia, Szwecja czy Dania i samo Cesarstwo straciło zupełnie roszczenie do bycia tworem ponadnarodowym. Wskazuje zresztą na to niemiecki historyk Karl Brandi: „(…) Nie możemy jednak zapomnieć, że zbytnie przejęcie ideą dynastyczną oraz nacisk na europejski prymat cesarstwa stały w jaskrawej sprzeczności z teorią państwa narodowego, rozprzestrzeniającą się właśnie na Zachodzie. Owa fundamentalna sprzeczność przesłoniła życie Karola i trwała długo po jego śmierci”. I dalej: „Idea dynastyczna nie była jednak jedyną, która rządziła Europą. Tożsamość poszczególnych królestw stanowiła już zapowiedź tego, co w XIX wieku zaczęto nazywać „nacjonalizmem”. Zasady takie dawno zakorzeniły się we Francji czy Hiszpanii, a w Niemczech ich rozwój napotkał śmiertelne niebezpieczeństwo”.
Jeśli natomiast chodzi o relacje w obrębie samej Rzeszy, sprawy także odbiegały od konstrukcji zachodnioeuropejskich. Wszystkie terytoria Rzeszy uzyskały pełnię władzy z prawem zawierania przymierzy z innymi państwami, o ile te nie były skierowane przeciwko cesarzowi. Ze względu na podziały religijne, przyszłe sejmy Rzeszy miały mieć odrębne ciała, corpus catholicorum i corpus evangelicorum. Z jednej strony państwa książęce otrzymały więc uprawnienia quasi-suwerenne, ale z drugiej strony nadal były częścią Rzeszy, nie mogły się sprzymierzać przeciwko cesarzowi, podlegały prawu Rzeszy. Nadal obok cesarza najwyższą władzą pozostał sejm Rzeszy, składający się z kolegiów elektorów, książąt i miast. Uchwały sejmy były zatwierdzane przez cesarza. Nadal działał także Sąd Kameralny Rzeszy.
Silny antagonizm niemiecki w stosunku do romańskich koncepcji publiczno-prawnych przejawiał się ostatecznie tym, że sama Rzesza stała się tworem sui generis, którego statusu nie da się wyjaśnić za pomocą pojęć świata romańskiego. Z punktu widzenia tradycji romańskiej niemieckie koncepcje cechują się brakiem jasnych pojęć, nieokreślonością, płynnością, a ostatecznie arbitralnością. Romańska koncepcja suwerenności politycznej jest koncepcją zero-jedynkową: albo dany podmiot jest suwerenny, albo nie jest. Natomiast w Niemczech pojawiły się różne idee suwerenności „podzielonej”, „komplementarnej” etc. Wskażmy na to, że sam Bodin, próbując określi status prawny wschodniego sąsiada Francji, zastanawiał się, czy Rzesza jest monarchią. Natomiast Samuel Pufendorf w 1667 r. w traktacie o ustroju cesarstwa De statu imperii Germanici, w stwierdził, że Rzesza nie jest ani państwem o ustroju arystokratycznym ani monarchią. Określił ją mianem niekształtnego ciała podobnego do potwora, a konkretnie „„nieproporcjonalnym, podobny do monstrum ciałem państwowym”.
W obecnej historiografii niemieckiej coraz bardziej przebija się pogląd, że Rzesza była państwem, ale „państwem komplementarnym”. Znanym zwolennikiem tej tezy jest Georg Schmidt, który twierdzi, że imperium i książęta zbudowali swoje administracje i rządy w sposób komplementarny. Państwa terytorialne nie były suwerenne w rozumieniu Bodina a komplementarność wyrażać się miała za pomocą pojęć: Reichs-Staat, czyli Rzesza-państwo, oraz Minderstaaten, czyli zbitka słów „mniej” i „państwa”, czyli „mniejsze państwa”, czyli państwa terytorialne, nie będące królestwami. System komplementarnej państwowości miał więc składać się z państw podporządkowanych wyższej instancji pełniących różne funkcje na różnych poziomach. Rzesza miała zajmować się obroną zewnętrzną i stanowieniem prawa dotyczącego spraw całej Rzeszy a państwa terytorialne były odpowiedzialne za administrację i dyscyplinowanie poddanych. Pozycja państw terytorialnych ściśle zależna była od Rzeszy. Jego zdaniem postanowienia pokoju westfalskiego stanowiły konstytucję Rzeszy (Reichsgrundgesetz).
W takiej formie Rzesza przetrwała aż do 1806 r.. Po rozwiązaniu Cesarstwa istniejące wtedy państwa niemieckie uzyskały suwerenność, czego przejawem było to, że władcy przykładowo takich państw jak Saksonia czy Bawaria od tamtej pory tytułowali się królami a nie książętami elekcyjnymi. Pamiętajmy, że królowie Pruscy już wcześniej mianowali się królami na podstawie władania ziemiami nie należącymi do Rzeszy (Prusami Wschodnimi) a Habsburgowie byli królami z tytuły korony częściej i węgierskiej.
W 1871 r. doszło do utworzenia II Rzeszy, której forma polityczna od samego początku także była skomplikowana, o czym dokładniej powiemy w ostatnim rozdziale opracowania. Przede wszystkim jednak utworzenie II Rzeszy naznaczone było restauracją niemieckiej idei imperialnej. Podobnie rzecz się miała z III Rzeszą, która stanowiła szczyt rozwoju niemieckiego imperializmu. Narodowy socjalizm postawił sobie za zadanie reorganizację polityczną, gospodarczą i społeczną całej Europy przez Niemców, którym hierarchicznie inne narody miały zostać podporządkowane.