Pomimo toczącej się w Europie wojny, w ostatnich dniach uwaga całego świata skupiła się na kontrowersyjnej wizycie Przewodniczącej Izby Reprezentantów Stanów Zjednoczonych Nancy Pelosi na Tajwanie. I rzeczywiście trudno przejść obok tego wydarzenia obojętnie, biorąc pod uwagę jego szerszy kontekst geopolityczny. Wizyta, która miała miejsce 2 sierpnia 2022 r., z różnych względów uznawana jest za wydarzenie historyczne, implikujące jednak liczne pytania, nie tylko o przyszłość relacji amerykańsko – chińskich, ale również nowego ładu światowego. I choć to nie pierwszy raz, kiedy wysoki rangą polityk amerykański odwiedził tę demokratycznie zarządzaną wyspę (w kwietniu 1997 r. wizytę na Tajwanie złożył ówczesny Spiker Newt Gingrich), to tym razem podróż ta odbyła się w zupełnie innych uwarunkowaniach międzynarodowych, kiedy to równowaga sił między USA i Chińską Republiką Ludową wygląda już zdecydowanie inaczej niż w latach 90. XX w.
Zderzenie dwóch światów
Na przestrzeni ostatnich stu lat Stany Zjednoczone rozszerzyły strefę swoich wpływów na wszystkie regiony świata. Po rozpadzie systemu dwubiegunowego stały się więc one światowym hegemonem, wielokrotnie przewyższając inne ośrodki władzy zarówno gospodarczo, militarnie jak i cywilizacyjnie. Jednak wieloletnie zaangażowanie tego państwa w różnych częściach świata, szczególnie w Iraku i Afganistanie, oraz kolejne problemy wewnętrzne, w poważny sposób nadwyrężyły nie tylko jego potencjał ekonomiczny ale także ogólny wizerunek. Chiny natomiast są jedną z najstarszych cywilizacji w historii. Państwem, które swoje imperium zbudowało jeszcze w starożytności. Chińczycy co prawda utracili częściowo swoją suwerenność w okresie kolonizacji, jednak zdołali ją odzyskać i powrócili jako współczesne mocarstwo globalne, rzucając wyzwanie pozycji USA.
Wraz z dynamicznym wzrostem potęgi Chińskiej Republiki Ludowej w XXI w. jesteśmy świadkami postępującej rywalizacji na linii Pekin – Waszyngton, która obejmuje praktycznie wszystkie sfery: od polityczno – gospodarczej, przez rozwój nowych technologii, broni i eksploracji kosmosu, aż po kulturę i życie codzienne zwykłych obywateli. Inicjatywa Jednego Pasa i Szlaku, promowana przez chiński rząd od 2013 r., miała definitywnie zakończyć dominującą w handlu światowym rolę USA, opartą m.in. na kontroli szlaków morskich, dzięki budowie nowych połączeń lądowych między Azją i Europą, i umożliwić w ten sposób ekspansję gospodarczą. Ponadto Chińczycy podjęli próbę pogłębienia współpracy w różnych formatach regionalnych, w tym z państwami Europy Środkowo- Wschodniej (16+1) oraz znacząco rozwinęli swoje wpływy w Afryce, dzięki licznym inwestycjom infrastrukturalnym, wsparciu finansowym i migracji swoich obywateli. O skali ich zaangażowania może świadczyć fakt, że to właśnie dzięki chińskiemu kapitałowi została wzniesiona siedziba Unii Afrykańskiej w Addis Abebie. W końcu Chinom udało się też przełamać impas we współpracy z państwami Azji Południowo – Wschodniej, czego zwieńczeniem stało się zawarcie największego w historii, bo obejmującego aż 30% światowej populacji, porozumienia o wolnym handlu zrzeszającego 15 państw Azji i Oceanii (RCEP). Stany Zjednoczone jednoznacznie zadeklarowały gotowość do obrony świata zbudowanego na własnych zasadach i zamierzają wspierać swoich sojuszników. Przemawiają za tym nowo powołane formaty QUAD i AUKUS, czy poparcie dla pro amerykańskiego projektu Trójmorza. Wojna handlowa, zapoczątkowana. zaostrzeniem polityki celnej przez gabinet Donalda Trumpa w 2017 r., jawi się jako przejaw systemowej rywalizacji dwóch światowych potęg o pozycję supermocarstwa, która kształtuje pierwszą połowę XXI w. Celem Waszyngtonu jest obdudowa rynku wewnętrznego, utrzymanie przewag w kluczowych sektorach przemysłu i usług oraz zapewnienie przedsiębiorstwom bardziej sprawiedliwych warunków dostępu do rynku chińskiego. Wszystko po to, by utrzymać swoją dominującą pozycję w świecie.
Eskalacja napięcia między tymi dwoma mocarstwami w ostatnich latach nabiera jednak zdecydowanie szybszego tempa, a to za sprawą dynamicznie zmieniających się uwarunkowań międzynarodowych, kolejnych globalnych kryzysów, rozwoju nowych technologii i pogłębiających się różnic ideologicznych. Chińczycy, w obliczu wojny w Ukrainie i postępującej izolacji Federacji Rosyjskiej na Zachodzie, postanowili wykorzystać sytuację do przeciągnięcia Moskwy na swoją stronę, przy jednoczesnym zachowaniu względnej neutralności i przyjęciu postawy wyczekującej.
Dlaczego Tajwan?
Odrębność polityczna Tajwanu sięga czasów wojny domowej między chińskimi komunistami z Mao Zedongiem na czele, a Kuomintangiem pod przywództwem Czang Kaj-szeka, który to w wyniku porażki zmuszony był do opuszczenia Chin kontynentalnych. Od czasu wycofania swojego uznania dla rządu w Tajpej na rzecz Pekinu przez USA w 1971 r., Formoza pozostaje zawieszona w swego rodzaju próżni. Z jednej strony Tajwan usiłuje zachować niezależność od komunistycznego rządu ChRL, z drugiej zaś nie posiada realnych perspektyw na uzyskanie pełnej podmiotowości w rozumieniu prawa międzynarodowego. Jednak strategiczna niejednoznaczność dotychczas nie przeszkadzała tamtejszym władzom w utrzymywaniu bliskiej współpracy z Amerykanami, szczególnie w sferze bezpieczeństwa, produkcji i rozwijaniu zaawansowanych technologii i czerpaniu korzyści z handlu. Z punktu widzenia ChRL, Tajwan jawi się jako “zbuntowana prowincja”, której istnienie nie tylko podważa legitymizację obecnego systemu politycznego Państwa Środka, ale także – z uwagi na swoje strategiczne położenie, umożliwiające m.in. kontrolę Morza Południowochińskiego i ważnych szlaków morskich wraz z największymi portami na świecie – stanowi geopolityczne zagrożenie dla całych Chin kontynentalnych. Nie trudno w tym wypadku doszukać się analogii względem Półwyspu Krymskiego, czy szerzej Ukrainy, i ich znaczenia dla Moskwy. Dlatego też, dla rządu w Pekinie docelowym rozwiązaniem kwestii tajwańskiej w perspektywie czasu będzie osiągnięcie pełnej kontroli politycznej i militarnej nad wyspą, czy też używając partyjnej nomenklatury, doprowadzenie do zjednoczenia narodu chińskiego, mającego w sposób symboliczny zakończyć okres dominacji obcych mocarstw kolonialnych. Cel ten został zresztą zawarty w preambule Konstytucji Chińskiej Republiki Ludowej.
Dla Amerykanów wyspa jest kluczowym elementem strategicznej obecności w regionie Azji i Pacyfiku, umożliwiającym ograniczanie chińskiej ekspansji w obrębie Morza Południowochińskiego oraz odcinającym Państwo Środka od wód Oceanu Spokojnego. Co więcej Tajwan jest globalnym liderem w produkcji półprzewodników, które są niezbędne dla rozwoju światowej gospodarki. Taiwan Semiconductor Manufacturing Co (TSMC) to największy na świecie producent układów scalonych, w tym procesorów, chipów czy technologii kwantowych, który pokrywa ok. 60% globalnego zapotrzebowania w branży. Cyberbezpieczeństwo i rozwój nowych technologii to jedne z głównych obszarów rywalizacji między Waszyngtonem a Pekinem, co zdaje się jeszcze bardziej wpływać na znaczenie Tajpej w polityce obydwu stolic.
Stanowcza reakcja rządu w Pekinie na wizytę Pelosi nie powinna więc być zaskoczeniem. Wszystko wskazuje na to, że Państwo Środka nie zamierza dłużej tolerować obcych ingerencji na obszarze uznawanym za swoją strefę wpływów, sięgając po argument użycia siły. Z pewnością każda kolejna delegacja, chcąca odwiedzić Tajpej, będzie musiała poważnie przemyśleć taką możliwość. I być może właśnie o to chodziło. Widać jednak wyraźnie, że na ten moment zarówno USA jak i ChRL nie są jeszcze gotowe na pełnoskalową konforntację, niemniej pozostają zdeterminowane aby pod żadnym względem nie okazać słabości. Jesteśmy zatem w sytuacja patowej, w której żadna ze stron, w celu utrzymania prestiżu i wiarygodności, nie może ustąpić wobec gróźb i prowokacji kierowanych pod ich adresem.
Podsumowanie
Nie brakuje opinii, że świat ponownie znalazł się na drodze do bi-polaryzacji, a dalsza eskalacja napięcia na linii USA – Chiny wydaje się nieunikniona. Co prawda Amerykanie nie negują zasady jednych Chin – utrzymując dotychczasową linię polityki w kwestii pełnej niepodległości Tajwanu – niemniej, zgodnie ze słowami prezydenta USA, biorą pod uwagę konieczność militarnego wsparcia wyspy w razie siłowych prób przejęcia nad nią kontroli. W obliczu rosnącej systemowej rywalizacji między USA i ChRL, można uznać, że podejmowane ryzyko to manifestacja determinacji, z jaką Waszyngton będzie bronił wartości, na których zbudował swoją globalną pozycję.
Jesienią tego roku odbędzie się XX zjazd Komunistycznej Partii Chin, w trakcie którego na kolejne 5 lat zostanie wybrany sekretarz generalny KPCh. Uporządkowanie kwestii wewnętrznych umożliwi Chińczykom zajęcie się innymi ważnymi sprawami, takimi jak relacje z USA czy właśnie kwestia Tajwanu. Niewątpliwie Pekin, wraz z upływem czasu, będzie coraz bardziej zdolny i zdeterminowany do tego, aby podjąć próbę rozwiązania problemów. Choć Chiny, nauczone przykładem rosyjskim, zapewne będą starać się uniknąć wojny i dążyć do polubownego rozwiązania problemu, to nie można wykluczyć, że sytuacja prędzej czy później wymknie się spod kontroli.
J.J.P. | 7 VIII 22