Karl Loewenstein był jednym z tych liberalnych prawników, którzy w 1933 roku uciekli z Niemiec do Stanów Zjednoczonych. W Polsce pozostaje postacią praktycznie nieznaną. Zresztą nawet w literaturze niemieckiej istnieje na jego temat, nie licząc kilku artykułów i jednej pracy zbiorowej, tylko jedna monografia naukowa[1]. Większość opracowań na jego temat ogranicza się do przedstawienia jedynej jego autorskiej i oryginalnej koncepcji, a mianowicie „opancerzonej demokracji”. Termin ten po niemiecku i angielsku brzmi raczej jako „demokracja zbrojna”, ewentualnie „walcząca” (wehrhaften Demokratie, militant democracy), jednak w takiej wersji tłumaczenia został on wprowadzony do literatury polskiej i nie będziemy na siłę go zmieniać, skoro już jako tako się utarł w naukach o polityce i prawie, przede wszystkim z powodu badań prowadzonych przez Joannę Rak i jej zespół badawczy[2]. Zespół ten definiuje interesujące nas pojęcie jako „demokrację pełniącą funkcję defensywną – gotową do obrony przed każdym możliwym zagrożeniem, ale też ofensywną, czyli demokrację zdolnej do ataku i zniszczenia bądź obezwładnienia przeciwnika w razie konieczności”[3]. Innymi słowy, jest to „rodzaj systemu politycznego, który potrafi walczyć o swoje przetrwanie (democratic self-preservation) przede wszystkim z wrogami wewnętrznymi, lecz także z zewnętrznymi”, przy czym „unieszkodliwianie zagrożeń, w zależności od typu reprezentowanych strategii, można umieścić na kontinuum między eksterminacją a neutralizacją”[4]. Nie chodzi tutaj tylko o prawne możliwości neutralizacji wrogów liberalnej demokracji, lecz także o możliwość podjęcia decyzji politycznej o ich eksterminacji za pomocą „przemocy politycznej”[5].
O co chodzi w tej koncepcji? Na łamach jednego z amerykańskich czasopism naukowych w 1935 roku Loewenstein omawia szeroko proces upadku liberalnych demokracji w Europie na rzecz systemów totalitarnych i autorytarnych. W artykule tym dowodzi, że działo się to zwykle przy absolutnej bierności dotychczasowej władzy, która nie zdecydowała się powstrzymać sił antydemokratycznych i antyliberalnych, gdy było to jeszcze możliwe. Loewenstein pisze:
Hitleryzmowi pozwolono używać demokracji do jawnego i wyraźnego celu, jakim było zniszczenie demokracji. Antyparlamentarne kohorty weszły do organów ustawodawczych z bezwarunkowym zamiarem zniszczenia parlamentarnej machiny. Sądy błędnie zrozumiały prawdziwe znaczenie demokratycznych przywilejów i podtrzymywały ‘konstytucyjne’ prawa tego ruchu. Swoją postawą udaremniały spóźnione i połowiczne działania słabych i uwikłanych w dogmatyczne rozważania prawne rządów. Demokratyczna konstytucja stała się główną przeszkodą w utrzymaniu demokracji i najlepszym narzędziem do jej zniszczenia. (…) Istnienie zdecydowanej opozycji wobec legalnej władzy państwa było samo w sobie wystarczające, aby wstrząsnąć jego fundamentami. Demokracja od początku była skazana na porażkę, ponieważ była pacyfistyczna, a nie walcząca[6].
W napisanym w dwa lata później znanym tekście Demokracja opancerzona i Prawa Fundamentalne (Militant Democracy and Fundamental Rights, 1937) znajdujemy podobne stwierdzenie:
Sukces faszyzmu wynika ze znakomitego dopasowania się do demokracji. Demokracja i demokratyczna zasada tolerancji są używane do jej destrukcji. Pod pozorem praw fundamentalnych i rządów prawa, antydemokratyczna maszyna może rosnąć i działać legalnie. Wszystko opiera się na założeniu, że demokracja nie może, bez zaprzeczenia samej sobie, zakazać żadnej grupie funkcjonować w ramach swoich wolnych instytucji i używać wolności słowa, prasy, zgromadzeń, udziału w wyborach. Wykorzystując te możliwości faszyści systematycznie dyskredytują porządek demokratyczny i paraliżują go, aż w końcu rzeczywiście przestaje działać. Wykorzystują w ten sposób tolerancjonizm doktryny demokratycznej opierający się na przekonaniu, że dopiero po owocach poznaje się prawdę i fałsz. Demokracje nie są zdolne zakazać działalności swoim wrogom, pozwalając im używać demokratycznych instytucji. Aż dotąd demokratyczny fundamentalizm i prawnicza ślepota pozwalały wprowadzać w mechanizm demokracji konia trojańskiego wrogom naszej wspólnoty[7].
Wskazując, że ruchy tego typu pojawiły się w państwach niezadowolonych z wyników wojny l. 1914-1918 i systemu wersalskiego, w dodatku w warunkach kryzysu ekonomicznego, Loewenstein zauważał, że „wirus autorytaryzmu” wcale nie pojawił się wśród narodów o wysokim poziomie analfabetyzmu czy nie znających zasady państwa prawa. Argumentów tego typu można byłoby używać wobec Turcji, Włoch, Rumunii, Polski czy Litwy, ale nie wobec Niemców i Austriaków. Tradycja liberalno-demokratyczna wprawdzie była w świecie niemieckojęzycznym słaba, ale państwo prawa (Rechtstaat) uchodziło za oczywistość, a analfabetyzm był znikomy. Faszyzm nie zwycięża pośród narodów barbarzyńskich, lecz pośród cywilizowanych. Stąd ostateczna teza Loewensteina, że za zwycięstwo ruchów totalitarnych odpowiadają dotychczasowe konstytucyjne organy państwa, tak niezdecydowane rządy, jak i nazbyt dogmatycznie myślące sądy, w tym także sądy konstytucyjne. Sytuacja wygląda zupełnie inaczej w tych państwach, w których rządy, prawodawcy i sędziowie podejmują decyzję o kontrakcji:
W niektórych demokracjach rządy twardo stąpające po ziemi rozpoznały sytuację i z powodzeniem zastosowały niezbędne środki w celu przezwyciężenia niebezpieczeństwa. Wprowadzono środki legislacyjne przeciwko wywrotowej propagandzie i nadużywaniu demokratycznych swobód wolności słowa, wolnej prasy i wolnego zrzeszania się oraz podjęto niezbędne kroki w celu zakazania buntowniczych praktyk propagandy faszystowskiej, tworzenia prywatnych armii, noszenia mundurów partyjnych i odznak w miejscach publicznych oraz paradowania w militarnych akcesoriach, które są tak istotne dla początkowego pokazu działalności faszystów. Nie jest celem tego tekstu zajmowanie się in extenso środkami legislacyjnymi i administracyjnymi, które odniosły sukces w Czechosłowacji, Holandii, Skandynawii, Belgii i w innych krajach demokratycznych przeciwko działalności faszystowskiej. Przykład wymienionych krajów dowodzi, że demokrację, gdy staje się wojowniczą, można uratować. Lecz gdy faszyści bezkarnie wykorzystują instytucje demokratyczne do zdobycia władzy, to nie można za to winić samej demokracji. Czasami musi się ona uczyć od swojego bezwzględnego wroga i stosować sama czasem odrobinę przymusu, którego autokracja nie zawahałaby się zastosować przeciwko demokracji[8].
Czy demokratyczne rządy i sądownictwo mają prawa zakazać działania i likwidować partie polityczne mające na celu wygrać wybory, aby znieść instytucje parlamentarne i pluralizm partyjny? Loewenstein uważa, że tak. Jako przykłady, gdy instytucje nie działały podaje Włochy w 1922, Niemcy w 1933, lecz także Francję w 1940 roku, gdy w samobójczym akcie politycznym przerażona klęską wojenną lewicowa większość parlamentarna oddała władzę marsz. Philippowi Pétainowi, który – nie będąc zresztą faszystą i totalitarystą – ustanowił paternalistyczną dyktaturę, negując republikański, demokratyczny i liberalny charakter państwa[9].
Karl Loewenstein przytacza dwa argumenty uzasadniające prawo państwa do walki z decyzją większości, kończącą żywot demokracji liberalnej:
1/ Argument bezpośredni od Kanta. Niemiecki prawnik uważa, że życie ludzkie w warunkach nieliberalnego i autorytarnego ustroju jest niezgodne z przyrodzoną człowiekowi „godnością”. Jakkolwiek Loewenstein nic o tym nie pisze, to jest to stary argument Immanuela Kanta, jakoby systemy republikańskie i liberalny miały po swojej stronie przyrodzoną każdemu człowiekowi godność[10]. Użycie tego argumenty dobrze tłumaczy skłonność tego prawnika do liberalizmu, który w przypadku niemieckim zwykle był (i jest) oparty na kantyzmie.
2/ Argument pośredni od Kanta. Loewenstein uważa, że kryzys i ewentualny koniec demokracji w Europie nie jest żadną nieodpartą tendencją historyczną. Moda na autorytaryzm to wynik zamieszania, niedogodności i pauperyzmu powstałych po wojnie l. 1914-1918, wzmocnionych przez kryzys gospodarczy 1929 roku. O ile zwycięstwo liberalizmu nad monarchiami absolutnymi wynikać miało z pewnej tendencji historycznej, o tyle teraz kryzys liberalizmu najprawdopodobniej jest przejściowy. Dlatego nie można dopuścić do tego, aby jednorazowy wynik wyborczy, na mocy którego do władzy doszłyby ruchy totalitarne, na całe dziesięciolecia odłączyłby całe państwa i narody od wspólnoty państw liberalno-demokratycznych[11]. W przelotnym kaprysie lud nie ma prawa trwale scedować swojej suwerenności na dyktatora lub partię sprawującą dyktaturę, gdyż za kilka lat tego pożałuje, gdy tylko odmienią się nastroje, a rewindykacja oddanej suwerenności nie będzie już możliwa.
Prawdę mówiąc, obydwa powyższe argumenty Karla Loewensteina mają charakter nieweryfikowalny, filozoficzny, wręcz mistyczny. Każdy, kto zajmował się filozofią prawa wie, że tak często dyskutowany dziś Kantowski argument o przyrodzonej godności człowieka[12] nie posiada twardego filozoficznego uzasadnienia i przez współczesnych liberalnych prawników przyjmowany jest jako aksjomat, którego się nie udowadnia, przyjmując go na zasadzie, że „tak mówi doktryna”. Problem polega tylko w tym, że jedynym uzasadnieniem tejże doktryny są poglądy wcześniejszych prawników na temat filozofii Kanta.
Argument drugi, dotyczący tendencji historycznej w 1935 roku był wróżeniem z fusów. Na jakiej podstawie w 1935 roku można było dowieść, że demokracja liberalna to wyraz tendencji historycznej, skoro na prawo i lewo na całym świecie upadały systemy liberalne na rzecz autorytarnych i totalitarnych? Zresztą dwa lata później, w 1937 roku, niemiecki prawnik sam podnosił larum, że fala faszyzmu jest, być może, tak samo nie do opanowania, jak fala liberalizmu w XIX stuleciu[13], przyznając pośrednio, że jego mistyczna wiara w liberalny koniec historii mocno przygasła. Autor tej książki stoi na stanowisku, że przewidywanie przyszłości i trendów historycznych zalicza się do quasi-mistyki politycznej i samo w sobie jest całkowicie irracjonalne. Pogląd, że przyszłość ma charakter zdeterminowany czy to ku demokracji czy ku innej formie ustroju ma charakter fideistyczny, a w tym konkretnym przypadku zapewne wynika z optymistycznej wizji dziejów Immanuela Kanta, prowadzących – dzięki postępowi oświeconego rozumu – do coraz lepszego zrozumienia ludzkiej godności, republikanizmu, liberalizmu i demokracji[14].
Mimo tych wewnętrznych sprzeczności logicznych i doktrynalnego fideizmu opartego na filozofii kantowskiej jest oczywiście faktem, że Karl Loewenstein daje zagrożonym w swoim istnieniu rządom demokratycznym wiele cennych rad w jaki sposób przetrwać w obliczu kryzysu liberalnej demokracji. Były to podpowiedzi szczególnie ważne w przededniu i w okresie II Wojny Światowej, gdy ruchy sympatyzujące z Niemcami i Włochami próbowały walczyć o władzę po to, aby wprowadzić własne państwa do wojny po stronie Państw Osi. Niemiecki prawnik szczególnej analizie poddaje ustawodawstwo broniące liberalnej demokracji w krajach latynoamerykańskich, gdzie głowy podnosiły ruchu nacjonalistyczno-socjalne, motywowane radykalną wrogością do Stanów Zjednoczonych i amerykańskiego kapitalizmu, częstokroć wzorujące się na NSDAP. Prawnik analizuje więc przykłady opancerzenia demokracji w Chile i w Argentynie w tym okresie[15]. Wtedy też popularyzuje istotne dla swojej koncepcji pojęcie „konia trojańskiego”, czyli partii antyliberalnej i antysystemowej, która działa w warunkach demokracji, liberalizmu i państwa prawa tylko po to, aby dochodząc do władzy wszystkie te instytucje trwale zlikwidować[16].
Martin Klamt wylicza następujące wskazane przez Loewensteina środki za pomocą których państwo liberalno-demokratyczne ma prawo i powinno bronić się przed ruchami antysystemowymi: 1/ ustanowienie prawa karnego penalizującego głoszenie i rozpowszechnianie ideologii i doktryn antyliberalnych; 2/ ograniczenie wolności słowa, prasy, druku i mediów takich jak telewizja i radio (dziś pewnie byłaby mowa o ograniczeniu wolności mediów elektronicznych); 3/ ograniczenie lub zniesienie prawa obywateli do zakładania i działalności w partiach antysystemowych, antykonstytucyjnych; 4/ prawo państwa do delegalizacji partii antykonstytucyjnych; 5/ zakaz noszenia uniformów lub mundurów organizacyjnych przez członków partii antykonstytucyjnych; 6/ delegalizacja i rozbrojenie partyjnych organizacji paramilitarnych i bojówkarskich; 7/ zakaz pracy członków i sympatyków partii antysystemowych w administracji państwowej i w resortach siłowych; 8/ w skrajnych przypadkach odebranie obywatelstwa i przymusowa emigracja aktywistów partii antysystemowych[17].
Proponując te środki Karl Loewenstein jest w pełni świadomy, że działania te „niosą ze sobą ryzyko i mają miejsce kosztem łamania zasad fundamentalnych”[18]. Niebezpieczeństwo to widzą także badacze problemu i jego koncepcji[19]. Jednak w latach, gdy trwa walka liberałów z faszystami w całej Europie, konieczne jest „czasowe zawieszenie” zasad fundamentalnych, dla ich obrony, czyli dla ich obiektywnego dobra. Niemiecki prawnik pisze:
Podczas wojny, rzekł kiedyś Leon Blum, legalność bierze sobie urlop. I teraz właśnie demokracja jest w stanie wojny, acz jest to wojna wewnętrzna i podziemna. Skrupuły konstytucyjne nie mogą nas dłużej ograniczać, gdy trzeba ograniczyć fundamenty demokracji, aby te właśnie fundamenty ochronić. Porządek liberalno-demokratyczny jest dobry tylko w czasach normalnych[20].
Czy stawiając pod znakiem zapytania prawo suwerennego narodu do delegowania władzy komu tylko chce, liberalni demokraci stawiają pod znakiem zapytania samą demokrację? Czy skoro większość nie chce demokracji, to czy utrzymywanie jej siłą lub groźbą jej użycia, wbrew preferencjom politycznym większości obywateli, można pogodzić z prymarną dla tego ustroju suwerennością ludu/narodu? Loewenstein odpowiada na to pytanie twierdząco. Co jednak charakterystyczne, jego odpowiedź jest tak zdecydowana jedynie wobec faszyzmu i nazizmu, o których pisze, że mają charakter „irracjonalny”, czyli nacjonalistyczny i antysemicki. W stosunku do komunistów, którym zresztą absolutnie nie ufa, tenże niemiecki prawnik żydowskiego pochodzenia nie jest już tak srogi. Mimo ich antystemowości i rewolucyjności, liberałowie i socjaldemokraci francuscy i hiszpańscy postąpili słusznie zawierając z nimi koalicje, czyli fronty ludowe w obronie republiki[21]. Czyli są totalitaryzmy lepsze i gorsze, rewolucje antysystemowe lepsze i gorsze, ideologie wywrotowe racjonalne i irracjonalne. Rozum autora tej książki – będącego Polakiem i mającego polskie doświadczenie historyczne – absolutnie nie pojmuje logiki w myśl której kierowane ręcznie przez Komintern, czyli przez Jozefa Stalina, partie komunistyczne miałby być mniejszym złem od Mussoliniego czy Franco, nie wspominając o kieszonkowych faszystach francuskich jak Jacques Doriot i Marcel Déat.
Zwracamy na ten element uwagę, ponieważ de facto Karl Loewenstein udziela demokratycznym elitom uprawnienia do oznaczania kto ma prawo, a kto nie ma prawa legalnie funkcjonować w państwie demokratycznym. Pojęcie faszyzmu czy antysystemowości może być traktowane bardzo wąsko albo bardzo rozciągliwie. Charakterystyczny jest tutaj przykład marsz. Philippe’a Pétaina. Pisząc o upadku liberalnej demokracji w Europie Loewenstein wskazuje także jego i Państwo Vichy, równocześnie twierdząc, że nie jest on faszystą. Jego poglądy porównuje do marsz. Paula von Hindenburga[22] – pruskiego konserwatysty i Prezydenta Republiki Weimarskiej w l. 1925-1934.
Stąd zasadne jest następujące pytanie: czyż koncepcja demokracji opancerzonej nie stanowi wymarzonego narzędzia do delegalizacji wszystkich przeciwników poglądów liberalno-lewicowych i do ustanowienia faktycznej dyktatury liberałów i socjaldemokratów, w której poglądy sytuujące się na prawo od nich będą wyjęte spod prawa? W końcu organ decydujący o tym kto jest, a kto nie jest wrogiem demokracji może stać się narzędziem eliminującym z walki politycznej każdego, kto nie zgadza się z obecną władzą.
[1] M. Lang, Karl Loewenstein. Transatlantischer Denker der Politik, Stuttgart 2007.
[2] Zob. projekt badawczy Kontestacja polityczna a nowa demokracja opancerzona, na stronie wnpid.amu.edu.pl/badania/projekty-naukowe [28.12.2021]. Tamże wykaz powstałej przy projekcie literatury.
[3] R. Bäcker, J. Rak, Trajektoria trwania opancerzonych demokracji, „Studia nad Autorytaryzmem i Totalitaryzmem”, 2019, t. XLI, nr 3, s. 65.
[4] Ibidem, s. 65-66.
[5] Ibidem, s. 66.
[6] K. Loewenstein, Autocracy versus democracy in contemporary Europe, cz. I, „The American Political Science Review”, 1935, t. XXIX, nr 4, s. 580.
[7] K. Loewenstein, Militant Democracy and Fundamental Rights, cz. I. „The American Political Science Review”, 1937, t. XXXI, nr 3, s. 423-24.
[8] K. Loewenstein, Autocracy versus democracy…, cz. I, s. 592-93.
[9] K. Loewenstein, The demise of the French constitution of 1875, „The American Political Science Review”, 1940, t. XXXIV, nr 5, s. 867-95
[10] K. Loewenstein, Autocracy versus democracy…, cz. II, s. 783.
[11] Ibidem, s. 784.
[12] J. Miklaszewska, Kant i Rawls o godności człowieka, 2018, PDF na stronie scholar.google.com, s. 304-07 [27.12.2021]; K. Jesiołowski, Kantowskie pojęcie godności a współczesne prawodawstwo, „Societas et Ius”, 2017, nr 6, s. 99-113.
[13] K. Loewenstein, Militant Democracy…, cz. I, s. 417, 422.
[14] O. Abel, Kant et l’émancipation de l’humanité, „Autres Temps”, 1990, nr 25, s. 7-15; G. Raulet, Kant. Histoire et citoyenneté, Paris 1996, s. 21-134.
[15] K. Loewenstein, Legislation against Subversive Activities in Argentina, „Harvard Law Review”, 1943, t. LXI, nr 8, s. 1261-1306; K. Loewenstein, Legislation for the Defense of the State in Chile, „Columbia Law Review”, 1944, t. XLIV, nr 3, s. 366-407.
[16] K. Loewenstein, Militant Democracy…, cz. I, s. 424; idem, Legislation against Subversive…, s. 1261.
[17] M. Klamt, Militant Democracy and the Democratic Dilemma: Different Ways of Protecting Democratic Constitutions, w: F. Bruinsma, D. Nelken (red.), Explorations in Legal Cultures, Gravenhage 2007, s. 134. Propozycje te rozsiane są w rozmaitych tekstach. Najszerzej przedstawione w tekście Militant Democracy…, cz. II, s. 646-56.
[18] K. Loewenstein, Militant Democracy…, cz. I, s. 432.
[19] M. Klamt, Militant Democracy…, s. 134; R. Bäcker, J. Rak, Trajektoria trwania…, s. 67-68.
[20] K. Loewenstein, Militant Democracy…, cz. I, s. 432.
[21] Ibidem, cz. I, s. 429.
[22] K. Loewenstein, The demise of the French…, s. 868.