Agresja rosyjska z 24 lutego 2022 r. umownie traktowana jest jako początek wojny pomiędzy Federacją Rosyjską a Ukrainą. „Dziwna” jest ta wojna przynajmniej z dwóch zasadniczych powodów. Po pierwsze, nigdy formalnie nie została wypowiedziana jednemu państwu przez inne państwo a działania militarne faktycznie rozpoczęły naloty samolotowe i ostrzał artyleryjski. Po drugie, działania hybrydowe rozpoczęły się tak naprawdę już w 2014 r. wojskową aneksją Krymu, później kontynuowano je we wschodniej Ukrainie (jako walki separatystów o odłączenie się od państwa ukraińskiego) i w ten sposób wojna rozumiana klasycznie („książkowo”) zmieniła się w tzw. wojnę hybrydową. Dlatego w doktrynie nauk o bezpieczeństwie zaczęto co raz częściej używać określenia dotyczącego hybrydowego charakteru działań wojennych i pojęcie to dobrze „zadomowiło się” w przekazie medialnym po 2014 r. Właśnie wtedy holenderski generał Frank van Kappen tak określił wydarzenia wojskowe dotyczące wzajemnych relacji Rosji i Ukrainy. Chociaż to nie on ukuł ten termin, gdyż jego autorstwo przypisuje się rosyjskiemu oficerowi Jewgienijowi Messnerowi, który dużo wcześniej niż Holender opisał zjawisko, gdyż zawodowo zajmował się teorią wojskowości i w wojsku służył dużo wcześniej przed Putinem. Współcześnie, przyjmuje się, że wojna hybrydowa to połączenie (pomieszanie) działań konwencjonalnych, nieregularnych, cybernetycznych, terroryzmu, z wykorzystaniem przestępców oraz migrantów. Wojna hybrydowa to wojna bez wypowiedzenia, jednoczesna dezinformacja, wroga propaganda, działania partyzanckie i konflikt asymetryczny. Z powyższego zestawienia wynika konkluzja, że konglomerat tak zróżnicowanych działań militarnych i niemilitarnych, jakkolwiek dość dobrze opisany w międzynarodowym prawie konfliktów zbrojnych, to trudny jest do całościowego opanowania ze względu właśnie na wielosektorowość tychże oraz ich długofalowość. Poza tym zgodnie z tradycyjnym rozumieniem wojny, jej forma hybrydowa jest pojęciem mało uchwytnym, gdyż trudno je przełożyć na konkretne realia. Trzeba się w tym miejscu zgodzić się z twierdzeniem K. Sudryka, że „najważniejszą zasadą strategii wojny hybrydowej jest zabezpieczenie maksymalnej koncentracji zasobów w newralgicznych miejscach w celu efektywnej destabilizacji kierownictwa politycznego i wojskowego państwa, jego struktur ekonomicznych i społecznych, sfery kulturalnej, aby następnie dokonać demontażu państwa jako suwerennego podmiotu prawa międzynarodowego i przekazanie go pod kontrolę zewnętrzną”.

Już na etapie przygotowywania do aneksji Krymu rosyjscy analitycy wojskowi przyjęli takie dokładnie założenia dotyczące tzw. operacji pozainformacyjnych koordynowanych i realizowanych jako zadania propagandowe, polityczne, ekonomiczne, paramilitarne a także z użyciem przemocy, łącznie z zabójstwem wybranych osób. Cele propagandy antyukraińskiej jeszcze przed 2022 r. Federacja Rosyjska realizowała najpierw poprzez tworzenie warunków dla pełnej i prawdziwej wojny informacyjnej, wyszukiwanie pretekstu do wojny, tworzenie sylwetki wroga i wezwanie do stosowania przemocy. Finalnie chodziło o legitymizację dla Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej. Na określenie wydarzeń krymskich na Zachodzie używa się także pojęcia „tajna operacja pozainformacyjna” (cover action), dla zaznaczenia faktu, że jest to trzecia opcja pomiędzy dyplomacją a działaniami wojennymi.

Jednak bez względu na różnice pojęciowe dotyczące teoretycznego klasyfikowania wydarzeń krymskich i donieckich (czyli tych poprzedzających napaść zbrojną z 24 lutego 2022 r.) trzeba wyraźnie zaznaczyć, że powyższe działania Federacji Rosyjskiej były prostą konsekwencją zaakceptowania przez Putina tzw. teorii Gierasimowa dotyczącej nowej strategii prowadzenia wojen. Bowiem szef Sztabu Generalnego Armii Federacji Rosyjskiej w ramach wykładu wygłoszonego w Akademii Obrony Narodowej w dniu 25 stycznia 2013 r. przedstawił swoją koncepcję, z której wynikało, że nie jest możliwe precyzyjne wskazanie granicy pomiędzy wojną a pokojem i stąd jego założenie o tym, że należy zmienić taki paradygmat wojny, z którego wynikał cel pokonania przeciwnika, opanowania jego terytorium i złamanie jego oporu. Nowa idea autorstwa Walerija Gierasimowa to „strategia działań pośrednich”, czyli jednoczesnego stosowania środków niemilitarnych, prowadzenia operacji specjalnych, wykorzystania prywatnych firm wojskowych (najemników) i prowadzenia działań militarnych poprzez ataki na elementy infrastruktury krytycznej. Cała ta koncepcja nie mogła być przedstawiona publicznie przez Gierasimowa bez wcześniejszej wyraźnej aprobaty ze strony Prezydenta Federacji Rosyjskiej, gdyż skutki jej zastosowania zmieniły dotychczasowy model polityki obronnej tego państwa. W rzeczywistości były „podgatowką” do zajęcia Krymu a w dalszej perspektywie opanowania kolejno całego terytorium Ukrainy z Donbasem i Kijowem włącznie. Zresztą sam W. Putin jeszcze przed agresją lutową opublikował swój manifest historiozoficzny (na wzór Marksa?!) i nadał mu tytuł „O historycznej jedności Rosjan i Ukraińców”. Ten dokument mógł być odbierany jednoznacznie jako zapowiedź (groźba) przyszłych kroków politycznych wobec Ukrainy, skoro nawiązywał do utworzenia jednego państwa Wielkiej Rusi, Małej Rusi i Białej Rusi, czyli de facto do rozbiorów Ukrainy oraz wprost zagroził wszystkim tym siłom ukraińskim i zewnętrznym, które kwestionują jedność Rosji i Ukrainy. Władze moskiewskie wyraźnie zdefiniowały swoją politykę frontalnej nieakceptacji faktu zbliżenia Ukrainy ale i innych dawnych republik radzieckich w ramach Unii Europejskiej i NATO a obydwie te instytucje międzynarodowe zaczęły być traktowane przez Rosję jako przeciwnicy a nie jej partnerzy polityczni.

Tuż przed krymską agresją wykorzystano jeszcze pozorną argumentację ochrony praw mniejszości rosyjskiej mieszkającej na półwyspie manifestującej w Kerczu, Sewastopolu i Odessie oraz oczekiwania Krymczaków przyłączenia ich do Rosji, co póżniej musiało zostać potwierdzone w ramach referendum, uzyskanej zgody Rady Najwyższej Federacji Rosyjskiej i kończącego już procedurę dekretu prezydenta. W tym kontekście trzeba jednakże uwzględnić dane statystyczne spisu powszechnego z 2001 r. w którym narodowość rosyjską zadeklarowało aż ok. 60% mieszkańców Autonomicznej Republiki Krymu (Ukraińców było tylko ok. 1/4 z całej struktury demograficznej ówczesnego Krymu). Takie niekorzystne dla Ukrainy wskaźniki to efekt wieloletniej kontroli Rosji nad tym terytorium egzemplifikowanej, np. obecnością Floty Czarnomorskiej Federacji Rosyjskiej ale także wynik krótkowzroczności politycznej Ukrainy w jej relacjach z Rosją. „Wina” Ukrainy z 2014 r. według ukraińskiego analityka wojskowego Tarasa Berezowca związana była z tym, że „główną przyczyną agresji była potężna machina propagandowa rozbudowana na półwyspie znacznie wcześniej niż w latach 2014-2015. Krym zawsze pozostawał częścią pola informacyjnego Rosji, a Kreml nigdy nie wypuszczał go ze swoich szponów, nawet za czasów Borysa Jelcyna. W latach 1990-2000 tylko samorząd Moskwy wydawał co roku około 20 mln dolarów rocznie. Za Leonida Kuczmy, Wiktora Juszczenki, zwłaszcza Wiktora Janukowicza ponad 120 tys. mieszkańców Krymu otrzymało rosyjskie obywatelstwo”.

Jakkolwiek aneksja Krymu nie została uznana przez żadne demokratyczne państwo, to była precedensem na skalę międzynarodową w XXI w. Brak odpowiedniej reakcji ze strony społeczności międzynarodowej pozwolił Rosji na dalsze destrukcyjne dla Ukrainy działania i utworzenie pod egidą Federacji Rosyjskiej dwóch samozwańczych separatystycznych wobec Kijowa republik z Donbasu. Tak zwana „Noworosja” to twór powstały w wyniku sztucznego połączenia dwóch republik. Jednej w Doniecku i drugiej w Ługańsku a podpisany został w donieckim hotelu „Szachtar Plaza” należącym do Rinata Achmetowa. Dlatego też władze ukraińskie niezwłocznie wysłały do Donbasu siły ATO, czyli żołnierzy do przeprowadzenia specjalnej akcji antyterrorystycznej w celu przywrócenia porządku konstytucyjnego państwa ukraińskiego na terenach nowoutworzonych: Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej. Działania stricte wojenne były przerywane czasowym rozejmem a próby dyplomatyczne ze strony przedstawicieli Stanów Zjednoczonych, Niemiec, Francji nie przyniosły oczekiwanych przez Petro Poroszenkę rezultatów. Dopiero spotkania z udziałem strony białoruskiej pozwoliły na podpisanie tzw. porozumień mińskich (dwukrotnie). Jednak nawet po zawarciu porozumienia Mińsk II prowadzono dalej działania zbrojne (w tzw. kotle debalcewskim). Jednocześnie w marcu 2014 r. Rada Stała OBWE wyznaczyła swoich obserwatorów do Donbasu z misją aż do 2017 r. Obecność przedstawicieli OBWE i formalne porozumienia mińskie nie zaspokoiły mocarstwowych żądań Rosji wobec Ukrainy, gdyż W. Putin dalej dążył do eskalacji konfliktu i w 2021 r. z udziałem Białorusi zorganizował ćwiczenia wojskowe blisko granicy białorusko-ukraińskiej i niedaleko granicy Polski z Białorusią. W tym czasie eskalował też sztuczny kryzys migracyjny na wschodniej granicy NATO wykreowany przez Putina i Łukaszenkę w celu odwrócenia uwagi od przygotowań do wojny w pełnej skali. Była to forma testu dla państw zachodnich z poziomu ich wytrzymałości na politykę zewnętrzną Rosji, po zaborze Krymu i „przywłaszczeniu” Donbasu”. Pod koniec 2021 r. rosyjska dyplomacja (Siergiej Ławrow) próbowała jeszcze wymusić na USA i NATO ich uległość wobec agresywnej postawy Rosji w stosunku do Ukrainy. W tym czasie wywiad USA ustalił, że w planach Moskwy było zabicie prezydenta Ukrainy a przede wszystkim wojna na pełną skalę prowadzona w okresie zimowym. Z Waszyngtonu wysłano do Moskwy dyrektora CIA w celu odwiedzenia Putina od swoich zamiarów i uprzedzenia go o ewentualnych sankcjach Zachodu wobec Federacji Rosyjskiej. O planach rosyjskich powiadomiono też władze w Kijowie a tym samym sytuacja zaczęła nabierać dynamizmu. Warto w tym miejscu odnieść się do ustaleń amerykańskiego i niemieckiego wywiadu jeszcze sprzed 24 lutego 2022 r., żeby zrozumieć jakie cele wojskowe i polityczne założono w Moskwie wobec Kijowa. Według CIA moskiewski plan działania obejmował osiągnięcie panowania w powietrzu w ciągu pierwszych 12 godzin, paraliż w łączności, okrążenie Kijowa, zmuszenie rządu ukraińskiego do ucieczki w ciągu 48 godzin a następnie wprowadzenie własnego marionetkowego rządu już po 72 godzinach. Opanowanie Kijowa miało mieć charakter symboliczny, gdyż historycznie traktowano to miejsce jako kolebkę państwowości Rusi Kijowskiej a poza tym była to siedziba władz centralnych Ukrainy. Spodziewana (niemal pewna) ucieczka Zełeńskiego i członków rządu miała być okazją do obsadzenia na stanowisku prezydenta, np. Wiktora Janukowicza i do powrotu do ukraińskiej polityki prorosyjskiej. Ideowo (propagandowo) chodziło o zjednoczenie Ukrainy z Rosją i takiej treści informacje opublikowane zostały po 24 lutego 2022 r. przez rządowe agencje informacyjne Rosji. Służby CIA ostrzegały Ukraińców i kraje natowskie o przygotowanych przez Rosję listach osób uznawanych za wrogie i o planach utworzenia postradzieckiego państwa związkowego na wzór ZSRR, tyle że składającego się z Rosji, Białorusi i właśnie Ukrainy. Alternatywnym rozwiązaniem (w razie niepowodzenia planu „związkowego” lub częściowego tylko powodzenia planu inwazji) miał być rozbiór Ukrainy z udziałem kolaborantów ze wschodniej Ukrainy. Niemieckie służby wywiadowcze jeszcze przed wojną ustaliły, że zamiarem Moskwy było utworzenie nie tylko własnego rządu w Kijowie ale także parlamentu w postaci Rady Ludowej, którego pierwszym zadaniem miał być wybór rządu. W rzeczywistości chodziło o stworzenie pozorów legalności działań nowej władzy, chociaż wobec opozycji przewidywano ich bezwględne uwięzienie.

Według oceny Kremla osiągnięcie tych celów geopolitycznych miało wzmocnić pozycję Putina nie tylko w byłym obszarze ZSRR ale także umocnić jego znaczenie w samej Rosji. Służby wywiadowcze różnych państw zachodnich jeszcze przed wybuchem wojny ustaliły, że Rosja spodziewała się szybkiego osiągnięcia swojego celu militarnego, poparcia ze strony Ukraińców rosyjkojęzycznych a przede wszystkim takiej bierności Zachodu jaka miała miejsce po Krymie i Donbasie. Nie spodziewano się także efektywnej (konkretnej) reakcji ze strony państw układu waszyngtońskiego, przyjmując założenie, że wydarzenia na wschodzie od granic państw członkowskich pozostawione zostaną bez właściwej reakcji. Wojska rosyjskie (a przede wszystkim jej dowódcy) nie spodziewali się też oporu ze strony Ukrainy, co zostało potwierdzone w relacjach jeńców rosyjskich wziętych już do niewoli po wybuchu wojny.

W styczniu 2022 r. w Genewie nie udało się osiągnąć konsensusu w rozmowach USA – Rosja a równolegle w Rosji przygotowano projekt rosyjsko-amerykańskiej umowy o gwarancjach bezpieczeństwa w takiej redakcyjnej formie, która miała dyskredytować J. Bidena i NATO, rzekomo zgadzających się na nierozszerzanie się NATO na wschód. W styczniu tego samego roku rosyjska propozycja została odrzucona a reakcja ministra spraw zagranicznych Rosji była formą szantażu wojennego. Nie pomogły mediacje niemieckie i francuskie i 21 lutego 2022 r. Putin zarzucił Ukrainie niewywiązywanie się z tego co ustalono w Mińsku. Z kolei 23 lutego 2022 r. władze separatystycznych republik z Donbasu poprosiły Rosję o pomoc w celu „odparcia ukraińskiej agresji na terytoria Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej”. W efekcie 24 lutego Putin ogłosił w mediach rosyjskich rozpoczęcie „specjalnej operacji wojskowej” w celu „przerwania światowej dominacji USA, demilitaryzacji i denazyfikacji Ukrainy, wyzwolenia Donbasu oraz poszerzenia Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej”.

Przebieg działań wojennych w Ukrainie ma o tyle ważne znaczenie i dlatego został w tym miejscu szeroko przedstawiony, że poza działaniami czysto wojennymi należy uwzględnić zaangażowanie pomocowe innych państw europejskich i USA na rzecz walczącej z Rosją Ukrainy. Po stronie ukraińskiej zaangażowane były głównie siły regularne, czyli Siły Zbrojne Ukrainy a także Gwardia Narodowa Ukrainy. Główny ciężar walk oparto na siłach wojsk lądowych a skuteczne wsparcie Gwardii niszczącej zaplecze logistyczne Rosjan nagłaśniano często w mediach społecznościowych podnoszących tym samym morale nie tylko walczących ale wszystkich Ukraińców. W kategoriach „nowości” należy traktować udział w wojnie po stronie ukraińskiej tzw. Międzynarodowego Legionu Obrony Terytorialnej. Także tuż przed lutym 2022 r. ukraińska armia otrzymała duże partie zachodniego nowoczesnego uzbrojenia, w tym broń przeciwpancerną oraz ręczne zestawy przeciwlotnicze krótkiego zasięgu, co poważnie wzmocniło potencjał obronny Ukrainy, wspierany potem sukcesywnie poprzez pomoc z USA i krajów europejskich.

Biorąc pod uwagę następstwa wybuchu wojny trzeba zwrócić uwagę na konsekwencje prawne z tym związane. Przede wszystkim należy zaznaczyć, że większość państw uznała oficjalnie działania Federacji Rosyjskiej podczas inwazji ukraińskiej za akt ludobójstwa, gdyż napad rosyjski to nic innego jak przykład naruszenia Karty Narodów Zjednoczonych i konieczność ścigania sprawców na mocy jurysdykcji uniwersalnej. Także Human Rights Watch skrytykowała Rosjan za ataki na ludność cywilną, szpitale, bloki mieszkalne i infrastrukturę niewojskową z użyciem zakazanej broni kasetonowej i pocisków balistycznych. Ataki na szkoły i przedszkola (np. w Ochtyrce) uznano za wystarczający materiał dowodowy do wykorzystania w postępowaniu przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym w procesie prowadzonym w związku z aktami ludobójstwa i zbrodni wojennych popełnianymi w Ukrainie. W marcu 2023 r. Trybunał wydał nakazy aresztowania W. Putina i Marii Lwowej-Biełowej zarzucając im odpowiedzialność za bezprawne deportacje ukraińskich dzieci do Rosji i zbrodnie wojenne popełnione z tego tytułu. Rzecznik Kremla oświadczył wówczas w mediach, że Rosja nie uznaje jurysdykcji Międzynarodowego Trybunału Karnego a sam Putin w październiku 2023 r. udał się w pierwsze podróże zagraniczne do Kirgistanu i Chin, czyli do państw, które nie ratyfikowały Statutu Rzymskiego.

Równocześnie Human Rights Watch jako organizacja humanitarna rozpoczęła proces dokumentowania przypadków łamania zasad międzynarodowego prawa i zajęła się analizowaniem sytuacji prawnej i faktycznej jeńców ukraińskich. Także Międzynarodowy Czerwony Krzyż opublikował informacje, z których miało wynikać, że Rosja uniemożliwia przedstawicielom tej organizacji wizytację obozów jenieckich. Prezydent Ukrainy poinformował o tym Radę Europy oraz szerzej światową opinię publiczną w liście protestacyjnym z którym solidaryzowała się także Wszechukraińska Rada Kościołów i Organizacji Religijnych.

Także już w lutym 2022 r. Ukraina skierowała do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości pozew przeciwko Rosji a postępowanie w tej sprawie zostało podjęte niemal natychmiast. Już 16 marca 2022 r. Trybunał postanowił o środkach tymczasowych w sporze rosyjsko-ukraińskim i nakazał wstrzymanie oddziałom podległym Rosji operacji wojskowych. Także w Polsce powołano Centrum Dokumentowania Zbrodni Rosyjskich w Ukrainie im. Rafała Lemkina a dane dotyczące tych zbrodni oraz uchodźców gromadzone są odtąd na bieżąco, np. przez ABW czy Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris. Aktywność strony polskiej w tym zakresie wydaje się być z natury rzeczy zrozumiała. Ale nie tylko Polska. Na przykład, inne państwa z regionu, szczególnie Estonia i Mołdawia. Państwo estońskie od samego początku wojny zaczęło wspierać Ukrainę militarnie w formie przekazania jej pocisków przeciwpancernych Javelin oraz pojazdów opancerzonych, z tym że decyzję w tej sprawie Estonia podjęła dopiero po uzyskaniu akceptacji ze strony Niemiec. Już po dwóch miesiącach od wybuchu wojny Estonia wyasygnowała na Ukrainę pomoc wojskową wartą 230 mln euro, ponadto pomoc medyczną o wartości 3,5 mln euro. Stąd Estonia stała się liderem wśród państw bałtyckich, jeśli chodzi o ukraińską pomoc, tym bardziej, że prawie 0,8 % własnego PKB przeznaczono na wsparcie dla tego państwa. Po wybuchu wojny Estonia optowała za zwiększeniem zdolności obronnych w Europie a sama zwiększyła też finansowanie obronności do poziomu 2,44 % PKB. Także Mołdawia potępiła rosyjską agresję z 2022 r. mając świadomość konsekwencji niebezpiecznej polityki Rosji i zagrożenia z jej strony, szczególnie separatystów z Naddniestrza. Władze tej separatystycznej republiki uspakajały opinię światową o swoim pokojowym nastawieniu ale na tych terenach przez cały czas stacjonowały przecież wojska Federacji Rosyjskiej. Dlatego władze w Kiszyniowie wprowadziły stan wyjątkowy w całym kraju począwszy od 24 lutego 2022 r. Potem musiały „poradzić” sobie jeszcze z pomocą humanitarną dla Ukrainy a jednocześnie zadbać o własne bezpieczeństwo w sytuacji deklarowanej od 30 lat swojej neutralności wojskowej. Rosyjska ewentualna agresja na Mołdawię musiałaby implikować uruchomienie „wariantu rumuńskiego” w zakresie pomocy militarnej, gdyż wydatki obronne Mołdawii to zaledwie 47 mln USD. Jednak mimo wyraźnej biedy, państwo to stara się maksymalnie wspierać Ukraińców ale z drugiej strony ma świadomość potencjalnego wybuchu u siebie kryzysu gazowego, gdyż to Federacja Rosyjska jest głównym dostawcą gazu dla Mołdawii.

Także w lutym i marcu 2022 r. Narody Zjednoczone (Rada Bezpieczeństwa) potępiły rosyjską agresję na Ukrainę a Zgromadzenie Ogólne ONZ w formie rezolucji wezwało Federację Rosyjską do wycofania się z terytorium Ukrainy. W kwietniu 2022 r. zawieszono Rosję w Radzie Praw Człowieka Narodów Zjednoczonych. Poza tym Rada Europy w lutym 2022 r. zawiesiła Rosję w prawach członka Rady Europy a potem Federacja Rosyjska sama wystąpiła z niej. Ponadto już od początku agresji widoczna jest aktywność Rady Północnoatlantyckiej (inicjatywa Polski, Litwy, Łotwy, Estonii, Rumunii) i plany zwiększenia obecności wojsk natowskich na wschodnich granicach Sojuszu Północnoatlantyckiego. Jednocześnie Polska, Litwa, Łotwa, Estonia, Bułgaria ograniczyły do minimum obecność swoich przedstawicieli dyplomatycznych w Rosji a inne państwa zamknęły tam swoje placówki.

Po 24 lutego 2022 r. diametralnie zmieniła się również sytuacja ekonomiczna dotycząca gospodarek obu walczących stron. Najszybciej, bo niemal natychmiast zareagowała giełda i nastąpiły wahania i zawieszenie notowań oraz spadek indeksu RTS w Moskwie i Petersburgu. Spadło notowanie rubla rosyjskiego wobec amerykańskiej waluty a rosyjski bank centralny „ratował” sytuację finansową poprzez interwencję rynkową, gdyż spadło także notowanie względem euro. Sytuacja przypominała rok 2014, czyli stan finansów państwowych z okresu krymskiej aneksji. Jednocześnie spadły notowania ratingowe Rosji po wprowadzeniu zachodnich sankcji gospodarczych a nawet pojawiło się widmo bankructwa państwa rosyjskiego. Obywatele Federacji Rosyjskiej masowo zaczęli wypłacać gotówkę z rachunków bankowych i bankomatów a pieniądze umieszczać w bezpiecznych dla nich lokatach poza bankiem. Wzrosły też ceny większości towarów i usług i tym samym społeczne niezadowolenie, którego jednak nie widać było w rosyjskich środkach masowego przekazu. Natomiast w tym czasie Bank Narodowy Ukrainy ustalił sztywny kurs hrywny i zawiesił rynki walutowe. Ograniczył wysokość wypłat z bankomatów a ukraińska Giełda Papierów Wartościowych zawiesiła obrót. Jednocześnie zmniejszyły się obroty handlowe pomiędzy Rosją a krajami unijnymi, zanotowano spadki o ok. połowę w eksporcie i imporcie towarów pomiędzy krajami Unii Europejskiej a Federacją Rosyjską. Wojna na Ukrainie wpłynęła niekorzystnie na globalną gospodarkę w ten sposób, że wzrosły ceny ropy naftowej o 100 dolarów za baryłkę i to był największy skok cenowy tego surowca od 2014 r. Podobnie rzecz miała się z pszenicą i zamrożeniem dostaw tego zboża z uwagi na blokadę morską Ukrainy i uzależnienie, np. Egiptu od ukraińskich dostaw zbożowych. Ale mimo wszystko główne rynkowe skutki inwazji na Ukrainę związane są i były z cenami energii i z bezpieczeństwem ich dostaw. Już w marcu 2022 r. w tzw. deklaracji wersalskiej przywódcy 27 państw członkowskich zdecydowali, że należy jak najszybciej uniezależnić Unię Europejską od importu rosyjskich paliw kopalnych, a w maju tego samego roku Rada Europejska uznała konieczność zaprzestania sprowadzania 90% ropy z Rosji, zaś w listopadzie 2022 r. uzgodniła nowe środki mające zapewnić podaż gazu i dzielenie się nim w Unii Europejskiej, m.in. poprzez solidarność gazową i koordynację zakupów tego paliwa. Nowa unijna polityka gazowa to także zmniejszenie zapotrzebowania na gaz, magazynowanie gazu oraz zmniejszanie opłat za energię. W grudniu 2022 r. uzgodniono nowe przepisy dotyczące mechanizmów korekty rynku gazowego i w tym samym czasie ustalono pułap cenowy dla ropy naftowej na poziomie 60 USD za baryłkę dla paliw pochodzących lub eksportowanych z Rosji. W lutym 2023 r. ustalono dwa pułapy cenowe dla produktów ropopochodnych objętych kodem CN 2710 pochodzących z Rosji lub z niej wywożonych.

Równocześnie po rosyjskiej agresji „odcięto” Rosję od możliwości uczestnictwa w globalnym systemie płatności międzybankowych SWIFT ale wprowadzone sankcje nie objęły Gazprobanku i Sbierbanku, czyli tych banków, które odpowiedzialne były za płatności z tytułu zakupu energii. Natomiast Stany Zjednoczone już 8 marca 2022 r. ogłosiły całkowite embargo na import rosyjskiej ropy, gazu i węgla a postawa większości państw europejskich, co do konieczności wprowadzenia sankcji gospodarczych na Rosję była zgodna co do zasady (także optowały za tym takie państwa, jak Szwajcaria czy Monako). Władze moskiewskie przyjęły za to pakiet sankcji odwetowych, w tym, np. konieczność zapłaty za rosyjski gaz bezwzględnie w rublach. Polska a także Czechy, Bułgaria i przede wszystkim Wielka Brytania już w lutym 2022 r. zakazały rosyjskim liniom lotniczym i prywatnym samolotom lotów w swojej przestrzeni powietrznej. Potem zakazy takie wprowadziły także Rumunia, Mołdawia, Słowenia, Finlandia, Szwecja, Dania, Niemcy, Włochy, Belgia, Austria, Irlandia, Cypr, Grecja i w ten sposób prawie cała awiacyjna Europa zamknęła się na Rosję ale też decyzje takie podjęły USA i Kanada. Federacja Rosyjska w ramach odwetu zamknęła się na Europę Zachodnią. Sam zaś państwowy przecież Areofłot został dosłownie „wycięty” z rynku usług lotniczych. Podobnie rzecz miała się z blokadą statków rosyjskich w portach brytyjskich czy kanadyjskich. Z kolei władze Białorusi, które najpierw umożliwiły stacjonowanie wojskom rosyjskim na swoim terytorium i potem użyczyły bazy i usług logistycznych armii rosyjskiej, dość długo stwarzały pozory „nieuczestnictwa” w wojnie prowadzonej u swoich sąsiadów. Dopiero 4 paździenika 2022 r. Łukaszenka oficjalnie zakomunikował zaagażowanie po stronie Rosji ze względu na „potrzebę zapobieżenia konfliktu na terytorium Białorusi”.

Należy przy tym zauważyć, że wsparcie militarne państw Europy Środkowej dla walczącej Ukrainy to pomoc również ze strony rządu RP. Według komunikatów polskiego MON Ukraina otrzymała pociski rakietowe powietrze-powietrze R-73 a także czołgi PT -91 Twardy oraz bojowe wozy piechoty. Także Łotwa, wobec wydarzeń wojennych, zdecydowała o zmianie przepisów dotyczących karalności służby wojskowej w obcej armii w ten sposób, że wyjątek przewidziano dla ochotników broniących niezależności Ukrainy. Natomiast największa skala pomocy wojskowej dla Ukrainy to wsparcie ze strony USA. W styczniu 2023 r. władze z Waszyngtonu przekazały armii ukraińskiej czołgi M1 Abrams a od początku wojny do listopada 2022 r. pomoc w wysokości ok. 48 mld euro (w tym samym czasie państwa członkowskie Rady Europy przekazały ok. 52 mld euro). Globalnie więc pomoc pochodząca ze strony 46 państw to wsparcie rzędu ok. 100 mld euro, a pakiet finansowy pomocowy Unii Europejskiej dla Ukrainy planowany na cały 2023 rok to kolejne 18 mld euro. Do tego jeszcze w październiku 2023 r. zapowiedziano kolejne amerykańskie wsparcie obronne dla walczącej Ukrainy, mimo perspektywicznej konieczności pomocy militarnej na Bliskim Wschodzie. Wydatki rzędu 150 mln USD dla Ukrainy w ramach już 49 amerykańskiego pakietu pomocowego miałyby dotyczyć pocisków do systemów obrony przeciwpowietrznej NASAMS, pocisków przeciwlotniczych Stringer, amunicji do systemów HIMARS, haubic 155 i 105 mm, pocisków przeciwpancernych TOW i Javelin oraz sprzętu noktowizyjnego i zimowego.

Poza intensywną pomocą Ukrainie zastosowano też sankcje nakładane na Rosję przez prywatne przedsiębiorstwa. W Polsce, np. sieć Netto, Rossmann, InPost, koncern BP. W obrocie międzynarodowym liderzy transportu kontenerowego, także fundusze emerytalne, firmy kurierskie, firmy nowych technologii zawiesiły współpracę z rynkiem rosyjskim. Osobne miejsce zajął rynek samochodowy, a takie firmy jak Mercedes, Jaguar, Ford, GM, BMW, Chevrolet, Audi, Porsche, Toyota, Volvo, Peugeot, Cadillac zawiesiły sprzedaż swoich aut, mimo że rynek rosyjski był poważnym odbiorcą samochodów tych marek. Dla przykładu, Rosja była drugim co do wielkości rynkiem Grupy Renault a udziały w rosyjskim Awtozgazie to ponad 51%. Dlatego też francuski koncern produkujący wciąż popularne w Rosji Łady musiał liczyć się ze spadkiem popytu na auta produkowane w Togliatti. Poza tym rynek samochodowy załamał się na tyle, że np. fabryka Volkswagena w Zwickau musiała zawiesić produkcję z powodu braku wiązek elektrycznych produkowanych dotąd w Ukrainie. Podobnie brakowało komponentów do produkcji samochodów w Skodzie w Czechach czy BMW w Wielkiej Brytanii. Także w Polsce wyraźnie zaznaczył się kryzys wojenny i zatrzymanie produkcji Fiata w Tychach czy Volkswagena we Wrześni i w Poznaniu. Generalnie załamały się łańcuchy dostaw w przemyśle motoryzacyjnym wraz z „wojennymi” skokami cen energii i surowców i można już mówić o wojnie gospodarczej w światowej motoryzacji. Z drugiej strony Rosja to przecież główny eksporter aluminium, stali, palladu czy niklu, czyli tego wszystkiego co jest potrzebne do wytworzenia katalizatorów samochodowych albo akumulatorów. W związku z raczej „patową” sytuacją zamienniki tego co produkowano dotąd dla przemysłu samochodowego w Ukrainie lub Rosji mogą być szansą dla producentów tanich zamienników chińskich.

Wojna w Ukrainie implikuje ponadto poważne konsekwencje dla rynku żywnościowego nie tylko w Europie. W czasie wojny trudno przecież ocenić nawet w dużym przybliżeniu czy plony będą zbierane a produkty rolne potem eksportowane. W przypadku Ukrainy głównie chodzi o eksport zbóż i olejów roślinnych. Straty wyrządzone sektorowi rolnemu w wyniku wojny FAO określiła na poziomie od 4 do 6 mld USD, w tym uwzględniono też szkody w infrastrukturze (zniszczone magazyny, transport, przetwórstwo, szklarnie, uprawy, zwierzęta gospodarskie). Trzeba także pamiętać o wspólnej polityce rolnej Unii Europejskiej w zakresie dostępności żywności, paszy i nawozów. I w tym kontekście podkreślić, że generalnie, mimo to Unia Europejska jest w miarę samowystarczalna. Jednak spadek importu kukurydzy, pszenicy, oleju i śruty rzepakowej i słonecznikowej z Ukrainy ma bezpośredni wpływ na ceny pasz i na cały unijny przemysł spożywczy i rolny. Dlatego na szczycie Rady Europejskiej przywódcy unijni w czerwcu 2022 r. uznali, że „ponieważ Rosja używa żywności jako broni w swojej wojnie przeciwko Ukrainie, ponosi wyłączną odpowiedzialność za światowy kryzys bezpieczeństwa żywnościowego, który spowodowała”. Do tego doszły także problemy związane z transportem płodów rolnych do portów czarnomorskich (główne porty zbożowe Ukrainy to blokowana Odessa i Mikołajów). Poza tym brakuje alternatywy, np. kolejowej ze względu na brak dostatecznej ilości taboru i techniczne bariery związane z rozstawem osi wagonowych po przekroczeniu granic Ukrainy (a przed wojną ok. 90% eksportu odbywało się drogą morską).

Także w Polsce za sprawą „Agrounii” nagłośniono problem związany z napływem dużej ilości taniego i słabej jakości zboża tzw. technicznego (głównie pszenicy) z Ukrainy i konkurencją cenową dla producentów polskiego zboża. Protesty rolnicze organizowane na terenie głównie województwa lubelskiego i podkarpackiego w okolicach przejść granicznych Polski z Ukrainą poważnie ochłodziły relacje polsko-ukraińskie i wywołały też kryzys w rządzie skutkujący zmianą na stanowisku polskiego ministra rolnictwa.

Poza zagrożeniem dla bezpieczeństwa żywnościowego państw Europy Środkowej wojna rosyjsko-ukraińska odsłoniła (i to niemal dosłownie) także inny wymiar bezpieczeństwa, tyle że tzw. bezpieczeństwa religijnego nie tylko w Ukrainie ale i w kontekście stosunków wyznaniowych, np. w Polsce. Ma to związek z pracami polskiego Zespołu Bilateralnego Rzymskokatolicko-Prawosławnego, którego działania zostały zawieszone przez stronę prawosławną a taka decyzja została podjęta 24 października 2023 r. przez Sobór Biskupów PAKP. Kanclerz Soboru, ks. Jerzy Doroszkiewicz lakonicznie skomentował to w ten sposób, że „w związku z brakiem zadawalających efektów prac zespołu postanowiono zawiesić jego prace”. Takie stanowisko PAKP niewątpliwie należy zestawić z październikowym głosowaniem (w pierwszym czytaniu) w Radzie Najwyższej Ukrainy nad rządowym projektem ustawy zakazującej działalności w Ukrainie organizacjom religijnym formalnie powiązanym z Rosją. Prace legislacyjne zmierzające de facto do delegalizacji Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego (kanonicznie powiązanego także z PAKP) w ukraińskim porządku prawnym mogą „zrewolucjonizować” strukturę prawosławia w Ukrainie, gdyż przed wybuchem wojny ok. 1/3 Ukraińców deklarowała swoją przynależność do cerkwi właśnie moskiewskiej a projekt tej ustawy poparło 267 deputowanych.

Konflikt rosyjsko-ukraiński (począwszy do 2014 r.) to także „sprawdzian” Europy, w tym państw Europy Środkowej z realizacji zasad Wspólnej Polityki Bezpieczeństwa i Obrony Unii Europejskiej. Początkowa reakcja związana była wyłącznie ze stosowaniem środków typu soft i ograniczała się do presji dyplomatycznej oraz sankcji wizowych, finansowych czy ekonomicznych. To tylko ośmieliło Rosję do stosowania dalszych prób destabilizacji bezpieczeństwa w Europie, skoro „gładko” przeszła im aneksja Krymu i okupacja Donbasu. Złamanie europejskiego ładu w zakresie bezpieczeństwa to zdecydowanie naruszenie przepisów prawa międzynarodowego powszechnie obowiązującego a także porozumień zawartych z Rosją i jeszcze wcześniej ze Związkiem Radzieckim. W katalogu naruszeń Rosji po zajęciu przez nią Krymu i po działaniach separatystycznych w Donbasie według zestawienia P. Grzebyka znalazł się „zestaw” całkiem spory, bo obejmujący, np. Kartę Narodów Zjednoczonych (art. 2 ust. 4 zakazujący stosowania siły i groźby użycia siły). Poza tym Federacja Rosyjska dopuściła się także naruszenia innych zasad wynikających z Karty, bo zasady I (suwerenna równość w relacjach pomiędzy państwami), zasady II, czyli wyrzeczenia się siły, zasady III (nienaruszalność granic) i związanej z tym zasady poszanowania integralności granic (zasada IV), zasady V dotyczącej pokojowego rozstrzygania sporów, zasady VI (nieingerencja w sprawy wewnętrzne państw), zasady X, czyli wykonywania w dobrej wierze zobowiązań wynikających z prawa międzynarodowego. Do tego Rosja nie zastosowała się do pkt 1 memorandum budapesztańskiego zakazującego ingerencji w suwerenność i nienaruszalność granic Ukrainy oraz nie wykonała zobowiązań wynikających z umów rosyjsko-ukraińskich (dwustronnych) z 1997 r. a także rezolucji nr 3314 i 2625 Zgromadzenia Ogólnego Organizacji Narodów Zjednoczonych.

Wobec realizacji tak agresywnego scenariusza wydarzeń w Ukrainie należy postawić chyba zasadne w tym miejscu pytanie, czy rzeczywistym celem Putina i jego ekipy politycznej było opanowanie Krymu, Donbasu (najbardziej atrakcyjnych pod wieloma względami terenów Ukrainy) czy dalej opanowanie całego terytorium państwa łącznie z Kijowem? Czy raczej chodziło o zatrzymanie ekspansji Zachodu (Unii Europejskiej) na Wschód i pokazanie Ukraińcom i ich władzom i ich miejsca w Europie Wschodniej a nie Zachodniej? Odpowiedź dziś wydaje się prosta. Poza tym demonstracja siły militarnej i potęgi gospodarczej Federacji Rosyjskiej to także „punktowanie” słabości systemu obrony Unii Europejskiej i konieczność podjęcia przez NATO twardych militarnie argumentów w oparciu o siły wojskowe państw stron porozumienia waszyngtońskiego. Nowa wytyczne (Gierasimowa) zmusiły niejako kraje Unii Europejskiej i członkowskie NATO do zweryfikowania swojego spolegliwego dotąd nastawienia do rosyjskiej ekspansji na europejski zachód.

Natomiast jeszcze przed 24 lutego 2022 r. w dyskursie naukowo-politycznym pojawiły się spekulacje na temat relacji unijno-natowskiej i ukraińskiej w perspektywie długofalowej. W 2016 r. A. Antczak-Barzan dość krytycznie, a przy tym chyba słusznie zauważyła, że „wydaje się, że UE i NATO zależy najbardziej na zachowaniu status quo, aby nie trzeba było podejmować żadnych ważnych decyzji, które wymuszałyby podejmowanie konkretnych działań prowadzących w efekcie do daleko idących zmian w ładzie europejskim. Pytanie, jakie się rodzi, jest następujące: jak wysoki będzie koszt tego pozornego „niezmienionego stanu rzeczy”, bo już i tak przestrzeń polityczna i bezpieczeństwa zostały poważnie zmienione poprzez dokonania rosyjskiego przywódcy na Kaukazie, w Czeczenii, a teraz na Ukrainie”. Wydaje się, że jakby w ogóle zapomniano o koncepcji Pawłyczki dotyczącej neutralnego militarnie charakteru państwa wykluczającej de facto rezygnację z posiadania arsenału nuklearnego. Wtedy (na początku lat 90.tych XX w.) neutralność Ukrainy miała być gwarantem bezpieczeństwa Europy Środkowo-Wschodniej, czyli czyniącego zadość oczekiwaniom Zachodu i USA a także Rosji. Nie zagwarantowano natomiast Ukrainie nic w zamian poza pustymi (jak się potem okazało) gwarancjami „opieki” przed potencjalnymi agresorami. Co prawda Siły Zbrojne Ukrainy zaangażowano do współpracy natowskiej w ramach kontyngentów z Polakami, np. w Kosowie ale widoczny opór ze strony W. Janukowicza i niechętne w tym przedmiocie stanowisko Kremla utrudniało nawiązanie trwałej współpracy z NATO. Jeszcze w 2007 r. na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa Putin skrytykował ówczesne trendy światowej polityki bezpieczeństwa zarzucając (i to w ostrym niedyplomatycznym tonie) Stanom Zjednoczonym rozbudowę „tarczy antyrakietowej” a dopiero w 2014 r. NATO odpowiedziało Rosji na jej oskarżenia dotyczące „bezprawności” rozszerzenia Paktu Północnoatlantyckiego na terytorium byłego ZSRR. Jednocześnie niemieckie i francuskie firmy z przemysłu zbrojeniowego prowadziły intensywną kooperację z Federacją Rosyjską nawet po 2014 r. Spowodowało to zmianę opcji w zakresie bezpieczeństwa Ukrainy w ten sposób, że 23 grudnia 2014 r. ukraińska Rada Najwyższa przegłosowała zmiany ustawowe i w efekcie zrezygnowała z statusu państwa pozablokowego.

            Ponadto wojna w Ukrainie uświadomiła Ukraińcom ale także innych państwom z obszaru Europy Środkowej występowanie jeszcze innego problemu bezpośrednio związanego z prowadzonymi od 2014 r. działaniami a dotyczącego konieczności zachowania bezpieczeństwa i zwalczania terroryzmu. Walki w Donbasie określane także jako akcje partyzanckie separatystów prorosyjskich prowadzone z użyciem wojsk najemnych, ekstremistów, gangów przemytniczych to poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa całego regionu, tym bardziej, że w 2019 r. liczebność członków zbrojnych ugrupowań na wschodzie Ukrainy oszacowano na ok. 30 tys. bojowników. Także zachowania prowokacyjne ze strony białoruskiej (incydenty na granicy z Polską), trwające nieprzerwanie od kilku lat stanowią realne zagrożenie dla bezpieczeństwa Polski i państw Europy Środkowej, tak samo jak brak należytej kontroli granicy polsko-ukraińskiej, także w czasie wojny w Ukrainie.