W odpowiedzi na nasilający się globalny konflikt handlowy pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Chinami, Unia Europejska coraz intensywniej analizuje potencjalne skutki uboczne, które mogą uderzyć w europejski rynek. Na celowniku znajdują się przede wszystkim chińskie produkty stalowe, sprzęt elektroniczny oraz technologie z sektora zielonej energii, takie jak panele fotowoltaiczne i turbiny wiatrowe.
Punktem zapalnym była decyzja USA o wprowadzeniu nowych, wysokich ceł na towary importowane z Chin. Odpowiedzią Pekinu było nałożenie analogicznych ograniczeń na amerykańskie produkty. W efekcie tej wojny celnej część chińskich eksporterów może zacząć kierować swoje towary do Europy, by zrekompensować utracony rynek amerykański.
Unia Europejska znajduje się obecnie w stanie gotowości i rozważa konkretne działania ochronne. Kluczowym pytaniem jest, czy UE zdecyduje się na wdrożenie podobnych instrumentów jak w przypadku stali, gdzie już obowiązują mechanizmy zapobiegające nadmiernemu importowi.
W poprzednich latach Europa wielokrotnie musiała zmagać się z konsekwencjami globalnych przetasowań handlowych. Gdy Stany Zjednoczone w 2017 roku zamknęły swój rynek dla chińskiej stali, Chiny skierowały eksport do innych krajów, w tym członków UE, powodując nagły wzrost podaży i presję na ceny. Wówczas Bruksela uruchomiła tzw. środki ochronne, ograniczając ilość stali napływającej z Azji. Obecnie możliwe jest zastosowanie podobnych strategii także w innych sektorach, jeżeli zajdzie taka potrzeba.
Szczególne zaniepokojenie budzi sektor zielonych technologii. Europa w ostatnich latach mocno zainwestowała w rozwój energetyki odnawialnej. Napływ tanich, subsydiowanych produktów z Chin może doprowadzić do poważnych zakłóceń – zagrażając europejskim producentom, którzy nie są w stanie konkurować cenowo z chińskimi firmami. Dla przykładu, chińskie panele słoneczne już teraz zalewają globalny rynek, a ich niska cena wynika często z intensywnego wsparcia rządowego, niekoniecznie z efektywności ekonomicznej.
W podobnej sytuacji znajdują się producenci elektroniki użytkowej oraz pojazdów elektrycznych. W przypadku samochodów elektrycznych Unia już wprowadziła specjalne cła antydumpingowe, chcąc przeciwdziałać zalewowi rynku przez tanie modele z Chin. Teraz trwają analizy, czy podobne działania są potrzebne również wobec sprzętu elektronicznego – zwłaszcza że wiele chińskich firm korzysta z agresywnych strategii ekspansji międzynarodowej.
Komisja Europejska rozważa nie tylko formalne środki ochronne, ale także ścisłe monitorowanie przepływów handlowych. Celem jest wykrywanie ewentualnych skokowych wzrostów importu w czasie rzeczywistym, zanim zdążą one wywołać szkody gospodarcze. W grę wchodzą także nowe regulacje, które mogłyby ograniczyć możliwości sprzedaży produktów, które nie spełniają unijnych norm środowiskowych lub społecznych.
Nie brakuje również głosów nawołujących do bardziej ofensywnej polityki przemysłowej. Według niektórych ekonomistów Europa powinna nie tylko bronić się przed nieuczciwą konkurencją, ale także aktywnie wspierać swoje strategiczne sektory – podobnie jak robią to inne globalne potęgi. Oznaczałoby to zwiększenie inwestycji publicznych, tworzenie sojuszy technologicznych oraz wzmacnianie łańcuchów dostaw niezależnych od państw trzecich.
Warto jednak zauważyć, że działania obronne mogą mieć swoje konsekwencje dyplomatyczne. Pekin już w przeszłości protestował przeciwko europejskim środkom ochronnym, oskarżając UE o stosowanie protekcjonizmu. Wzrost napięć z Chinami mógłby utrudnić negocjacje handlowe, ograniczyć współpracę technologiczną i negatywnie wpłynąć na europejskie firmy działające w Azji.
W związku z tym Bruksela musi balansować między potrzebą ochrony swoich rynków a utrzymaniem stosunków handlowych na akceptowalnym poziomie. Ostateczne decyzje będą zależeć od skali zjawiska – jeśli import z Chin faktycznie zacznie gwałtownie rosnąć, wówczas działania ochronne mogą okazać się nieuniknione.
W międzyczasie Komisja Europejska prowadzi rozmowy z chińskimi władzami, sygnalizując potrzebę większej przejrzystości i współpracy w handlu. Jednym z tematów rozmów jest również dostęp europejskich firm do chińskiego rynku, który wciąż pozostaje w wielu sektorach ograniczony.
Podsumowując, Unia Europejska znajduje się dziś w trudnym położeniu – zmuszona do jednoczesnej ochrony własnych interesów gospodarczych i unikania eskalacji globalnych napięć. Przyszłość pokaże, czy uda się znaleźć złoty środek w tej delikatnej grze sił ekonomicznych i politycznych.