Holandia ogłosiła decyzję o wprowadzeniu kontroli na granicach lądowych z Niemcami i Belgią poczynając od dnia 9 grudnia 2024 roku. Oficjalnie deklarowanym celem tego kroku jest ograniczenie nielegalnej migracji oraz zwalczanie przestępczości transgranicznej. Kontrole mają potrwać co najmniej sześć miesięcy, co stawia pytania o przyszłość strefy Schengen i  w ogóle fundamentalne założenia Unii Europejskiej, której jedną z wolności jest wolność przepływu osób. Zasadnym jest wobec tego pytanie czy Europa zmierza w stronę stopniowego demontażu swojej flagowej idei – wolności przemieszczania się?

Holenderskie Ministerstwo ds. imigracji i azylu argumentuje, że decyzja ta jest odpowiedzią na narastające problemy związane z migracją. Kraj zmaga się z kryzysem mieszkaniowym, napięciami społecznymi i wyzwaniami w integracji migrantów. Przekonanie, że otwarte granice przyczyniają się do wzrostu przestępczości oraz obciążenia systemów opieki społecznej, znajduje coraz więcej zwolenników, nie tylko w Holandii, ale i w całej Europie. Niebanalnym argumentem jest też przywrócenie jakiś czas temu granicznych kontroli przez Niemcy, które zawsze są traktowane jako wzorzec pewnych działań w UE.

Choć rząd w Hadze zapewnia, że kontrole będą przeprowadzane w sposób minimalizujący zakłócenia w codziennym życiu obywateli oraz działalności gospodarczej, decyzja ta jest wyraźnym sygnałem, że model zarządzania kryzysami w Unii Europejskiej jest niewystarczający. Holandia nie jest zresztą pierwszym krajem, który postanowił przywrócić kontrole graniczne. Podobne kroki podjęły już wcześniej Niemcy, Francja, Austria, Włochy, Słowenia, a także kraje skandynawskie, takie jak Dania czy Szwecja.

Wielu ekspertów podkreśla, że obecna polityka migracyjna UE nie działa. Słabo chronione granice zewnętrzne strefy Schengen oraz brak skutecznego mechanizmu relokacji migrantów powodują, że kraje takie jak Holandia, Niemcy czy Austria biorą na siebie główny ciężar napływu osób poszukujących azylu. Jednocześnie inne państwa, jak Węgry czy Polska, otwarcie sprzeciwiają się przyjmowaniu migrantów w ramach unijnych programów.

Decyzje takie jak ta podjęta właśnie przez Holandię mogą być postrzegane jako ostateczne potwierdzenie braku jedności w Unii Europejskiej. Idea Schengen, która miała być symbolem europejskiej solidarności i współpracy, coraz częściej okazuje się iluzoryczna. W obliczu wyzwań związanych z migracją, państwa członkowskie podejmują jednostronne decyzje, które naruszają ducha wspólnoty.

Krytycy unijnej polityki migracyjnej wskazują, że strefa Schengen staje się ofiarą własnej niedoskonałości. Brak skutecznej ochrony granic zewnętrznych oraz polityczna niechęć do reformy systemu Dublinu, regulującego kwestie azylowe, prowadzą do coraz częstszych kontroli wewnętrznych. Dla krajów takich jak Polska czy Węgry, które od lat apelują o wzmocnienie granic zewnętrznych UE, decyzja Holandii może być kolejnym dowodem na to, że obecny system wymaga gruntownej zmiany.

Dla samej Holandii decyzja o wprowadzeniu kontroli granicznych jest jednak także wyrazem zmieniających się nastrojów społecznych. Coraz więcej Holendrów domaga się bardziej stanowczej polityki wobec migracji, a także większej ochrony narodowych interesów. Rząd premiera Marka Ruttego musi więc balansować pomiędzy zobowiązaniami wobec UE a presją wewnętrzną.

Wprowadzenie kontroli granicznych może mieć jednak swoje negatywne skutki, zwłaszcza w kontekście gospodarczym. Holandia, jako jeden z największych europejskich eksporterów, korzysta na swobodnym przepływie towarów i usług w ramach strefy Schengen. Przywrócenie kontroli granicznych może prowadzić do opóźnień w transporcie, co z kolei przełoży się na wzrost kosztów logistycznych.

Dla zwykłych obywateli zmiany mogą oznaczać dodatkowe utrudnienia w codziennym życiu. Wydłużone czasy przejazdu, konieczność posiadania dokumentów tożsamości czy ryzyko przeszukań mogą wpłynąć na postrzeganie swobody przemieszczania się. Wiele osób zaczyna zadawać sobie pytanie, czy idea „Europy bez granic” wciąż ma sens w obliczu obecnych realiów.

Decyzja Holandii wpisuje się w szerszy trend, który można zaobserwować w całej Unii Europejskiej. Ostatnie lata pokazały, że idea wspólnoty coraz częściej przegrywa z narodowymi interesami. Kraje takie jak Polska i Węgry, które od dawna krytykowały politykę migracyjną UE, mogą postrzegać ruch Holandii jako dowód na słuszność własnej strategii.

Z drugiej strony, decyzje takie jak ta mogą prowadzić do dalszej fragmentacji Europy. Przywrócenie kontroli granicznych może być jedynie początkiem bardziej radykalnych zmian w funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Czy kolejne państwa pójdą w ślady Holandii? Czy strefa Schengen przetrwa w swojej obecnej formie? Te pytania pozostają otwarte.

Decyzja Holandii o przywróceniu kontroli granicznych jest kolejnym sygnałem, że Unia Europejska stoi przed poważnym kryzysem. Choć oficjalne wyjaśnienia wskazują na kwestie bezpieczeństwa i migracji, ruch ten odzwierciedla głębsze problemy, które podważają fundamenty wspólnoty.

Strefa Schengen, niegdyś postrzegana jako jeden z największych sukcesów UE, coraz częściej jest krytykowana jako system, który nie potrafi sprostać współczesnym wyzwaniom. Jeśli unijni liderzy nie znajdą sposobu na rozwiązanie problemów związanych z migracją i ochroną granic, przyszłość Schengen – i całej Unii Europejskiej – może stanąć pod znakiem zapytania. Dla krajów takich jak Polska, które od lat ostrzegają przed skutkami nieskutecznej polityki migracyjnej, decyzja Holandii jest gorzkim potwierdzeniem ich obaw.

 

Facebook
YouTube