Debata nad tym, co stanowi demokratyczne i akceptowalne rządy w Unii Europejskiej XXI wieku, trwa nadal w odniesieniu do kilku państw członkowskich, w tym zwłaszcza Polski wskazuje prestiżowy amerykański thinkl-tank Hudson Institute. Zdaniem jego analityków, rządząca od ponad roku centrolewicowa Koalicja Obywatelska, kierowana przez partię Platforma Obywatelska i premiera Donalda Tuska, oskarża prawicową partię Prawo i Sprawiedliwość o naruszenia demokracji, praworządności i wolności mediów. Prawo i Sprawiedliwość, zaprzecza tym zarzutom i oskarża obecny rząd o nadużycia w tych samych kwestiach.

Amerykanie zauważają, że istnieje więcej niż jeden słuszny pogląd na ten splot kwestii, zarówno w odniesieniu do okresu, w którym Prawo i Sprawiedliwość rządziło Polską (2015–2023), jak i od czasu objęcia władzy przez Koalicję Obywatelską w grudniu 2023 r. Są one bardziej złożone i pełne niuansów niż dominujące narracje o „demokratach” i politykach „nieliberalnych, populistycznych czy skrajnie prawicowych”.

W opublikowanym właśnie raporcie były dyplomata Matthew Boyse i ekspert Fundacji na rzecz Obrony Demoracji (FDD) Peter Doran bronią część zmian – w tym w wymiarze sprawiedliwości – wprowadzonych przez PiS oraz szeroko krytykują zmiany wprowadzone przez nową koalicję rządzącą po przejęciu władzy, wymieniając m.in. zmiany w mediach publicznych, sądownictwie, „czystki” w MSZ, a także ściganie i śledztwa polityków PiS przez wymiar sprawiedliwości.

Zaznaczają przy tym, że choć politycy rządu mają rację, twierdząc że stosunki z USA są silne niezależnie od tego, kto jest u władzy, to jednak administracja Donalda Trumpa jest świadoma preferencji centrolewicowej koalicji dla Demokratów, a także „wybitnych” stosunków prezydenta USA z prezydentem Andrzejem Dudą oraz dobrych relacji Prawa i Sprawiedliwości z Republikanami. Twierdzą też, że stosunki te są „ważnym atutem polskiej polityki zagranicznej i stosunków dwustronnych”.

Dlatego – ostrzegają autorzy raportu – kolejne kroki skierowane przeciwko opozycji, jakie prowadzi konsekwentnie rząd pod hasłem rozliczeń, mogą zaszkodzić zarówno polskim interesom, jak i dobrym relacjom ze Stanami Zjednoczonymi. Autorzy raportu wprost wskazali, że „dalsze próby zniszczenia PiS-u przez rząd pod przywództwem KO zostaną zauważone, co może doprowadzić do utraty wpływów w Waszyngtonie, co zaszkodzi interesom narodowym i prestiżowi Polski, a także stosunkom dwustronnym”.

Jak powiedział PAP Boyes, były zastępca asystenta sekretarza stanu USA ds. europejskich, który odpowiadał za relacje z Polską podczas dwóch ostatnich amerykańskich administracji, choć stosunki nowej administracji z Warszawą są dobre, to ludzie Trumpa wiedzą, że sympatie polityków rządzących leżą po drugiej stronie sporu politycznego w USA. W rozmoie z PAP powieził on wprost: „myślę też, że dla Polski dobrze jest mieć partię konserwatywną, która ma teraz dobre relacje z Białym Domem, ponieważ daje to Polsce głos, którego inaczej by nie miała”.

Jak dodał, główną ideą raportu było rozpoczęcie debaty na temat różnych form demokracji i że ta preferowana dziś przez UE nie jest jedyną – jego zdaniem – prawowitą formą. Zaznaczył, że „podczas pierwszej administracji Trumpa, wielu publicystów, polityków i NGO chciało, żebyśmy pouczali rząd PiS o tym, jak Polska nie jest już demokracją, że demokracja się cofa (…) To nie był nasz instynkt, nie chcieliśmy tego robić, bo Polska jest bardzo ważnym sojusznikiem i Polska była, jest i pozostanie demokracją”.

Stwierdził też, że z powodu tej krytyki poprzedniego rządu administracja Bidena chciała trzymać Polskę na dystans, co jego zdaniem było „głupią” polityką. Dodał, że choć część krytyki pod adresem PiS była uzasadniona, to jego obawy wzbudziły też działania nowej koalicji rządzącej czy zapowiedzi „depisyzacji”, które – jego zdaniem – sugerowały chęć marginalizacji opozycji. Ocenił, że dalsze podobne działania mogą zakłócić stosunki z Waszyngtonem.