Niemiecka ideologia imperialna rozwijana była przez stulecia, począwszy od średniowiecza, kiedy to niemieccy cesarze toczyli boje z papiestwem, przez renesans aż po czasy III Rzeszy. Ze względu na to, że jest to temat niezwykle obszerny, skoncentrujemy się na czasach współczesnych, na tym co ma bezpośredni wpływ na kwestię stosunku Niemców do integracji europejskiej.

Zaczniemy od tego, że zjednoczeniu Niemiec w XIX w. towarzyszył rozwój niemieckiego nacjonalizmu, którego częścią składową był bardzo silny antagonizm do wszystkiego, co nie jest „oryginalnie niemieckie”, czyli co jest obce niemieckiej kulturze. Przede wszystkim chodziło o wszelkie romańskie wpływy kulturowe, a pod koniec XIX w. doszedł do tego także angielski liberalizm. W tym miejscu zasygnalizujemy tylko jeden aspekt tego dość złożonego problemu. Konkretnie chodzi o narastający w zjednoczonych Niemczech antagonizm w stosunku do prawa rzymskiego, a tym samym także francuskich kategorii prawnych, a tym samym także francuskiej idei państwa narodowego. Wtedy to też pojawiło się przeciwstawienie germańskiej i romańskiej tradycji myślenia o państwie i prawie. Niemieckie elity coraz bardziej wierzyły w to,  że zarówno w Niemczech, jak i w całej Europie panuje chaos, spowodowany tym, iż zanikło niemieckie, czy też germańskie pojmowania państwa i prawa. Ostatecznie III Rzesza wpisała sobie na sztandary walkę z prawem rzymskim, indywidualizmem, egoizmem państw narodowym, które miały zniknąć w rządzonym przez Niemców  imperium europejskim. Jak wspomnieliśmy, problem ten możemy tutaj jedynie dosłownie zasygnalizować.

Zacznijmy od krótkiego omówienia poglądów niemieckiego profesora prawa, Otto von Gierkego. Przedstawimy główne tezy jego wystąpienia z dnia 4 maja 1919 pt. Der germanische Staatsgedanke (Germańska idea państwa), w którym Gierke powołuje się na modną we współczesnych mu Niemcach tezę – a pewnie dość zaskakującą dla współczesnego czytelnika – iż państwa romańskie rzekomo  nie wykształciły prawdziwej idei praworządności. Gierke argumentował w następujący sposób. Jego zdaniem, jak też zdaniem wielu innych współczesnych mu niemieckich uczonych, zarówno prawo rzymskie, jak i prawo nowożytne, które zostało ukształtowane na gruzach średniowiecznej Europy, opierają się na zasadzie indywidualizmu. Zarówno w starożytnym Rzymie, jak i w postśredniowiecznej Francji, państwo miało być traktowane wyłącznie jako suma jednostek, których wolność ograniczana jest za pomocą przymusu państwowego. Inaczej rzecz się miała natomiast w germańskiej tradycji myślenia o państwie i prawie. Germanie ideę prawa mają niejako wpisaną w swoją naturę a prawo nie jest czymś, co jest im narzucane, lecz coś, co najpełniej wyraża ich osobowość. Germańska idea prawa miała obejmować i przenikać wszystkie stosunki międzyludzkie, trzymać wszelką uznaną władzę w szrankach i ponoć nie dopuszczała żadnej przemocy, która nie miałaby prawnej legitymizacji. Jego zdaniem to właśnie średniowieczni Germanie stworzyli ideę państwa prawa: „Kto chciałby nie dostrzec faktu, że wtedy to właśnie idea państwa prawa wkroczyła na arenę światową? I kiedy sądzimy, że w stosunku do greckiej i rzymskiej idei państwa, postęp w kierunku państwa prawa stanowił specyficzne osiągnięcie ludzkości europejskiej, to nie będziemy mogli wątpić w to, że ten postęp zawdzięcza ona germańskiej idei państwa”. W rozszerzaniu praworządności Gierke upatrywał „dziejowej misji Germanów” (weltgeschichtliche Mission des Germanentums). Germańska idea państwa przybrała swoją najpełniejszą formę w średniowiecznym cesarstwie, które przez Gierkego określane jest mianem „ustanowionego przez Boga państwa światowego  (von Gott verordneter Weltstaat). Esencją tej idei jest równość wszystkich wobec prawa, jak również brak ścisłego podziału na rządzących i rządzonych. Według Gierkego, królowie germańscy byli wybierani przez lud a władza nigdy nie przyjęła formy samodzielnej, tzn. oddzielonej od rządzonych, gdyż zawsze była związana z wolą całości. W ten też sposób Gierke tłumaczy swoje twierdzenie, że germańska idea państwa jednoczy w sobie ideę państwa narodowego (Volksstaat), jak i państwa autorytarnego (Obrigkeitsstaat). Jego zdaniem, dokładnie w ten sam sposób powinno funkcjonować nowoczesne państwo niemieckie: powinno być to państwo socjalne, które będzie reprezentować wszystkie warstwy społeczne. Otto von Gierke miał tu przede wszystkim na myśli kwestię napięć społecznych związanych z kapitalizmem. Jego zdaniem, kapitalizm, i związany z nim indywidualizm, prowadzą do rozbicia jedności społeczeństwa niemieckiego, a konkretnie do narastania antagonizmów między poszczególnymi warstwami społecznymi. Prawo, które sankcjonuje taki stan rzeczy, jest sprzeczne z germańską ideą prawa – na rzecz jej przywrócenia Otto von Gierke działał w całej swojej pracy naukowej. Jego celem było oswobodzenie niemieckiej państwowości i prawa z wszelkich wpływów romańskich, a także ustrzeżenie Niemiec przed wpływami rzekomo słowiańskimi, czyli bolszewizmem.

Wyrażone przez Gierke poglądy były tylko jednym z wielu przykładów idei, którymi żyli Niemcy od końca XIX w. do upadku III Rzeszy. Stąd też I WŚ była w Niemczech fetowana jako początek nowej ery w historii ludzkości, kiedy to „idee roku 1914” miały zastąpić „idee roku 1789”. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że I wojna światowa w Niemczech została ogłoszona wojną anglosaskiego liberalizmu z nową zasadą cywilizacyjną, czyli zasadą organizacji. Ważną rolę tutaj odegrało przestawienie się niemieckiej gospodarki na gospodarkę wojenną, która została ochrzczona mianem socjalizmu wojennego (Kriegssozialismus). Ostatecznie powstało nawet pojęcie „niemieckiego socjalizmu” (Deutscher Sozialismus). Fakt, że Gierke odwoływał się do idei socjalnej nie był więc niczym szczególnym. Wręcz odwrotnie! Idea niemieckiego socjalizmu nabrała wtedy wręcz mesjanistycznego aspektu. Niemcy postrzegali siebie jako naród, który miał uwolnić inne narody spod panowania indywidualizmu i liberalizmu. Jako państwo najlepiej zorganizowane, z planową i upaństwowioną gospodarką wojenną, Niemcy rzekomo stanowiły forpocztę postępu. Johann Plenge nie zawahał się porównać stworzenia socjalizmu wojennego do rewolucji z 1789 r. – rok 1914 miał być nową cezurą w historii świata, i tym razem to Niemcy miały pchnąć ludzkość na nowe tory. Paul Lensch natomiast wysławiał Bismarcka jako tego, który stworzył państwo, które stało się organizatorem nowej formy gospodarki. Do znanych głosicieli idei niemieckiego socjalizmu należeli Oswald Spengler, autor słynnej książki Pruskość i socjalizm oraz Arthur Moeller van den Bruck, w którego książce Trzecia Rzesza padają między innymi słowa: „Każdy naród ma swój własny socjalizm”. Jednym słowem: Niemcy mieli dać światu przede wszystkim nową ideę – organicznego porządku.

Idea rzekomo „prawdziwego”, bo organicznego i germańskiego porządku stała się centralnym motywem tzw. rewolucji konserwatywnej. Taki „prawdziwy” porządek Niemcy mieli ustanowić w całej Europie, czego wyrazem miało być właśnie europejskie imperium. Nieprzypadkowo odwoływano się w tym kontekście do tradycji niemieckiego Sacrum Imperium, które miało stanowić tę rzekomo właściwą formę organizacyjną Europy, o czym mówił choćby wspomniany Gierke. Idee te znajdziemy w pracach takich pisarzy jak wspomniani Oswald Spengler, Carl Schmitt, czy też Wilhelm Stapel, Edgar Jung, Leopold Ziegler czy Alois Dempf. Ich stanowisko dobitnie wyraził Wilhelm Stapel w słowach: „Nacjonalizm, który jest rezultatem rewolucji francuskiej, musi zostać przezwyciężony przez nowy imperializm”. Budowa imperium miała służyć zniszczeniu instytucji państwa narodowego, które traktowane było jako wytwór złej nowoczesności, która pogrzebała świat tradycyjny, czyli germańskie średniowiecze…. W ich wypowiedział Imperium nabierało charakteru wręcz eschatologicznego: dzięki niemu Europa miała rzekomo wrócić do swoich prawdziwych korzeni.

Nie jesteśmy w stanie pogłębić tutaj tego tematu, przytoczymy więc kilka wypowiedzi Edgara Junga, którego praca Władztwo miernot. Jego rozpad i zastąpienie przez Nowe Imperium zawiera omawiane tutaj idee w czystej formie. Jung marzył bowiem o utworzeniu europejskiego Nowego Imperium, które zajęłoby miejsce, jego zdaniem, dekadenckiej konstrukcji politycznej i społecznej Europy, wyrosłej z idei francuskich. Jung uważa, że niemieckie Sacrum Imperium miało charakter czysto uniwersalny, a przy tym głęboko zdecentralizowany, gdyż dzieliło się na kraje, królestwa, księstwa, posiadłości feudalne, wolne miasta, etc. Na antypodach tego modelu stał natomiast francuski model państwa suwerennego, scentralizowanego, zhomogenizowanego. Już w średniowieczu król francuski ogłosił, że nie uznaje zwierzchności cesarza, co stanowiło bunt Francji wobec cesarstwa, który rozpoczął proces rozkładu Europy. Wtedy to bowiem w Europie narodził się spór o to, czy Europą będzie rządziła zasada panowania uniwersalnego (imperialna) czy też zasada suwerenności państwowej.

Jung oczywiście ubolewa nad tym, że to francuska zasada odniosła sukces w całej Europie Zachodniej. I właśnie o to, która zasada zapanuje w Europie toczyła się I Wojna Światowa, którą Niemcy jednakże przegrały, gdyż zachodnie państwa uporczywie trzymały się zasady suwerenności. Jung pisze: „Taki jest sens wojny światowej, podczas której pojęciowy świat rewolucji francuskiej pokonał niemieckość. (…) Zbawcza idea roku 1789 jeszcze oddziaływała, wytwarzając nastrój krucjaty. Spajająca ludzi idea organicznego ładu, obejmują przestrzenie obszar mocarstw centralnych, przepadła do tego stopnia, że trudno było oczekiwać odzewu ze strony narodów środkowoeuropejskich, nie mówiąc o kuli ziemskiej. A jednak Niemcy bronili swojego „Imperium”, owego odbicia przepojonego ładem boskim świata, który niegdyś, pochodząc z głębin religijności, ucieleśniał najwyższy stopień ziemskiego ładu”. Mimo przegranej wojny, dla niemieckich nacjonalistów i konserwatystów – w tym także i Junga – spór Niemiec z Zachodem był jednak ciągle otwarty i miał charakter nie tylko polityczny, ale i ideologiczny: „Dlatego egoistycznemu państwu narodowemu przeciwstawiamy wielkoprzestrzenne imperium, związek obejmujący państwa, w którym wolne narody podporządkują się przywództwu najbardziej do tego przywództwa predystynowanemu narodowi”. Oczywiście tym narodem są Niemcy: „Z naszej antyindywidualistycznej postawy wyrasta ponad zadania wewnątrzniemieckie świadomość politycznego posłannictwa na skalę globalną, ratunku zachodniego kręgu kulturowego przed rozpadem; stać się nośnikiem rechrystianizacji, a w miejsce anarchii ustanowić duchową, społeczną i polityczną jedność. Imperium sprawiedliwości, zbudowane na idei hierarchizowania oraz integracji narodów, wedle ich wartości i osiągnięć kulturalnych, zajmie miejsce wydmuszek pojęciowych jak wolność, równość, braterstwo i równość. Nie chcemy zbawiać, ale łączyć. Łączyć dzięki ładowi, który stanie się zbawieniem od chaosu”. Realizacji tych celów miała służyć właśnie budowa europejskiego imperium, w którym Niemcy mieli pełnić rolę przywódczą, gdyż stanowią  „naród bardzo wartościowy, odczuwający zobowiązanie wobec wyższego ładu”, używający przemocy tylko wtedy, gdy stoją za nią względy „etyczne”, który walczy o imperium, będące „odbiciem przepojonego ładem boskiego świata”. Dzięki temu miało odrodzić się średniowieczne Sacrum Imperium, czyli Rzesza „w której znów zjednoczą się Bóg i ciało, duch i władza, cnota i piękno”.

Wyrażone przez Junga postulaty legły u podstaw polityki III Rzeszy. Już wspomnieliśmy o nazistowskim ruchu na rzecz odnowienia prawa (Rechtserneuerung), który miał służyć realizacji punktu 19 programu NSDAP, w którym zawarte zostało żądanie, aby prawo rzymskie, które służy materialistycznemu porządkowi światowemu, zostało zastąpione przez powszechne prawo niemieckie. I jak pisał Gottfried Feder, wydawca programu NSDAP: „Wola formy, wola tego, by przezwyciężyć chaos, by przywrócić do porządku świat, który został wyrwany ze swoich fug, i aby jako strażnik (w najwyższym platońskim znaczeniu) czuwać nad porządkiem – to jest ogromne zadanie, które postawił sobie narodowy socjalizm”.

Ruchowi na rzecz odnowienia prawa przez wiele lat patronował Hans Frank, od kwietnia 1933 r. pełniący funkcję Komisarza Rzeszy do spraw ujednolicenia systemu sprawiedliwości w landach oraz odnowienia porządku prawnego (Reichskommissar für die Gleichschaltung der Justiz in den Ländern und für die Erneuerung der Rechtsordnung). Działalności Franka przyświecało przekonanie o tym, że w niemieckiej historii prawo było w sposób immanentny powiązane z tym, co Boskie. Celem odnowienia prawa miało być zlanie się w jedno duszy narodu i duszy prawa. Przypomnijmy, iż swoją funkcję Generalnego Gubernatora pełnił w celu realizacji „niemieckiego dzieła odbudowy” (Deutsches Aufbauwerk), dokładnie tego samego, które Frank realizował w Rzeszy. Jak stwierdzał w swoim przemówieniu na Partyjnym Dniu Wolności w 1935: „To wielkie dzieło odbudowy niemieckiego narodu, które jak każda polityka sukcesu objawia się w formie norm prawnych, musi być kategorycznie chroniona przed obecnymi w każdym państwie elementami destruktywnymi”.

Zagraniczna, wojenna czy też po prostu napastnicza polityka III Rzeszy podporządkowana była celowi w postaci utworzenie Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej, o czym pisaliśmy w innym miejscu. Na poziomie koncepcyjnym warto wspomnieć o Carlu Schmitcie, który stworzył nowatorską koncepcję prawa międzynarodowego, w której nie było już miejsca na państwo a podstawą porządku miała być kategoria wielkiej przestrzeni (Großraum). Podstawowe zasady swojej koncepcji wyłożył w pracy z 1939 r. Völkerrechtliche Großraumordnung mit Interventionsverbot für raumfremde Mächte. (Prawo narodów o Wielkiej Przestrzeni z zasadą nieinterwencji obcych potęg). Twierdził w niej, że epoka państw narodowych się po prostu kończy. Uważał, że jeśli Europa ma być w stanie sprostać wyzwaniom politycznym i gospodarczym stawianym jej przez rosyjski bolszewizm i anglosaski liberalizm, to musi zostać zjednoczona w kontynentalny organizm polityczny i ekonomiczny i przekształcić się w strukturę federalną pod niemieckim przywództwem: zjednoczoną Europę, europejski Großraum. Sam Schmitt do idei germańskości nie odwoływał się wprost, ale w tej konkretnej pracy de facto myślał kategoriami o których mówił Gierke. Wspominamy o tym, gdyż po wojnie zmienił poglądy, które wyraził w słynnej pracy Nomos der Erde (Nomos Ziemii). Chwalił w niej nowożytną europejską doktrynę o państwie jako podmiocie stosunków międzynarodowych, Jus Publicum Europaeum, zbudowaną przez takich prawników jak J. Bodin, B. Ayala, A. Gentili, Grocjusz, R. Zouch, S. von Pufendorf, C. van Bynkershoeck, E. de Vattel. W szczególności chwalił formułę traktowania wszystkich państw europejskich jako prawomocnych wrogów bez względu na panujące w nich wyznanie, czyli oddzielenie państwa od pojęć moralnych (dobro-zło) i religijnych (ortodoksja-herezja). Rozdzielenie obcego-wroga (hostis) od pospolitego przestępcy (latro) stanowiło jego zdaniem niezwykłe osiągnięcie kultury prawnej, gdyż wyznaczyło drogę do powstania koncepcji wrogiego państwa(justus hostis – dosłownie prawomocny wróg), które uznaje się za równoprawną stronę wojującą, posiadającą pełne i powszechnie uznane prawo do prowadzenia wojen wedle uznanych powszechnie zasad humanitarnych, i którego nie wolno traktować jako zbrodniarza, którego można by osądzić i skazać. Schmitt chwali to, że dzięki temu państwo nabrało charakteru suwerennego w rozumieniu absolutnym co do tego, co dzieje się na jego terytorium: przestało podlegać jakimkolwiek zewnętrznym ośrodkom uniwersalistycznym, czyli papiestwu i cesarstwu, które miałyby prawo ingerować w jego sprawy. Państwo stało się jedynym prawowitym podmiotem polityki międzynarodowej.

Wiem, że czytelnik może się teraz poczuć trochę skonfundowany, gdyż Schmitt przedstawił tutaj esencję romańskiej tradycji prawnej, którą chwali pod niebiosa, podczas gdy kilka lat wcześniej głosił koniec instytucji państwa narodowego. Ta radykalna zmiana stanowiska wynikała z tego, że Niemcy po przegranej wojnie zostali potraktowani jako państwo-zbrodniarz, czego przejawem był Trybunał Norymberski. Jednym słowem w stosunku do nich zastosowana została zasada imperialna, związana z realizacją amerykańskiej i radzieckiej misji imperialnej, odwołującej się do idei uniwersalnych praw człowieka – aczkolwiek obydwa imperia rozumiały je inaczej. W przypadku gdy Niemcy podbijali Europę, zasada suwerenności narodowej została przez Schmitta potępiona jako szkodliwa dla Europy. W momencie kiedy wojnę przegrali, Schmitt potępiał Aliantów za pogwałcenie zasady suwerenności państwowej… Piszemy o tym, żeby dokładnie pokazać inklinacje płynące z przyjęcia jednej z tych dwóch matryc organizacji politycznej Europy. Jeśli Europa stanie się imperium, to np. Polska będzie mogła być karana za łamanie „standardów europejskich”, których interpretacja będzie zastrzeżona dla instytucji europejskich, stojących na straży europejskiej misji imperialnej, i to właśnie jak zbrodniarz i heretyk, czyli latro a nie justus hostis.

Po II WŚ moda na „germańskość” w Niemczech prawie całkowicie ustała, co oczywiście było związane z tym, że Niemcy Zachodnie stały się częścią bloku zachodniego, w którym dominująca ideologią był bardzo niegermański demoliberalizm, a Niemcy Wschodnie zostały włączone do Bloku Wschodniego. Póki co nie widać większych oznak renesansu idei germańskich, aczkolwiek nie jest tak, że zupełnie one zniknęły. Świadczy o tym wspomniany na początku tekst Udo Reifnera o prawie wikingów. Zacytujemy tutaj kilka jego fragmentów, gdyż tekst stanowił część dyskusji o tzw. socjalizacji prawa prywatnego w Europie – dyskusji, która w Polsce jest praktycznie nieznana. Generalnie chodziło o to, by europejskie prawo prywatne, w tym przede wszystkim prawo ochrony konsumentów, odchodziło od paradygmatów liberalizmu i opierało się na choćby rozwijanej przez Gierkego koncepcji prawa socjalnego czy też uspołecznionego. Chodziło więc o cofnięcie dominacji prawa rzymskiego i jego pochodnych w Europie i powrót do zasad germańskich. Co ciekawe, Reifner uważa, że dominacja prawa rzymskiego bynajmniej nie miała wynikać z obiektywnej wyższości tego pierwszego – przypomnijmy, że Gierke twierdził, że kultura romańska w ogóle nie stworzyła idei praworządności… Niech autor sam przemówi: „Zwycięstwo prawa rzymskiego nie było wynikiem wyższości intelektualnej (w rzeczywistości jego model stanowił być może najbardziej uproszczony system prawny, jaki kiedykolwiek obowiązywał), ale dzięki temu, że wspierało handel międzynarodowy znacznie lepiej niż jakikolwiek inny porządek prawny”.  Jednym ze stałych zarzutów frakcji „socjalnej” czy po prostu „germańskiej” był ten, że prawo wyrastające z tradycji romańskiej jest abstrakcyjne i nie jest odpowiednio „dopasowane do życia”. Stąd też socjalizacja prawa miał polegać na uelastycznieniu wszystkich pojęć – zgodnie z tradycją prawną Niemców, czego wyrazem była germańska koncepcja „suwerenności podzielonej”. Niech ten cytat na temat prawa rzymskiego stanowi podsumowanie całego powyższego rozdziału: „To prawo było zupełnie inne niż podejście Wikingów. Prawo, które mówi, zamiast słuchać, prawo, które wymaga od ludzi dostosowania się do jego kultury, a nawet języka, zamiast dostosowywać się do innych kultur, prawo, które opierało się na zasadach pisanych zamiast tradycji ustnej, prawo, które oferowało abstrakcyjne systemy myślenia zgodne ze sobą w oparciu o matematyczną kompatybilność, model regulowania z góry na dół, niezależny od autorytetu osobistego. Ten model prawa umów oferował formę prawa, która nie wymagała ani mądrości kulturowej, ani społecznej”. Jednym słowem: precyzja pojęciowa to problem, a nie podstawa prawdziwego ładu prawnego i politycznego.