Wartości europejskie są ważnym źródłem legitymizacji systemu politycznego Unii Europejskiej i dalszego procesu integracji europejskiej nie ograniczającego się do integracji gospodarczej, ale obejmującego także coraz ściślejszą integrację polityczną. Odwołanie się do katalogu wspólnych wartości jest niezbędne przy konstruowaniu coraz dalej idących procesów integracyjnych, których telos wyznacza chęć (potrzeba) ukształtowania wspólnej tożsamości politycznej. Chociaż Unia Europejska traktowana jest przede wszystkim jako organizacja gospodarcza, a prawo unijne dotyczy w przeważającej mierze zagadnień związanych z funkcjonowaniem jednolitego rynku wewnętrznego i praw ekonomicznych, to coraz częściej pojawiają się także przepisy odnoszące się do sfery wartości, które postrzega się jako pewien zbiór wspólnych, akceptowanych i obowiązujących wszystkich reguł unijnej gry. W efekcie Unię postrzegamy dzisiaj jako strukturę złożoną, zawierającą rozmaite komponenty, w tym ekonomię, politykę, prawo ale także, na co zwracamy coraz większą uwagę, aksjologię.
Jedność Europy określają przede wszystkim wartości, a także tradycje i kultury narodowe. Bez indywidualnego wzbogacenia kontynentalnej tożsamości nie mogłoby być mowy o „europejskim domu”. Unia, a wcześniej Wspólnoty, to oczywiste połączenie wielu kultur, to mozaika partykularyzmów i różnorodności. Każde państwo wnosi swój wkład, będący synergią jego osobnego, właściwego tylko dla niego doświadczenia historycznego i szeroko rozumianego dziedzictwa ideowo-kulturowego. W ten sposób państwa członkowskie tworzą Europę, która od zawsze była znaczona daleko posuniętym pluralizmem (państw, narodów, języków, religii, kultury). To właśnie tak rozumiany pluralizm konstytuuje ideowe podstawy jedności Europy. Co więcej, on właśnie wydaje się istotą Europy jako kontynentu, co silnie pokazało przyłączenie do Unii Europejskiej państw tzw. nowej Europy, jakie zaczęło mieć miejsce po 2004 r. Dzięki niemu Europa jeszcze bardziej pokazała swoją różnorodność, pokazała że tzw. starsza i młodsza Europa nie są przeciwieństwami, ale że wzajemnie się uzupełniają a razem tworzą – jak powiedział św. Jan Paweł II – dwa płuca tego samego organizmu jakim jest cywilizacja europejska.
Wartości Unii Europejskiej to jednak nie tylko dyskusja akademicka na temat idei, które tworzyły Europę oraz prądów myślowych i światopoglądowych, które koniec końców złożyły się na europejski projekt. Wartości Unii Europejskiej są wszakże również istotnym elementem prawa unijnego, uzyskując tym samym status zasad rządzących Wspólnotą. Od samego początku postrzegano Unię Europejską jest wspólnotę wartości. Należy też mieć na uwadze, że sama Unia, a wcześniej Wspólnoty były tworzone biorąc za punkt wyjścia określone wartości, w tym zwłaszcza skuteczne poręczenie praw człowieka, demokracji pokoju i prosperity gospodarczej, która miała gwarantować na lata ład i społeczny spokój. Stąd tworząc akty prawne, które w ostateczności złożyły się na projekt jedności europejskiej wprost odwołano się do pewnych uniwersalnych, niesprzecznych wartości. Dlatego przyjęto, że Unia Europejska opiera się na poszanowaniu godności osoby ludzkiej, wolności, demokracji, równości, państwa prawnego, jak również poszanowaniu praw człowieka, w tym praw osób należących do mniejszości. Wartości te, jak wyraźnie potwierdza art. 2 TUE, są wspólne Państwom Członkowskim w społeczeństwie opartym na pluralizmie, niedyskryminacji, tolerancji, sprawiedliwości, solidarności oraz na równości kobiet i mężczyzn. Nie ma różnicy zdań pośród Państw Członkowskich na temat wagi wspominanych wartości. Nikt też ich nie kwestionuje co najlepiej potwierdza, z jednej strony, okoliczność, że są one warunkiem progowym akcesji do Unii Europejskiej, z drugiej zaś to, że są one najczęściej mocno wyeksponowane w konstytucjach państw członkowskich. Dla przykładu polska Konstytucja z 1997 r. wprost wskazuje na państwo prawa (art. 2) i zasadę legalizmu (art. 7); zasadę pośredniego i bezpośredniego sprawowania władzy przez Naród, co jest podstawowym kryterium demokracji (art. 4); zasadę przyrodzonej i niezbywalnej godność człowieka, która stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela (art. 30); zasadę równości wobec prawa i zakaz dyskryminacji w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny (art. 32 ust. 1 i 2); zasadę równości praw kobiet i mężczyzn (art. 33).
Wśród wartości UE wymienionych w art. 2 Traktatu o Unii Europejskiej, nieprzypadkowo na pierwszym miejscu zamieszczono „poszanowanie godności osoby ludzkiej”, której przypisuje się szczególną rolę. Godność jest tylko podstawowym prawem samym w sobie, lecz stanowi także podstawę wszystkich innych praw. W ten sposób UE daje gwarancję przestrzegania godności, uznając ją za prawo, a zarazem źródło praw, które należy szanować i chronić. Z tych powodów godność jest wartością kierunkową dla wszystkich innych wartości, w tym dla równości. Dlatego m.in. rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości Miguel Poiares Maduro jest zdania, że podstawą równości jest ludzka godność, z której wynikać powinno uznanie równej wartości każdej osoby, a życie każdej osoby jest tak samo cenne przez sam fakt, że ktoś jest człowiekiem.
Godność człowieka jest centralnym punktem globalnego ius commune praw człowieka. Szacunek dla godności osoby ludzkiej zobowiązuje jednostki i instytucje do wykazywania się postawami i działaniami o charakterze solidarnościowym wobec najsłabszych, a szczególnie ubogich, starszych, czy chorych. W przypadku państw członkowskich, ale także Unii Europejskiej dotyczy to m.in. kształtowania współczesnej polityki społecznej i programów solidarnościowych związanych z pomocą dla państw i jednostek poszkodowanych kryzysami dotykającymi społeczeństwa skupione w UE, albo naturalnymi zjawiskami i procesami charakterystycznymi dla społeczeństwa i gospodarki. Godność osoby, na co rzadko zwraca się uwagę, akcentuje wszakże społeczną wrażliwość, która winna stanowić dyrektywę działania politycznego, w taki sposób aby amortyzować nierówności, promować rozwiązania solidarnościowe i przeciwdziałać zjawisku wykluczenia w jego różnych odmianach.
Problematycznie wygląda kwestia przestrzegania w Unii wartości i zasady demokracji. Bezpośrednia instytucjonalizacja demokracji nie tylko jako wartości, ale też zasady ogólnej systemu politycznego UE była wynikiem faktycznej transpozycji do Traktatu Lizbońskiego regulacji przygotowanej w Traktacie Konstytucyjnym, który ostatecznie nie wszedł w życie, ale przewidywał oparcie UE na zupełnie nowych podstawach ustrojowych i instytucjonalnych. W efekcie w nowym art. 10 TUE pomieszczono trudne do realizacji regulacje dotyczące tego, że podstawą funkcjonowania Unii jest demokracja przedstawicielska. Jednak urzeczywistnienie demokracji przedstawicielskiej na poziomie Unii Europejskiej jest bardzo problematyczne. W ramach UE nie ma jednej wspólnoty politycznej (europejskiego demos), ani także instytucji, które realizują na poważnie idee przedstawicielstwa w takim stopniu, do jakiego przyzwyczaiły nas parlamenty narodowe. De facto nie ma też ogólnoeuropejskich partii politycznych, a rywalizacja polityczna odbywa się na klasycznej arenie rywalizacji krajowej i determinowana jest krajowymi, wewnętrznymi problemami. Z kolei partie na poziomie europejskim są ciągle raczej tworami formalnymi, niewidocznymi z punktu widzenia obywateli państw członkowskich. Obrazu przedstawicielstwa nie poprawia też relatywnie słaba rola parlamentów narodowych, które ciągle upominają się o to, aby w większym stopniu być słyszalnymi w europejskiej polityce. Na to nakłada się też nietożsama
z parlamentami narodowymi pozycja Parlamentu Europejskiego, którego ciągle – z uwagi na jego funkcje i kompetencje – nie można traktować jako odpowiednika klasycznego parlamentu narodowego.
Źródłem aktualnych nieporozumień jakie możemy zaobserwować w Unii Europejskiej są różne wyobrażenia na temat treści traktatów, tego co z nich wynika i jakie cele powinny być realizowane w oparciu o traktaty i ich wykładnię. Coraz wyraźniej widać, że Państwa Członkowskie mają wspólny zestaw wartości, ale nie mają jednolitej definicji tych wartości, zaś próby narzucania takiej jednej, zuniformizowanej definicji – czy to wykreowanej w praktyce przez Komisję Europejką albo Parlament Europejski – czy też przybierającej postać judykatów TSUE spotykają się z coraz większym oporem. W rezultacie, wartości przestały pełnić swoją rudymentarną funkcję spoiwa integracji, pewnego wspólnego i zarazem akceptowalnego mianownika w tyglu tego wszystkiego, co odróżnia państwa i narody integrującej się Europy, a stały się narzędziem inżynierii społeczno-konstytucyjnej, która ma doprowadzić do powstania zupełnie nowego modelu Unii, w którym przynajmniej spora część tzw. tradycyjnych wartości jest odrzucana w imię respektowania i promowania wartości progresywnych. Tu przykładem jest chociażby podejście do zasady praworządności, które intepretowane jako działanie egzekutywy i legislatywy pod nadzorem judykatywy kłóci się z zasadą podziału i równowagi władzy, który przecież nie stawia sądownictwa w pozycji organów nadrzędnych czy zwierzchnich. To samo dotyczy tzw. nowych praw człowieka, w tym tzw. prawa do aborcji czy eutanazji, które dla jednych są niczym innym, jak tylko zakwestionowaniem cywilizacji europejskiej opartej na bezwzględnej akceptacji prawa do życia, dla innych z kolei są kwintesencją większej, głębszej czy też pełniejszej demokracji, w której prawo do życia zastępowane jest prawem do życia na odpowiednim poziomie czy do życia o określnej jakości.
Wspomniane spory są tym ostrzejsze im bardziej uświadamiamy sobie, że integracja europejska nie oznacza zlewania się tożsamości Państw Członkowskich w wyimaginowaną tożsamość europejską. Od zawsze procesy integracyjne były synergią, zderzeniem i łączeniem ze sobą różnic, odmienności, a często nawet sprzeczności, dzięki znalezieniu elementów mimo wszystko wspólnych, podzielanych przez wszystkich. Tę zasadę poszukiwania czegoś, co może stanowić punkt zbieżny dla wszystkich wyrażają też traktaty. Te ostatnie wprost przecież postanawiają, że Unia Europejska szanuje równość Państw Członkowskich wobec traktatów, jak również ich tożsamość narodową, nierozerwalnie związaną z ich podstawowymi strukturami politycznymi i konstytucyjnymi (art. 4 ust. 2). Dodatkowo TUE wskazuje, że Unia szanuje podstawowe funkcje państwa, co implicite zakłada również poszanowanie podstawowych struktur politycznych i konstytucyjnych, które te funkcje mają realizować.
Problemem, który spór o wartości w Unii Europejskiej jeszcze bardziej wyostrza jest też to, że dziś mamy do czynienia z wyraźnymi tendencjami i procesami laicyzacji i sekularyzacji, a niekiedy nawet programowego agnostycyzmu, albo wręcz ateizmu, który dla wielu narodów Europy kłóci się z pojęciem europejskości, dla którego element składowym jest chrześcijaństwo, które wytworzyło europejską cywilizację w kształcie jaki dzisiaj znamy. To chrześcijaństwo stworzyło przecież podstawy dualizmu i wydzielenia sfery sacrum i profanum. To chrześcijaństwo, obok Rzymu, stworzyło podstawy współczesnego prawa. To chrześcijaństwo wykreowało pojęcie osoby ludzkiej z jej prawnymi atrybutami i domaganiem się tolerancji i wolności osobistej. To wreszcie chrześcijaństwo dało podstawy pod późniejszą schizmę i Reformację, które wykreowały pluralizm religijno-społeczny będący dzisiaj znakiem rozpoznawczym Europy. Obserwowane od dłuższego czasu próby narzucania przez Unię Europejską w imię rzekomej wolności i demokracji wizji nowego człowieka podważają dziedzictwo chrześcijaństwa, traktują go nie jako pozytywne dziedzictwo kulturowe i społeczne, ale jako balast, który przeszkadza w budowaniu jedności europejskiej w wersji zlaicyzowanej i zsekularyzowanej.
Tu dochodzimy do zasadniczej kwestii, która wartości europejskie czyni sednem sporu. Kwestią tą jest wizja przyszłości Unii, która zawiera się albo w wersji Europy R. Schumana, A. de Gasperii i K. Adenauera albo w wersji Europy A. Spinelliego i E. Rossiego. Ta pierwsza to tradycyjna wizja „Europy ojczyzn”, gdzie to poszczególne nardy i państwa są istotą, a zarazem kołem zamachowym integracji, gdzie integracja jest poszukiwaniem łączników w różnorodnościach językowych, religijnych, społecznych i politycznych. Dla odmiany ta druga wersja Europy to wersja „wielkiego europejskiego państwa”, które depcze różnice między narodami i państwami i stara się wygenerować nowego człowieka, nowe wartości i nowy świat. Europę ojczyzn możemy nazwać wersją realistyczną, wersją gdzie uznajemy wartości, ale każdy nieco inaczej je postrzega i definiuje, w imię zagwarantowania koniecznej różnorodności. Europejskie państwo federalne Spinelliego można postrzegać jako antonim, jako wersję utopijną, która z dużą ambicją działania rozbije się o europejskie partykularyzmy, dla których wartości są istotną częścią składową.
Od wielu lat trwa dyskusja nad przyszłością Unii Europejskiej. Perspektywa wejścia do struktur europejskich także w Polsce budziła kontrowersje, chociaż w referendum akcesyjnym zdecydowanie górą byli zwolennicy tego kroku i nadal według większości sondaży – mimo brexitu i kryzysu instytucjonalnego Wspólnot, społeczeństwo polskie chce pozostania w strukturach UE. Niemniej poziom entuzjazmu wyraźnie spadł, a w podejściu do Unii euroentuzjazm zastąpił eurorealizm w dużym stopniu dlatego, że zaczęto dostrzegać w Unii nie tyle mityczną jedność, co raczej rywalizację największych i najsilniejszych graczy. Unia Europejska przestała być w rezultacie wspólnotą idealną, a stała się wspólnotą polityczną w pełnym tego słowa znaczeniu, gdzie toczy się polityka rozumiana dosłownie, jako gra interesów różnych stron. Dziś jedną z ważniejszych kwestii jest przyszłość integracji europejskiej i rola Unii we współczesnym, szybko zmieniającym się świecie. Zmieniająca się geopolityka uzmysłowiła nam wszystkim, że Unia – mimo ambicji odgrywania znaczącej roli – ciągle nie jest aktorem pierwszoplanowym w rywalizacji mocarstw. Prestiż i poczucie przynależności do Unii rodzą naturalną presję na wzmocnienie jej roli jako gracza światowej polityki. Jednocześnie coraz wyraźniej uzmysławiamy sobie, że osiągnięcie pozycji takiego gracza zagraża poczuciu niezależności i tożsamości państw członkowskich. Dowodzi to, że zarysowana perspektywa albo Europy ojczyzn albo europejskiego, silnego państwa federalnego jest ciągle aktualna. Celem pozostaje chęć zbudowania z Unii Europejskiej pierwszoplanowego, liczącego się gracza światowej polityki. Jednakże cel ten może, dla wielu, godzić w klasyczne podstawy państwowości, do której – ze zrozumiałych względów – istnieje bardzo silne przywiązanie.
Kwestią coraz bardziej istotną w dyskusji na temat europejskich wartości jest jednak nie tylko tzw. stan zastany aksjologii, która leży u podstaw Unii Europejskiej, w sensie, zarówno podstaw ideowych i kulturowych, jak również uregulowań prawnych tworzących Unię, ale również stan postulowany oraz in statu nascendi. Unia Europejska jako międzynarodowa wspólnota polityki, ekonomii i prawa sama kreuje przecież wartości, stara się na nowo określić własne cele i priorytety, do czego – w bardzo dużym stopniu – służy właśnie aksjologia. Co więcej, te nowe wartości nie muszą być prostym powtórzeniem wartości już znanych i przyjętych. Często są to nowe wartości albo co najmniej wartości, którym Unia Europejska nadała nowe znaczenie, zgodnie z zasadami unijnej autonomii pojęć i terminów. W tym ostatnim przypadku wartości unijne mogą przybierać inną treść znaczeniową aniżeli te same czy podobne wartości dobrze rozpoznane na gruncie prawa krajowego państw członkowskich. To relatywnie nowe zjawisko, związane z procesami instytucjonalizacji i autonomizacji Unii, także rodzi kontrowersje. Tu zderzają się tendencje maksymalistyczne, aby Unia coraz mocniej i coraz więcej kreowała własnych endemicznych wartości, z tendencjami przeciwnymi, które wskazują, że tak samo brzmiące wartości nie mogą być dalece odmiennie interpretowane na gruncie prawa unijnego, z jednej strony, i na gruncie prawa krajowego, z drugiej. Przekładem tego typu zupełnie nowych wartości, które są coraz szczegółowiej definiowane, jest zasada lojalnej współpracy, która z początkowego elementu stylistycznego w szacie sformułowań traktatowych (art. 4 ust. 3 TUE), staje się powoli jedną z wartości (zasad) porządku prawnego Unii, w dodatku taką, która jest traktowana priorytetowo, uzyskując pierwszeństwo przed innymi zasadami, wartościami regułami. Innym przykładem na nowo odczytanej zasady jest zasada tożsamości konstytucyjnej (narodowej) wprost zamieszczona w przepisach art. 4 ust. 2 TUE. W świetle ostatnich wyroków TSUE zaczyna być ona interceptowana w oderwaniu od jej krajowego czy narodowego sposobu interpretowania, a co więcej nadaje jej się coraz bardziej wąskie znacznie, co budzi zrozumiały niepokój państw członkowskich.