Niemiecki dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” z aprobatą opisuje działania rządu Donalda Tuska, który rozpoczął demontaż instytucji kultury zbudowanych przez ostatnie osiem lat przez PiS. Gazeta chwali zmiany kadrowe, ograniczanie finansowania i odchodzenie od narodowego charakteru polityki kulturalnej. Gazeta wskazuje, że PiS miał obsesję polityki historycznej, i lansował wizję historii partykularnej, podczas gdy we współczesnej Europie potrzebne jest spojrzenie uniwersalne, które pozbawione jest narodowych i partykularnych resentymentów. Z artykułu zamieszczonego we „Frankfurter Allgemeine Zeitung” wynika jedno, Belin zadowolony jest z radykalnej zmiany kursu rządu w Warszawie, którego istotą jest zmniejszenie wagi polityki historycznej i swoiste rozpuszczanie historii w „europejskim sosie”. O tym może najlepiej świadczyć, że remontowane przez trzy lata za publiczne pieniądze Muzeum Warmii i Mazur w Morągu, zostało w marcu 2025 r. ostatecznie otwarte, ale już pod zmienionym szyldem, jako Muzeum Prus Górnych. Zadziwiające jest to, że polscy rządzący bardziej odwołują się do niemieckiej tradycji historycznej a nie związków z Polską. To jednak, jest rys charakterystyczny całej obecnej polityki historycznej, chwalonej na łamach „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.
Autor artykułu, Felix Ackermann, niemiecki historyk na łamach gazety pisze m.in. o sytuacji w Muzeum II Wojny Światowej i Muzeum Historii Polski. Podkreśla także, że jednym z wyzwań dla polityki kulturalnej Platformy Obywatelskiej są instytucje, które zostały stworzone jako „okręty flagowe PiS”, które były zdecydowanie nacjonalistyczno-patriotyczne i antyniemieckie, co – zdaniem gazety – pokazywało nieprawdziwą historię W przypadku Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego, nowy rząd zdecydował się na jego likwidację ze względu na „jego silne odchylenie ideologiczne na prawo”. Z kolei, jak pisze Felix Ackermann, „utworzenie Instytutu Pileckiego, którego całkowity budżet wynosi 17 mln euro, było sztandarowym projektem polityki historycznej PiS. Obok Instytutu Pamięci Narodowej, który jest odpowiedzialny za dokumentowanie i analizowanie zbrodni nazistowskich, jego zadaniem jest także podtrzymywanie pamięci o wojnie i dyktaturze” co może wypaczać obraz historii. Autor tekstu zwrócił uwagę, że polskie media dyskutują obecnie o reorganizacji berlińskiego oddziału Instytutu Pileckiego przy Bramie Brandenburskiej. „Bogata oferta instytutu nie tylko znalazła uznanie wśród berlińskich nauczycieli, ale także stworzyła nową jakość zajmowania się polską historią w stolicy Niemiec” – stwierdził Ackermann. Artykuł chwali też powołanie kontrowersyjnego historyka Krzysztofa Ruchniewicza na dyrektora Instytutu Pileckiego, wskazując, że za rządów PiS instytutu pokazywał historię II wojny świtowej wyraźnie niekorzystnie przedstawiając Niemców, podczas gdy naród niemiecki był, taką sama ofiarą wojny i nazistów jak inne narody (sic!).
Artykuł chwali też zmiany w prowadzonych badaniach Instytutu Pileckiego. Warto wspomnieć, że Instytut prowadził głównie badania nad zarobowymi w czasie II wojny światowej polskimi dziełami sztuki. Felix Ackermann przypomina, że odwołana została planowana na marzec w Berlinie konferencja na temat proweniencji dzieł sztuki. Wskazuje też, że inny okręt flagowy instytutu, w postaci wystawy o polskich dziełach sztuki, które zostały zrabowane w czasie okupacji niemieckiej, także została odwołana. Zdaniem niemieckiej gazety przywraca to normalność w polskim podejściu do polityki historycznej. „Frankfurter Allgemeine Zeitung” podpowiada jednocześnie, że zamiast badać dzieła zrabowane w Polsce przez Niemców Instytut Pileckiego powinien badać wspólną historię jako część historii Europy (sic!).