Unia Europejska jest szczególnego rodzaju organizacją. Jej cechy wyjątkowe to nie tylko to, że jest to struktura ponadnarodowa niepodobna do żadnej innej ani współczesnej, ani historycznej, ale także to, że jest to organizacja „moralna”, silnie oparta na wartościach, w tym m.in. demokracji, praworządności, tolerancji, pluralizmie, poszanowaniu praw człowieka. Wśród unijnych wartości są też takie jak lojalna współpraca, poszanowanie podstawowych struktur politycznych i konstytucyjnych poszczególnych państw członkowskich, wolny rynek, współpraca, dialog i konsensus. Taka „moralna” organizacja, organizacja wartości, zasad i ideałów jest szczególnie podatna na rozmaitego rodzaju napięcia, niebezpieczeństwa i zagrożenia. Cześć z tych zagrożeń generuje sama Unia nadmiernie polityzując i instrumentalizując własne wartości, które coraz częściej wykorzystuje do budowania superpaństwa albo narzucania innym własnego światopoglądu apriorycznie postrzeganego jako lepszy, bardziej progresywny czy bardziej demokratyczny. Cześć z zagrożeń to z kolei zagrożenia zewnętrzne, które generują inni uczestnicy stosunków międzynarodowych, zarówno państwa jak i twory pozapaństwowe (np. organizacje terrorystyczne). Dlatego tak ważne są mechanizmy zabezpieczające Unię Europejską przed wszelkiego rodzaju działaniami destabilizującymi, powodującymi osłabienie zarówno aksjologicznej atrakcyjności Unii Europejskiej, jaki i jej wewnętrznej spójności, zdolności do aktywnego działania i odpierania zagrożeń.
Budowanie odporności jest dziś jej kluczowym zadaniem nie tylko dlatego, że Unia Europejska graniczy bezpośrednio z otwartym, pełnoskalowym konwencjonalnym konfliktem zbrojnym jaki ma miejsce na Ukrainie i jaki rodzi niebezpieczeństwo rozszerzenia się, ale także dlatego, że Unia zmaga się z wieloma innymi zagrożeniami, które wcale nie muszą przyjmować tak jednoznacznej, ewidentnej postaci. Niemniej choć te inne zagrożenia nie są tak jednoznaczne, to jednak w swoich skutkach są równie niebezpieczne. Narażają one bowiem jedność Unii Europejskiej i jej zdolność do działania, a w niektórych przypadkach kwestionują również jej pryncypia, i zawsze – co w praktyce jest najgroźniejsze – erodują społeczne zaufanie poprzez skreślanie znaku równości między moralnością a siłą, witalnością i skutecznym działaniem, odpornością na zagrożenia i wyzwania. Wrogowie społeczeństwa otwartego, by posłużyć się znanym określeniem Karla Poppera, zakładają, że moralna siła, będąca funkcją zasad i wartości, jest w istocie bezsiłą, bezradnością wobec tych, którzy kwestionują istniejący ład, i którzy w jego miejsce proponują alternatywne rozwiązania. Budowanie efektywnej odporności na zagrożenia ze strony wrogów społeczeństwa otwartego i Unii Europejskiej jest tym trudniejsze, że łatwo może przekroczyć czerwoną linię, za którą przestaną działać nasze europejskie wartości, a w ślad za nimi demokratyczne mechanizmy. Właśnie dlatego, tworzenie skomplikowanego systemu odporności UE na różne zagrożenia jest tak trudne. Z jednej strony UE musi być bowiem silna w swoim działaniu, z drugiej musi pokazać, że jej wartości nie są oznaką słabości, z trzeciej wreszcie stworzona tarcza europejskiej odporności sama nie może kwestionować tych wszystkich wartości, których ma bronić. Tu narażone są zwłaszcza wolność, tolerancja i pluralizm. W efekcie, nie można tworzyć rozwiązań, które – przykładowo – ograniczą, a tym bardziej wyeliminują pluralizm, swobodną wymianę poglądów czy dostęp do różnych źródeł informacji. Strategia Unii, dziś coraz bardziej widoczna, że wszelka krytyka Unii jest postrzegana albo jak dezinformacja, albo jako manipulacja albo wręcz jako współdziałanie z jej wrogami zewnętrznymi jest na dłuższą metę zabójcza dla samej Unii, która nie utrzyma się jeśli w sposób sztuczny, arbitralny i dyskrecjonalny będą wprowadzane rozwiania eliminujące pluralizm poglądów czy swobodę wypowiedzi. Na tym właśnie polega delikatność w projektowaniu europejskiej architektury odporności na zagrożenia. Ponadto przyjęte mechanizmy obronne muszą być elastyczne i muszą umiejętnie akomodować się do zmieniających się szybko uwarunkowań. Z uwagi m.in. na to ostatnie określa się je mianem hybrydowych, czyli takich, które pozornie nie mają wcale uderzać, kwestionować czy w inny sposób szkodzić UE, ale w istocie właśnie w tych celach są wykorzystywane. Hybrydowość oznacza więc zawsze pewną zasłonę, za którą kryję się prawdziwe intencje. Oznacza również stosowanie naprzemienne różnych, często dalekich od siebie środków działania po to, by zintensyfikować efekty. Oznacza też umiejętne dostosowywanie wykorzystanych narzędzi do zmieniających się okoliczności, co w praktyce oznacza, że katalog zagrożeń hybrydowych przed jakimi stoi UE jest otwarty.
Jest tak tym bardziej, że możliwości prowadzenia działań hybrydowych są praktycznie nieograniczone. Może to być m.in. przestrzeń polityczna, dyplomatyczna, dezinformacyjno-propagandowa, gospodarcza, kulturalna, społeczna, militarna oraz humanitarna. Zagrożenia hybrydowe są różnorodne i ciągle się zmieniają. Takie działania mogą prowadzić zarówno agenci służb specjalnych obcego państwa i osoby z nimi współpracujące, jak również na przykład (świadomie bądź nie) organizacje, stowarzyszenia, instytucje, partie polityczne, firmy, korporacje czy np. celebryci. Należy przy tym podkreślić, że trudność w wykryciu i zdefiniowaniu, czy dane zdarzenie wystąpiło w obszarze działań hybrydowych, spowodowana jest często charakterem tych działań, tzn. działania hybrydowe mają zwykle charakter utrudniający ich jednoznaczne zakwalifikowanie i przypisanie odpowiedzialności sprawcom. Powoduje to trudność w ich początkowym rozpoznaniu i zdefiniowaniu.
Wyzwania związane z budowaniem odporności UE i jej państw członkowskich wyznacza przede wszystkim hybrydowość działań, które świadomie i celowo podejmują podmioty, którym z różnych powodów zależy na demontowaniu spójności działań Unii. Charakterystyka zagrożeń hybrydowych, a przede wszytymi to, że są one wielokierunkowe, prowadzone w sposób skryty przy zastosowaniu różnych środków, najczęściej przy użyciu pośrednich podmiotów wykonawczych (media, dziennikarze, konkretne, najczęściej znane osoby, fundacje, stowarzyszenia itp.), a na dodatek mocno zmienne w czasie jest kluczowym wyzwaniem dla UE.
Kluczowym wyzwaniem obserwowanym od dłuższego już czasu jest więc przede wszystkim złożoność zagrożeń hybrydowych i to, że nie da się ich w prosty i zamknięty sposób skatalogować. Drugim kluczowym wyzwaniem jest przewidywane zwiększenie liczby sektorów podatnych na tzw. weaponizację (m.in. bezpieczeństwo energetyczne, zdrowotne, informacyjne, zmiany klimatyczne, ochronę środowiska czy nowe technologie związane ze sztuczną inteligencją). To oznacza, że rośnie liczba tzw. sektorów strategicznych, które mogą być przynajmniej potencjalnym polem działań hybrydowych. Co więcej, rejon Morza Bałtyckiego jest dobrą ilustracją tego, jak bardzo działania hybrydowe są wielokierunkowe i groźne. Bałtyk potwierdza, że aktywnością hybrydową ze strony Rosji są: tzw. flota cieni, sabotaż sieci telekomunikacyjnej, zakłócanie sygnału GBS, zagrożenia ekologiczne, które mogą być m.in. za sprawą działań sabotażowych dodatkowe wzmocnione (na Bałtyku istnieje realne niebezpieczeństwo celowego uszkadzania broni chemicznej zatopionej tam w czasie II wojny czy też generowanie awarii floty cieni, która z racji swojego stanu technicznego jest dodatkowym zagrożeniem ekologicznym).
Poza tym unijne podejście do zwalczania zagrożeń hybrydowych koncentruje się jedynie na ich pozamilitarnym wymiarze (tj. dezinformacji, propagandzie, cyberatakach), w niewystarczającym stopniu rozwijając militarne zdolności do odpowiedzi w przypadku zastosowania pełnego spektrum metod hybrydowych (w tym wojskowych lub paramilitarnych). Z tego tez powodu Unia powinna zastanowić się, jaka mogłaby być rola sił szybkiego reagowania (Rapid Deployment Capacity)podczas kryzysu hybrydowego na terytorium państw członkowskich (np. instrumentalizacji migracji, działań terrorystycznych lub dywersyjno-sabotażowych czy infiltracji terytorium przez grupy zbrojne). Ich prewencyjne rozmieszczenie (np. w sytuacji kryzysu na zewnętrznej granicy UE) byłoby wyraźnym sygnałem dla agresora, że dalsza eskalacja sytuacji spotka się ze zdecydowaną odpowiedzią Unii. Działania te powinny być podejmowane w porozumieniu z NATO, na zasadzie komplementarności obu organizacji i wzmacniając europejski filar Sojuszu.
Ponadto wydaje się też że ważnym wyzwaniem dla jest bardziej odważne sięganie po instrumenty już funkcjonujące. UE, jak się wydaje, powinna jednoznacznie wskazać na możliwość powołania się na klauzulę solidarności (w przypadku wystąpienia kryzysu hybrydowego o dużej skali i znaczeniu) lub klauzulę wzajemnej pomocy (w przypadku wykorzystania militarnych lub paramilitarnych metod hybrydowych). Zwiększyłoby to bezpieczeństwo państw członkowskich, które mogłyby liczyć na jednoczesne i spójne działanie i Unii, i NATO (tym bardziej, że w zwalczaniu zagrożeń hybrydowych UE wprost deklaruje ścisłą współpracę z NATO). Niejednoznaczność działań hybrydowych (w tym np. trudność przypisania ich do konkretnego podmiotu) stwarza ryzyko rozbieżnej interpretacji sytuacji kryzysowej, wydłużenia procesów decyzyjnych w UE, a tym samym spowolnienia lub nieadekwatności reakcji. Zminimalizować je można m.in. poprzez wypracowanie rozwiązań w drodze symulacji i ćwiczeń prowadzonych zarówno w ramach UE, jak i we współpracy z NATO, opierających się na rzeczywistych scenariuszach kryzysów hybrydowych. Powinny one także uwzględniać możliwe przyszłe formy ataków z wykorzystaniem nowych metod i taktyk.