Szwecja od początku inwazji Rosji na Ukrainę opowiada się wyraźnie po stronie Ukrainy i jednocześnie wskazywała na skalę zagrożenia spowodowanego rosyjskim neoimperializmem i rewizjonizmem. Należy dodać, że Szwecja już wcześniej należała do grona najbardziej krytycznych państw wobec Rosji, razem z Polską i państwami bałtyckimi, tworząc tzw. front rusofobiczny w Unii Europejskiej. Szwecja podjęła też szybkie działania na rzecz wzmocnienia swojego bezpieczeństwa i bezpieczeństwa całego regionu Morza Bałtyckiego. M.in. efektem tych działań było przyłączenie się Sztokholmu do NATO (razem z Finlandią, oba państwa złożyły wnioski o przyjęcie do NATO zaraz po ataku Rosji na Ukrainę w 2022 r), a tym samym porzucenie tradycyjnej dla Szwecji neutralności (będącej wyznacznikiem polityki zagranicznej od dwustu lat). Następstwem akcesji obu państw do NATO jest przekształcenie basenu Morza Bałtyckiego de facto w wewnętrzny akwen NATO (Rosja ma ograniczony dostęp jedynie w okolicach Petersburga i obwodu kalingradzkiego).
W związku z wojną na Ukrainie Szwecja regularnie dozbraja się, wskazując na wiele zagrożeń płynących z Rosji, w tym jednak koncertując się na ewentualności działań konwencjonalnych, których prawdopodobieństwo – z daniem Szwecji – ciągle rośnie.
Zdaniem szwedzkich analityków kolejnym celem Putina może stać się Gotlandia — strategiczna wyspana na Morzu Bałtyckim. Jest to o tyle istotne, że punkt ten ma ogromne znaczenie dla całego regionu. Jak dowodzą Szwedzi kontrola nad wyspą daje bowiem kontrolę nad całym regionem Bałtyku.
Szwedzka wyspa Gotlandia to strategiczny punkt na Morzu Bałtyckim — położona zaledwie 250 km na północ od rosyjskiej eksklawy obwodu kaliningradzkiego między Szwecją a Łotwą. Szwedzi wskazują, że z uwagi na położenie Gotlandii, jej ewentualne przejęcie przez Rosję byłoby naruszaniem szczególnie bezpieczeństwa państw bałtyckich. Zajęcie wyspy czy przecięcie nad nią kontroli spowodowałoby, że państwa bałtyckie byłyby poważnie zagrożone, zaś państwa nordyckie zostałyby w dużej mierze odcięte od pomocy NATO drogą morską. Z punktu widzenia szerszej strategii regionu Gotlandia ma więc znaczenie fundamentalne.
Analiza Rady Północnoatlantyckiej dotycząca strategicznego znaczenia wyspy stwierdziła, że „zdolność do szybkiej obrony i odpowiedzi na uzbrojony rosyjski atak powietrzny na Gotlandię jest kluczem do zabezpieczenia Morza Bałtyckiego”, mimo że wraz z przystąpieniem Szwecji do NATO Morze Bałtyckie znalazło się całkowicie w rękach sojuszu. Gotlandia jednak stanowi swoiste miękkie podbrzusze całego Regionu.
Dowódca gotlandzkiego batalionu płk Magnus Frykvall uważa, że zagrożenie ze strony Rosji jest realne. Gotlandia w swojej historii doświadczyła inwazji obcych państw. W 1808 r. wojska rosyjskie na krótko zajęły wyspę. Po zakończeniu zimnej wojny ryzyko rosyjskiej agresji zostało uznane za tak małe, że armia na wyspie została zredukowana do minimum. Wówczas Sztokholm wysłał wojsko na misje pokojowe za granicą, a nie do obrony własnego terytorium. Pułk gotlandzki został zamknięty w 2005 r. w ramach redukcji wojska, a Szwecja zniosła nawet pobór do wojska. Gdy nadszedł 2014 r., a Rosja zaanektowała ukraiński Krym, złamanie przez Moskwę prawa międzynarodowego skłoniło Szwecję do przemyśleń. Rząd wysłał na Gotlandię wojsko i czołgi, a w 2017 r. przywrócił obowiązkową służbę wojskową. Dwa lata później rządzący zadecydowali o stacjonowaniu na wyspie zmodernizowanego systemu obrony przed rakietami ziemia-powietrze.
„Wojna w Ukrainie zmieniła sytuację polityczną w Europie, a Szwecja musiała masowo dozbroić Gotlandię” — tłumaczy naczelny dowódca szwedzkiej armii gen. Micael Byden. Przy okazji dodaje, że „były czasy, kiedy zmniejszyliśmy naszą obecność wojskową na Gotlandii do tego stopnia, że mieliśmy tam tylko ochotnicze wojska. Jednak te spokojne czasy się skończyły”. Generał dodaje, że „obecnie zabezpieczamy wyspę jednostkami stacjonującymi na stałe i tymczasowo rozmieszczamy tam dodatkowe siły na wypadek, gdyby zagrożenie wzrosło. Ten, kto kontroluje Gotlandię, kontroluje Morze Bałtyckie”. Ryzyko konfrontacji z Rosją jest też dostrzegane przez polityków w Sztokholmie. W tegorocznym oświadczeniu dotyczącym polityki zagranicznej dla Riksdagu minister spraw zagranicznych Tobias Billström zwrócił uwagę na „zaostrzającą się” politykę zagraniczną Rosji, z którą trzeba sobie poradzić. W oświadczeniu Billström wskazał, że „Rosja zdecydowała się na konfrontacyjne podejście do UE i NATO i należy na tę postawę odpowiedzieć”. Dodał, że przystąpienie do NATO „to dla naszego kraju przełomowe wydarzenie, które jest znakiem ogromnej i nagłej zmiany w szwedzkiej polityce zagranicznej i bezpieczeństwa”.
„Członkostwo Szwecji w NATO jest bezpośrednim skutkiem bezprawnej, niesprowokowanej i niewytłumaczalnej wojny” – stwierdził minister. Według niego działania Rosji znacząco pogorszyły sytuację w Europie, jeśli chodzi o bezpieczeństwo, także w bezpośrednim sąsiedztwie Szwecji – i to na długie lata. Szwedzki minister spraw zagranicznych dodał, że „Szwecja musi wspólnie z partnerami i sojusznikami naciskać na rozwój spójnej i długofalowej polityki strategicznej, aby przeciwdziałać ekspansjonizmowi Rosji i możliwościom wyrządzania szkód”. Szwedzki rząd wychodzi z założenia, że członkostwo Szwecji w NATO w dużym stopniu może zapobiec konfliktowi zbrojnemu w basenie Morza Bałtyckiego. W swoim przemówieniu w parlamencie Billström wspomniał, że mimo iż NATO jest sojuszem obronnym, to Szwecja w razie potrzeby gotowa jest wykorzystać swoją armię, aby bronić swojego terytorium, bronić Szwedów, demokracji, wolności i wspólnych wartości.
Pod koniec kwietnia 2024 w Luksemburgu szwedzki minister spraw zagranicznych zgłosił też oczekiwania Sztokholmu związane z negocjowaniem 14 pakietu sankcji UE przeciwko Rosji. Szwecja zgłosiła postulat, aby nowe ograniczenia dotyczyły zakazu importu skroplonego gazu ziemnego oraz zablokowania operacji rosyjskiej tzw. floty cieni na Bałtyku.
„Flota cieni” składa się głównie ze starzejących się statków, które pływają bez wymaganego ubezpieczenia i nie są poddawane regularnej konserwacji. Ich własność jest nieprzejrzysta, ponadto często zmieniają nazwy oraz rejestracje i działają niezgodnie z prawem morskim. Do częstych procederów należą również transfery ładunków ze statku na statek na wodach międzynarodowych (ship-to-ship) poza jakąkolwiek kontrolą, wyłączanie transpondera systemu automatycznej identyfikacji statku (AIS) bądź przejmowanie systemów AIS innych statków. Według różnych szacunków obecnie Rosja wykorzystuje ok. 600-1000 tankowców i statków innych typów w ramach „floty cieni”. Eksperci zwracają uwagę na to, że statki te pływają pod różnymi banderami i dokonują nielegalnego transferu ropy naftowej oraz innych ładunków objętych sankcjami z jednego statku na drugi w różnych miejscach świata, w tym w pobliżu Cieśniny Gibraltarskiej lub hiszpańskich enklaw w Afryce. Norweskie władze szacują, że codziennie przez wody objęte jurysdykcją Norwegii przepływa średnio 10 statków „floty cieni”, zazwyczaj przewożących rosyjską ropę. Według władz duńskich w 2023 r. takie statki systematycznie kotwiczyły na wodach Dani, w pobliżu portu Skagen. Według Centre for Research on Energy and Clean Air (CREA) prawie połowa wszystkich tankowców „floty cieni” przewożących rosyjską ropę naftową jest zarejestrowana w Zjednoczonych Emiratach Arabskich lub w Rosji. Nie ma jednak dowodów, że działania te są koordynowane przez władze Rosji, bowiem – jak wskazują eksperci – statki rosyjskiej „floty cieni” są obsługiwane przez wiele indywidualnych przedsiębiorstw lub pośredników, a nie jednego operatora.
Szwecja wskazuje, że „flota cieni” to nie tylko sposób na obchodzenie unijnych sankcji, ale także narzędzie wojny hybrydowej. Jej ważnym aspektem, zdaniem Sztokholmu, może być ekologia, gdyż Rosjanie – zdaniem Sztokholmu – mogą generować zagrożenia ekologiczne, a jedną z form incydentów na Morzu Bałtyckimi może być wywołanie katastrofy ekologicznej.
Wiek statków, charakter użytkowania (transport na duże odległości) i brak odpowiednich dokumentów potwierdzających stan techniczny „floty cieni” sprawiają, że incydenty i wypadki z ich udziałem są bardziej prawdopodobne niż w przypadku tradycyjnej żeglugi. Zdarzenia te mogą obejmować pożary, awarie silnika i wycieki oleju. W przypadku wyłączania systemu AIS w warunkach nocnych mogą mieć także miejsce kolizje jednostek morskich. Jednym z tego typu przypadków były eksplozja i pożar na tankowcu Pablo u wybrzeży Malezji w maju 2023 r. Statek zarejestrowany w Gabonie miał należeć do „floty cieni” i transportować ropę naftową do państw objętych sankcjami.
Rosyjska „flota cieni” na Morzu Bałtyckim może mieć więc wpływ także na środowisko morskie. Flota ta obejmuje zwykle statki starsze niż 15 lat (średni czas eksploatacji tankowców to 20 lat), których awarie mogą negatywnie oddziaływać na bezpieczeństwo ekologiczne. Przykładowo w maju 2023 r. uszkodzony 18-letni statek Canis Power, przewożący ok. 340 tys. baryłek ropy naftowej, zatrzymał się na kilka godzin w pobliżu duńskiej wyspy Langeland. Tankowiec nie był ubezpieczony i był zarejestrowany w Chinach. Należy zaznaczyć, że akwen Morza Bałtyckiego w 2005 r. został uznany za szczególnie wrażliwy obszar morski (Particularly Sensitive Sea Area), który według Międzynarodowej Organizacji Morskiej (IMO) wymaga szczególnej ochrony ze względu na jego znaczenie ekologiczne, społeczno-ekonomiczne lub naukowe i który może być narażony na zagrożenia spowodowane międzynarodową działalnością morską.
Warto dodać, że jeżeli wypadek z udziałem „floty cieni” miał miejsce na morzu terytorialnym danego państwa lub w jego wyłącznej strefie ekonomicznej, zgodnie z Międzynarodową konwencją o poszukiwaniach i ratownictwie morskim z 1979 r. państwo to ma obowiązek podjąć działania ratownicze, bez względu na rodzaj statku czy posiadanie wymaganych dokumentów. W przyszłości jednak egzekwowanie rekompensacji kosztów państwa nadbrzeżnego wobec statku „floty cieni” może być niezwykle trudne.
Raporty organizacji międzynarodowych wskazują, że po wprowadzeniu szeregu zakazów dotyczących transportu ropy naftowej do UE, Rosja wykorzystuje „flotę cieni” do nielegalnej żeglugi handlowej, stwarzając tym samym zagrożenia o charakterze politycznym, gospodarczym i ekologicznym. Tego typu działania zauważono także na Morzu Bałtyckim, dlatego państwa regionu zwiększyły częstotliwość monitoringu i patroli na morzu. Ponadto, w następstwie wzrastających wyzwań związanych z nielegalnymi praktykami żeglugowymi „floty cieni”, 6 grudnia 2023 r. IMO przyjęła rezolucję mającą na celu zwalczanie nielegalnego ruchu morskiego. Rezolucja wzywa członków do przestrzegania zasad, które zgodnie z prawem regulują transfer ładunku ze statku na statek na pełnym morzu lub go zabraniają. Zasugerowano również, że państwa nadbrzeżne powinny poddawać inspekcjom statki, które uporczywie wyłączają systemy AIS, nie posiadają odpowiedniego ubezpieczenia lub ukrywają swoją tożsamość. IMO chce także zacieśniać współpracę ze służbami policyjnymi, morskimi oraz międzynarodowymi, aby wzmocnić wysiłki na rzecz inspekcji, kontroli i eliminowania z żeglugi statków uczestniczących w tych procederach.