Większość ludzkości z nadzieją oczekuje przejęcia władzy przez nowego prezydenta USA. Wyjątkiem jest wolna Europa, a także Korea Południowa – wskazuje globalny sondaż przeprowadzony przez Europejską Radę Spraw Zagranicznych (ECFR). Tylko 6 proc. Hindusów, 8 proc. Rosjan, 10 proc. Saudyjczyków, 24 proc. mieszkańców RPA czy 25 proc. Brazylijczyków uważa, że ponowne objęcie urzędu prezydenta USA przez Donalda Trumpa to zła wiadomość.

Bardzo pozywane nastawienie wobec prezydentury Trumpa buduje przede wszystkim przekonanie, że Trump przyniesie pokój na świecie, zarówno na Bliskim Wschodzie, jak i w Ukrainie. O tym jest przekonanych 62 i 65 proc. Hindusów (odpowiednio gdy idzie o te dwa rejony świata), 54 i 62 proc. Saudyjczyków, 48 i 60 proc. Chińczyków czy 45 i 53 obywateli RPA.  W Europie nastawienie wobec Trumpa jest zdecydowanie bardziej sceptyczne. Cieszy się z tego np. jedynie 24 proc. Brytyjczyków, 25 proc. Jedynie 24 proc. Brytyjczyków czy 34 proc. wspomnianych obywateli wszystkich państw Unii wierzy, że Donald Trump przyniesie pokój Ukraińcom. Dla Europejczyków nie jest obojętne, czy wojna w Ukrainie zakończy się sprawiedliwym pokojem, czy nie.

Europa, która uważa się za ojczyznę praw człowieka, nie może patrzeć na to spokojnie. W tym należy szukać powodu, dla którego aż 40 proc. pytanych w 11 krajach Unii uważa, że powrót Trumpa do władzy nie jest dobrą wiadomością. Tak sądzi aż 58 proc. Brytyjczyków, 50 proc. Koreańczyków i 46 proc. Szwajcarów. 

Jednak nie chodzi tylko o wartości, ale także o równowagę władzy na świecie. W przeważającej części świata Moskwa jest postrzegana jako jedno z mocarstw, które przekreśla dominację Ameryki i powoduje, że wracamy do wielobiegunowego świata. Indie są demokracją. A jednak 61 proc. ich mieszkańców widzi w Rosji „sojusznika, który podziela takie same wartości i interesy”, a kolejne 18 proc. sądzi, że jest to „niezbędny partner”. W Chinach te wskaźniki wynoszą odpowiednio 39 i 48 proc. a w dalekiej Indonezji 18 i 53 proc. I nie jest to sympatia do Kremla, która szybko wygaśnie. Przeciwnie, 71 proc. Hindusów, 63 proc. Saudyjczyków czy 47 proc. Brazylijczyków jest przekonanych, że „wpływy Rosji będą rosły”. Wśród samych Rosjan pod taką opinią podpisuje się 68 proc. pytanych: znak nacjonalistycznej gorączki, jaką rozpalił w tym kraju Putin. 

Podejście do Trumpa na świecie jest dość ściśle skorelowane z wiarą w to, że Ameryka faktycznie „znów będzie wielka”. W Europie niewielu jest o tym przekonanych. Gdy pada pytanie o to, czy w nadchodzącej dekadzie Stany staną się bardziej wpływowe na świecie, twierdząco odpowiada jedynie 29 proc. Brytyjczyków, 38 proc. Szwajcarów i 43 proc. mieszkańców 11 badanych państw UE. Wśród Rosjan taką ocenę deklaruje 22 proc. badanych: to zapewne pochodna nienawiści do Waszyngtonu, sojusznika Ukrainy. Ale aż 72 proc. obywateli RPA – być może wiedzionych sympatią do Trumpa – uważa, że Ameryka znajduje się na fali wznoszącej. Taki sam jest tu udział Hindusów, a w przypadku Brazylijczyków jest to niewiele mniej (70 proc.). 

To jednak do Chin będzie należał XXI wiek. Tak przynajmniej uważa 81 proc. samych Chińczyków. Ale też 77 proc. Rosjan, 71 proc. Saudyjczyków oraz po 68 proc. Turków i Indonezyjczyków sądzi, że to ChRL będzie najważniejszą potęgą tego wieku. Nawet Amerykanie są w tej sprawie podzieleni: równo 48 proc. podpisuje się pod taką oceną i tyluż ją odrzuca. 

 

Materiał na podstawie: https://www.rp.pl/polityka/art41678751-sondaz-ecfr-prawie-caly-swiat-kocha-trumpa