Włochy są państwem założycielskim Wspólnot, które z biegiem czasu przekształciły się w Unię Europejską. Pod względem liczby ludności są  trzecim (po Niemczech i Francji) państwem Unii z ludnością przekraczającą 58 mln. Pod względem zajmowanej powierzchni, z 300 tyś. km kwadratowych, są z kolei siódmym państwem UE (po Francji,  Hiszpanii,  Szwecji, Niemczech, Finlandii i Polsce). Również siódmą pozycję zajmują Włochy jeśli idzie o PKB w przeliczeniu na mieszkańca wyrażony w standardzie siły nabywczej (PPS), z wartością 95% średniej unijnej (dla porównania Niemcy mają 119%, zaś Polska 77%, a ostatnia w zestawieniu Bułgaria 55%). Mimo tych wskaźników Italia nigdy nie zajmowała czołowego miejsca w Unii Europejskiej ani jeśli idzie o nadawanie jej politycznego tętna, ani jeśli idzie o generalnie włoski wkład w dyskusję na temat Unii, jej polityk szczegółowych i przyszłości.  Można odnieść wrażenie, że za sprawą wielu czynników Italia została zepchnięta na margines polityki unijnej i do dziś dnia Wochy nie umieją znaleźć adekwatnego dla siebie miejsca, mimo pojawiających się co jakiś czas tęsknot za mocną, wiodącą pozycją Rzymu  w UE i zajęcia pozycji w tzw. grupie wiodącej.

Przyczyn dla których Italia ciągle jest poza teamem nadającym Unii Europejskiej rytm jest kilka. Pierwszą, jak się wydaje najważniejszą, jest sama geneza Unii, która była tworzona głównie z myślą o wciągnięciu Niemiec w obieg europejskiej gospodarki i w ten sposób wyeliminowaniu widma rewizjonizmu niemieckiego. W ten sposób to nie problem Włoch (nomen omen także przecież tworzących w czasie wojny osławioną oś z Berlinem) stał się kluczowy dla powojennej architektury Europy, ale problem Niemiec, co  w istocie przesłoniło kwestię włoską. Z tym związana jest kolejna  kwestia będąca fundamentem współpracy europejskiej, tj. budowanie porozumienia niemiecko-francuskiego, od którego uzależniano spokój i pokój w Europie. W efekcie  pojednanie na linii Paryż – Belin stało się europejskim priorytetem, który – jak sądzono – będzie gwarantem stabilizacji starego kontynentu. W tym sposobie myślenia dla Włoch nie było po prostu miejsca.

Kolejną przyczyną swoistego zepchnięcia Włoch z pierwszej linii polityki unijnej są ambicje zarówno Niemiec, jak i Francji do ogrywania kluczowej siły politycznej i ekonomicznej w całej UE. Konsekwencji tego jest kilka. Po pierwsze, to Niemcy i Francją rywalizują ze sobą na arenie europejskiej, zarazem skutecznie eliminując potencjalnych konkurentów, co w efekcie tworzy sojusz francusko-niemiecki, który betonuje przywództwo w UE.  Po drugie, sojusz ten wbrew pozorom nie jest klasycznym sojuszem ale raczej dyskretną rywalizacją, która powoduje, że raz Berlin, raz Paryż stają się centrum debaty o UE. Po trzecie, żadnej z tych dwóch stolic nie zależy na tym, aby pojawiła się trzecia siła, która mogłaby z nimi konkurować. Jest tak tym bardziej, że Włochy, jako państwo tzw. Południa, nie miałyby prawdopodobnie nowej oferty w porównaniu z francuską, która w założeniach Paryża obejmuje cały basen Morza Śródziemnego. W ten sposób politykę Unii wyznaczają dwie perspektywy, tj. francuska z ciążeniem na południe i niemiecka z wyraźnym ciążeniem na wschód. Przy takim podziale wpływów także i tu dla Włoch nie ma najzwyczajniej miejsca.   

Wreszcie, przyczyny zepchnięcia Włoch są też endemiczne, tj. typowo włoskie. Tu można wyróżnić przyczyny polityczne oraz ekonomiczne. Te pierwsze sprowadzają się do tego, że Włochy od zakończenia II wojny światowej są państwem permanentnego kryzysu politycznego, generowanego zmiennością politycznych koalicji i wywoływanych przez to przesileń rządowych. O ile przy tym do lat 90-tch XX wieku kryzysy te były funkcją silnej pozycji włoskich komunistów i niepisanej zasady blokowania Włoskiej Partii Komunistycznej w dostępie do władzy, co tworzyło czasami wręcz egzotyczne układy koalicyjne, które siłą rzeczy często się zmieniały, o tyle po 1990 r. kryzys ten był kryzysem w ogóle partii politycznych, które nie mogły się odnaleźć w nowej przestrzeni rywalizacji politycznej, w której problem komunistów zastał uznany za definitywnie zakończony (przez to że WPK straciła sojusznika w Moskwie). Dopiero z czasem budowano nowe osie podziałów socjopolitycznych, np. ten związany z włoską gospodarką i problemem biednego południa (Neapol, Palermo) i bogatej północy (Mediolan, Wenecja).  Chaotyczność włoskiego systemu partyjnego jednak pozostała, co ma konsekwencje w ciągle małej stabilności włoskich rządów, a ta generalnie rodzi nieufność UE wobec Rzymu i tego, że jego polityka unijna jest równie chaotyczna i niepewna. Z kolei przyczyny ekonomiczne dotyczą słabej kondycji włoskiej gospodarki (dopiero siódma pozycja Włoch w UE) oraz gigantycznego deficytu środków publicznych (włoski dług publiczny jest drugim największym długiem  w UE i sięga 155% KPB). Poza tym w ujęciu historycznym brak zaufania do Włoch i jej gospodarki był też skutkiem niezdrowych układów biznesowo-polityczno-mafijnych, których symbolem był wielokrotny premier Giulio Andreotti, a współcześnie Silvio Berlusconi, a które jawnie kłócą się z unijną polityką przejrzystości życia publicznego  i przeciwdziałania konfliktowi interesów. W ten sposób na niepewność polityczną nakłada się jeszcze gorsza niepewność ekonomiczna i w ogóle słaby rating Włoch,  co nie pozwala Włochom wyjść na pozycję liczącego się gracza w UE.

W tej ostatniej obowiązuje bowiem prosta zasada, tzn. silna gospodarka przekłada się na silną politykę krajową, a ta jest swoistą gwarancją obecności w UE i uzyskania liczącej się pozycji przetargowej, która skutkuje uznaniem i prestiżem. Należy wskazać, że podniesiony tu problem nie jest jedynie problemem Włoch. Od czasu co najmniej brexitu dowodzi się, że Unię drąży głęboki kryzys przywództwa związany z zamknięciem go w duopolu francusko-niemieckim, co eliminuje roszczenia innych dużych i średnich państw do  zajęcia pozycji tzw. wiodącej piątki. Jakiś czas temu hiszpańska prasa zwracała uwagę, że to właśnie Niemcy, Francja, Włochy, Hiszpania i Polska powinny zyskać rangę takiej piątki, co dałoby nowy impuls w rozwoju Unii Europejskiej. Sugeruje się, że tak długo jak piątka taka nie powstanie, ergo jak długo takie państwa jak Włochy nie zajmą w UE należnego im miejsca, to Unia skazana jest na sojusz francusko-niemiecki, a ten zapewnia Unii jedynie dryfowanie, bez nabrania wiatru w żagle. Jest tak gdyż dopóki nie włączy się innych dużych państw – jak  np. Włochy – do rzeczywistej dyskusji na temat Unii i jej działań, dopóty Unia nie może się autentycznie rozwijać, gdyż nie uwzględnia ona wielości ocen i opinii, i jest zamknięta w wąskiej perspektywie francusko-niemieckiego spojrzenia, które często ignoruje interesy Rzymu czy innych stolic.