Prezydent Rosji Władimir Putin na początku maja 2024 r. zdecydował się na zmianę na stanowisku ministra obrony Rosji. Decyzją Putina nowym ministrem obrony został 65-letni Andriej Biełousow, dotychczasowy pierwszy wicepremier w rządzie Michaiła Miszustina. Biełousow jest ekonomistą, bez żadnego doświadczenia wojskowego. Zastąpił on na stanowisku Sergieja Szojgu, który stanowisko ministra obrony Rosji zajmował od 12 lat. Zmiana komentowana jest jako działanie, które ma umożliwić lepsze wykorzystanie dostępnego na potrzeby obronności budżetu państwoego. Dmitrij Pieskow, rzecznik Kremla, komentując zmianę na czele resortu obrony Rosji stwierdził, że jest ona sensowna, ponieważ Rosja jest obecnie w sytuacji podobnej do tej, w której znalazł się ZSRR w połowie lat 80-tych — wydatki na obronność osiągnęły, w związku z prowadzoną od dwóch lat wojną – poziom 7,4 proc. PKB. Dlatego — jak dodał Pieskow — kluczowe jest dostosowanie tak dużych wydatków i wpasowanie ich w gospodarkę całego kraju, stąd Putin zdecydował, by na czele resortu obrony stanął ekonomista. Jak dodał rzecznik Kremla „ten, kto jest bardziej otwarty na innowacje, będzie tym, który okaże się zwycięzcą na polu walki”.
Andriej Biełousow, który w przeszłości zajmował stanowisko ministra rozwoju gospodarczego, należy do kręgu bliskich współpracowników Putina i podziela wizję prezydenta Rosji w zakresie odbudowy mocarstwowej pozycji Rosji. Konsekwentnie powtarza, że Rosja nie ma dziś należnego jej miejsca w świecie i powinna dążyć do walki z tzw. zachodem tj. USA i UE. Jak zauważa agencja prasowa Reuters Biełousow odgrywał też ważną rolę w nadzorowaniu rozwoju programu budowy dronów w Rosji. Reuters ocenia, że zmiana na stanowisku ministra obrony Rosji świadczy o tym, że W. Putin zamierza przeznaczyć na wojnę z Ukrainą jeszcze większe zasoby i w jeszcze większym stopniu wykorzystać rosyjską gospodarkę na potrzeby wojny, po tym jak Zachód starał się doprowadzić Rosję do zapaści gospodarczej przez nakładane na Moskwę sankcje. Rosja — mimo sankcji — zdołała uniknąć poważnego kryzysu gospodarczego.
Zmianę, jak się wydaje, należy jednak oceniać znacznie szerzej, w kontekście działań Rosji w płaszczyźnie ekonomicznej i zwłaszcza finansowej. Otóż, Rosji marzy się wspólna waluta dla grupy państw rozwijających BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny, Republika Południowej Afryki, Egipt, Etiopia, Iran, Zjednoczone Emiraty Arabskie). Jurij Uszakow doradca prezydenta Władimira Putina przekonuje, że BRICS dąży do stworzenia niezależnego systemu płatności opartego na walutach cyfrowych i blockchainie. Grupa, której pierwotny człon stanowiła Republika Południowej Afryki, Brazylia, Indie, Chiny i Rosja rozszerzyła się w 2024 r. o kolejne kraje, tj. Zjednoczone Emiraty Arabskie, Egipt, Iran i Etiopię. Co ciekawe, poszerzenie formatu skorelowane zostało z objęciem rotacyjnego przewodnictwa w BRICS przez Rosję. Obecnie BRICS zrzesza państwa, których łączny dochód przekracza jedną trzecią światowego PKB, a zamieszkuje je 45 proc. ludności Ziemi. Członkowie BRICS posiadają też niemal 45 proc. światowych rezerw ropy naftowej. Większość z tych państw, oficjalnie przynajmniej, utrzymuje neutralne stanowisko w wojnie Rosji Ukrainą ale też nie popiera zachodnich prób izolowania Moskwy na arenie międzynarodowej.
W ramach BRICS Rosja dąży do stworzenia niezależnego systemu płatniczego opartego na walutach cyfrowych i blockchainie. Pomysł na walutę BRICS zrodził się w następstwie wojny na Ukrainie. Po napaści na Ukrainę Rosja została odcięta od importu banknotów dolarowych i euro (przez sankcje, ale też zamrożenie około 300 mld aktywów – gotówki i papierów wartościowych, które rosyjski bank centralny trzymał na Zachodzie, w większości w Euroclear). Z tego powodu większość handlu z zagranicą odbywa się głównie w chińskich juanach, ale też w rublach, dirhamach ZEA czy indyjskich rupiach. Zwłaszcza ta ostatnia waluta okazała się dla rosyjskich koncernów naftowych prawdziwym problemem gdyż jest niewymienialna. A Indie, które stały się od lutego 2022 r. największym odbiorcą rosyjskiej ropy, płacą za nią w rupiach, bo tak stanowi prawo na subkontynencie indyjskim. Stąd właśnie wziął się pomysł Moskwy, by stworzyć wspólny pieniądz dla państw BRICS, które nieprzypadkowo są też obecnie największymi odbiorcami rosyjskich towarów objętych sankcjami. Moskowa deklaruje, że prace nad stworzeniem waluty trwają i, przede wszystkim, będą dotyczyć mechanizmu puli cyfrowych rezerw walutowych, przede wszystkim pod kątem wykorzystania walut alternatywnych do dolara amerykańskiego. Warto na marginesie dodać, że ustawa o emisji i używaniu rubla cyfrowego została w Rosji przyjęta w końcu grudnia 2022 r. Od kwietnia 2023 r. w Rosji prowadzony był też pilotażowy program z tzw. e-rublem. W efekcie, w 13 bankach dostępne stały się przelewy i płatności cyfrowym rublem za towary i usługi.
W listopadzie 2023 r. ruszyła, powołana także z inicjatywy Kremla, platforma BRICS Pay. W założeniu ma to być konkurencja dla SWIFT umożliwiająca wymianę w narodowych walutach. BRICS Pay pozostaje na papierze, bowiem od początku 2024 r. rosyjskie firmy mają coraz więcej trudności z rozliczeniami w handlu zagranicznym: współpracy odmówiły banki chińskie, indyjskie, tureckie, ZEA, kazachskie, uzbeckie – główne kanały zaopatrzenia Rosji w towary sankcyjne. Niechęć do dalszej współpracy to rezultat ryzyka odcięcia tych instytucji od rynku amerykańskiego bazującego na rozszerzającym sankcje grudniowym dekrecie prezydenta USA,. Pod koniec lutego 2024 r Duma Państwo przegłosowała z kolei poprawki do ustawy o cyfrowych aktywach finansowych. „Wykorzystanie aktywów cyfrowych do obsługi transakcji handlu zagranicznego pomoże rosyjskim importerom i eksporterom aktywniej współpracować z zaprzyjaźnionymi krajami” – powiedział wprost Anatolij Aksakow, szef parlamentarnej komisji ds. finansów. Zauważył, że takie podejście może częściowo złagodzić wpływ sankcji na Rosję. W aspekcie wewnętrznym Rosji chodzi głównie o to, żeby Bank Centralny Rosji mógł skutecznie kontrolować wszelkie płatności. W aspekcie zewnętrznym z kolei celem stworzenia systemu walutowego BRICS jest osłabienie dolara amerykańskiego oraz – w dalszej kolejności – euro. Dziś najbardziej sceptyczne wobec waluty BRICS są Indie, natomiast powodzenie całego projektu zależy od postawy Chin, które zajmują postawę wyczekującą. Warto wskazać, że zapowiedziana na maj 2024 wizyta W. Putina w Chinach będzie poświęcona właśnie walucie BRICS. Celem Rosji jest bowiem stworzenie systemu walutowego po to, by prowadzić wojnę z Zachodem nie przy użyciu środków militarnych, ale ekonomicznych. Moskowa jednocześnie liczy w tym względzie na sojusz z Pekinem. Patrząc z tego puntu widzenia jasnym się zdaje skąd najnowsza decyzja aby ministrem obory Federacji Rosyjskiej uczynić ekonomistę, bez żadnego doświadczenia wojskowego.
Opinie co do tego, czy wspólna waluta BRICS nie zaszkodzi pozycji dolara i euro, są podzielone. W raporcie Forum Instytucji Monetarnych i Finansowych można przeczytać, że jest „mało prawdopodobne, aby zastąpiła dolara i istniałaby jedynie jako dodatek do ustanowionego globalnego systemu monetarnego opartego na dolarach”. Z kolei Thorsten Polleit, główny ekonomista banku Degussa i profesor na Uniwersytecie w Bayreuth, twierdzi, ze taka wspólna waluta BRICS może być szokiem dla światowego systemu pieniądza fiducjarnego, tj. pieniądza niemająca oparcia w dobrach materialnych której wartość ma źródło z reguły w dekretowanym prawnie monopolu w wykorzystaniu go na danym obszarze jako legalny środek płatniczy oraz na popycie generowanym przez instytucje państwowe. Nowa międzynarodowa jednostka transakcyjna, poparta złotem, brzmi jak dobry pieniądz – i może być przede wszystkim poważnym wyzwaniem dla hegemonii dolara amerykańskiego – stwierdził. Zauważył ponadto, że aby nowa waluta była tak dobra jak złoto i naprawdę solidna, musi być wymienialna na złoto na żądanie. Nie wiadomo jednak czy to jest to, co kraje BRICS mają na myśli, choć zdawać sobie należy z tego, ze zwłaszcza Rosja i Chiny w ostatnim czasie gromadziły największe na świecie zasoby złota