Najnowsze dane gospodarcze pokazują wyraźnie, że skończył się trend zmniejszania importu rosyjskich towarów do Unii Europejskiej. Państwa członkowskie wydały w Rosji w styczniu 2025 r. o 11 proc. więcej w porównaniu do stycznia 2024 r. i, co ciekawe, w ogóle najwięcej od 17 miesięcy. Wszystko jeszcze zanim zaczęły się rozmowy pokojowe zainicjowane przez prezydenta Donalda Trumpa na przełomie lutego i marca 2025 r. W sumie państwa wspólnoty kupiły w Rosji towary za3,8 mld eure, w tym głównie paliwa mineralne, których ilość wzrosła z miesiąca na miesiąc. Francja odpowiada przy tym za największy wzrost importu do UE, zwiększając zakupy o 26 proc. licząc rok do roku, i wydając na import rosyjskich towarów 511 mln euro. Z powyższych danych wynika jasno – do rekordowych poziomów z marca 2022 r. jeszcze daleko, ale skończył się trend zmniejszania importu rosyjskich towarów do Unii Europejskiej. Prawdą jest, że do ponad 20-miliardowych poziomów z pierwszych czterech miesięcy 2022 r. co prawda jest jeszcze bardzo daleko, ale wzrost miesiąc po miesiącu trwa już z małą przerwą od września 2024 r. Wzrost rosyjskiego importu do UE to głównie efekt wzrostu ilości sprowadzanych z Rosji paliw mineralnych o 17,7 proc. licząc rok do roku, których zaimportowano do UE za 2,6 mld euro, co było najwyższym poziomem od lutego 2023 r.Nie chodzi tu o ropę naftową ani paliwa produkowane z ropy, bo jak podaje Eurostat ich import akurat zmalał o 8,3 proc. rok do roku, ale chodzi o gaz skroplony, sprowadzany w dużych ilościach m.in. przez Francję. Co może najbardziej zaskakiwać wszystko to działo się jeszcze przed rozmowami pokojowymi, które zaczął prezydent USA, oferując Rosji znaczne ustępstwa. Nikt przy tym w Unii nie mówi głośno, że to właśnie Unia poprzez wzrost importu towarów z Rosji pośrednio zwiększyła zasilanie Putina w środki finansowe niezbędne do prowadzenia wojny, czego dowody widzimy na froncie, który dziś wyraźnie kontroluje Rosja. Unia Europejska zachowuje tu postawę co najmniej dwuznaczną. Sukcesywnie zwiększa import towarów rosyjskich, z drugiej strony krytykuje USA za prowadzone rozmowy pokojowe, i deklaratywnie wzywa do pomocy Ukrainie. Tymczasem w dużym stopniu pogorszenie sytuacji na francie to wynik wpompowywania coraz większej liczby pieniędzy do Rosji z tytułu kupowanych przez UE towarów. Wśród państw najbardziej krytycznych wobec USA jest Francja. Tymczasem to właśnie Francja zaimportowała w styczniu z Rosji towary za 511 mln euro, czyli o 26 proc. więcej rok do rokui to kraj Emmanuela Macrona w dużej mierze odpowiada za ten wynik. Import z Rosji do Unii wzrósł o 392 mln euro rok do roku, a z tego na Francję przypadało 104 mln wzrostu.
Co prawda są nałożone sankcje na ropę i gaz sprowadzany rurociągami, ale na gaz skroplony, przywożony statkami, już embarga nie ma. Z danych widać, że wiele krajów postanowiło z możliwości skorzystać i w styczniu zaczęło korzystać jeszcze bardziej na czele z Francją. Deficyt handlowy Unii z Rosją wyniósł w styczniu 1,4 mld euro i był najwyższy od lutego 2023 r., czyli ostatniego miesiąca przed inwazją Rosji na Ukrainę. Do ponad 1,06 mld euro, czyli o 66 proc. rok do roku wzrósł import towarów przetworzonych, w tym chemikaliów o 15 proc. do 271 mln euro. Może chodzić o nawozy sztuczne.
Warto dodać, że Polska za wzrost importu z Rosji nie jest odpowiedzialna. W styczniu sprowadziliśmy rosyjskich towarów o aż 20 proc. licząc rok do roku mniej za 121 mln euro — podaje GUS. Składały się na niego głównie nawozy azotowe (48,6 mln euro) i nawozy mieszane z azotu, fosforu i potasu (10,3 mln euro) oraz aluminium (10,2 mln euro). Importujemy też węglowodory alifatyczne (11,7 mln euro). Wykorzystywane są m.in. w przemyśle budowlanym i kosmetycznym jako gaz pędny w aerozolach lub czynnik chłodniczy, który zastąpił freony.