W listopadzie 2024 roku Chiny złożyły oficjalną skargę do Światowej Organizacji Handlu (WTO) przeciwko Unii Europejskiej. Zarzucają UE niesprawiedliwe stosowanie ceł antysubsydyjnych na pojazdy elektryczne importowane z Chin. Spór ten rozpoczął się we wrześniu, gdy Komisja Europejska ogłosiła decyzję o nałożeniu ceł o wartości sięgającej nawet 36% na chińskie elektryki. Zdaniem Brukseli subsydia, które Pekin zapewnia swoim producentom, sztucznie obniżają koszty produkcji, co daje chińskim firmom niesprawiedliwą przewagę konkurencyjną i stanowi zagrożenie dla europejskiego sektora motoryzacyjnego. Cła te mają chronić lokalny rynek, ale już teraz wywołały gwałtowną reakcję Chin, które postrzegają je jako przejaw protekcjonizmu i próbę ograniczenia ich ekspansji gospodarczej.
Chiny argumentują, że nowe unijne przepisy to nie tylko bariera handlowa, ale też zagrożenie dla globalnych wysiłków na rzecz walki ze zmianami klimatycznymi. W kontekście zmniejszania emisji, kluczowym wyzwaniem jest bowiem stworzenie dostępnego i przystępnego rynku pojazdów elektrycznych na całym świecie, i do tego zmierzaj Chińczycy. Chińskie samochody elektryczne oferują relatywnie niskie ceny, dzięki czemu mogą przyspieszyć przejście na bardziej ekologiczne formy transportu w Europie. Cła na chińskie pojazdy nie tylko utrudnią europejskim konsumentom dostęp do tańszych elektryków, ale mogą również przyczynić się do opóźnień w realizacji unijnych celów ekologicznych. Pekin liczy, że WTO rozstrzygnie spór na ich korzyść, ale proces ten może potrwać miesiące, a nawet lata. Warto przy okazji wskazać, że zachowanie UE niekoniecznie jest w tym przypadku fair i pokazuje, że hasło ekologizmu mogło być tylko pretekstem do zbudowania przewagi konkurencyjnej europejskich producent elektryków, ale w sytuacji kiedy pojawili się alternatywni producenci UE chce zablokować im dostęp na unijny rynek.
Warto mieć na uwadze, że napięcia na linii UE-Chiny mogą eskalować wraz z powrotem Donalda Trumpa do Białego Domu. Trump, znany ze swojego sceptycyzmu wobec zmian klimatycznych i elektryfikacji typu OZE przemysłu, już zapowiedział, że jego administracja skupi się na odbudowie przemysłu krajowego i ograniczeniu importu, w szczególności z Chin. Co interesujące, jednym z jego bliskich sojuszników jest Elon Musk, właściciel Tesli, który wyraża poparcie dla Trumpa. Tesla, jako amerykański producent pojazdów elektrycznych z globalnymi ambicjami, może uzyskać silne wsparcie w ramach polityki handlowej USA. Takie działania, skierowane przeciwko chińskim elektrykom, mogą jeszcze bardziej zaszkodzić stosunkom handlowym między Stanami Zjednoczonymi a Chinami, a ich pośredni wpływ odczują także europejscy producenci samochodów.
W kontekście zmian na arenie międzynarodowej, możliwy jest także nacisk ze strony USA na Unię Europejską, by ta zaostrzyła stanowisko wobec Chin. Współpraca transatlantycka w zakresie handlu i technologii może doprowadzić do dodatkowych barier handlowych, które zaszkodzą chińskim firmom i ograniczą ich ekspansję w Europie. Na czym najbardziej może skorzystać Tesla, która dzięki silnej obecności w Europie może zająć miejsce chińskich producentów w segmencie tańszych elektryków. Dla Elona Muska taki scenariusz jest niezwykle korzystny, gdyż ogranicza konkurencję na europejskim rynku i wzmacnia dominację Tesli w kluczowych segmentach.
Chiny, zaniepokojone rosnącą presją ze strony zarówno UE, jak i USA, intensyfikują starania o ochronę swoich interesów. Pojazdy elektryczne stały się jedną z flagowych branż eksportowych Chin i elementem ich strategii międzynarodowej. Władze w Pekinie wiedzą, że nie mogą pozwolić na dalsze ograniczanie dostępu do największych światowych rynków, jakim jest Unia Europejska. Warto przypomnieć, że Chiny zainwestowały ogromne środki w rozwój sektora pojazdów elektrycznych i technologii odnawialnych, licząc, że w nadchodzących dekadach staną się liderem ekologicznym. W tej sytuacji WTO ma kluczową rolę – chiński rząd oczekuje, że organizacja wymusi na Unii Europejskiej wycofanie się z obecnych ceł lub przynajmniej złagodzenie polityki antysubsydyjnej.
Tymczasem dla Unii Europejskiej spór o cła na chińskie elektryki to również element strategii chronienia własnego rynku i wspierania lokalnych producentów, którzy starają się rywalizować z chińskimi gigantami motoryzacyjnymi. Szczególnie Niemcy i Francja , ale też i inne państwa unijne, inwestując w transformację sektora motoryzacyjnego, nie chcą, by subsydiowane chińskie pojazdy dominowały na europejskich drogach. Stąd decyzja Komisji Europejskiej o wprowadzeniu ceł spotkała się z aprobatą wielu krajów UE, które argumentują, że sprawiedliwa konkurencja jest możliwa tylko wtedy, gdy wszyscy gracze działają na równych zasadach, bez wsparcia państwa.
Spór ten może przerodzić się w szerszy konflikt handlowy, który wpłynie na ceny i dostępność pojazdów elektrycznych na całym świecie. Przywrócenie Trumpa do Białego Domu i jego potencjalne działania przeciwko importowi z Chin jeszcze bardziej komplikuje sytuację. Jeżeli USA zdecydują się na własne restrykcje lub cła na chińskie produkty, a także wywrą presję na Unię Europejską, skutki mogą być długofalowe i dotyczyć nie tylko sektora motoryzacyjnego, ale całego globalnego łańcucha dostaw.
Globalne napięcia związane z chińskimi pojazdami elektrycznymi mogą mieć konsekwencje na wielu poziomach: od polityki klimatycznej, przez rywalizację technologiczną, po przyszłość światowej gospodarki. Niezależnie od ostatecznego rozstrzygnięcia przez WTO, spór między UE a Chinami, podsycany zmianami politycznymi w USA, będzie miał wpływ na globalny rynek motoryzacyjny oraz ambicje ekologiczne poszczególnych państw.