Przez długie dziesięciolecia po II wojnie światowej rytm europejskiej polityki wyznaczała dominacja centroprawicy i centrolewicy, naprzemienne rządy chadeków i socjalistów. Współcześnie model ten personifikowała wieloletnia kanclerz Niemiec Angela Merkel, która przez dwanaście z szesnastu swoich lat u władzy współrządziła z socjaldemokracją w ramach Große Koalition dwóch największych partii. Na początku drugiej dekady XXI wieku Europejska Partia Ludowa była u szczytu potęgi, dominując w największych państwach UE. Niemcami rządziła wspomniana Merkel, a Francją prezydent Nicolas Sarkozy. Duet „Merkozy” mógł sobie pozwolić na usunięcie w listopadzie 2011 r. z własnej inicjatywy premiera trzeciego największego kraju, Silvio Berlusconiego, i wymienienie go na wspieranego przez nich technokratę Mario Montiego[1]. Także kolejne państwo UE, Hiszpania, wkrótce przeszło pod panowanie EPL, gdy szefem rządu w grudniu został Mariano Rajoy.

Dziś, we wrześniu 2023 r., największym liczebnie państwem, na czele którego stoi polityk EPL, jest… dziesiąta na liście Szwecja, a rząd ten zależny jest od poparcia „skrajnie prawicowych” Szwedzkich Demokratów. Dziesięć lat temu u szczytu potęgi Angela Merkel miała w swojej grupie przywódców państw rządzących większością ludności UE. Dziś rządy EPL to tylko 10,1% mieszkańców Unii – dla porównania najsilniejsze na umowne prawo od eurochadecji EKR, które miało dekadę temu okrągłe 0%, dziś rządzi w krajach liczących 23,6% mieszkańców UE. We Francji i Włoszech eurochadecja została sprowadzona do poziomu jednocyfrowego poparcia. Nie ma dnia, żeby media nie informowały o postępach „skrajnej prawicy” i „brunatnym zagrożeniu” ze strony „nacjonalistów” w którymś z krajów Starego Kontynentu. Oprócz tego obserwujemy także rozdrobnienie scen politycznych w wielu krajach i odchodzenie do przeszłości stałego dwubiegunowego podziału między centroprawicę i centrolewicę, na które kiedyś głosowała zdecydowana większość społeczeństw.

Ostatnie kilkanaście lat przyniosło rzeczywiście w Europie wyraźny wzrost poparcia i znaczenia partii lokujących się na umowne prawo od polityczno-kulturowego głównego nurtu. Dokładnie dziesięć lat temu ugrupowania te miały w czterech największych i najważniejszych państwach Europy łącznie 23 posłów – 21 we Włoszech (12 Liga Północna i 9 Bracia Włosi), 2 we Francji (Marion Maréchal-Le Pen z ramienia Frontu Narodowego i niezrzeszony Jacques Bompard), okrągłe zero w Niemczech i Hiszpanii (pominięta jest tu Wielka Brytania, która w międzyczasie wypisała się z Unii Europejskiej i zawsze była przypadkiem odrębnym). Składało się to na marginalne 1,05% ogólnej liczby deputowanych. Obecnie partie te mają już 389 szabel, czyli 18,9% wszystkich posłów czterech wielkich państw – wzrost prawie dwudziestokrotny w ciągu ledwie dziesięciu lat. W idących stale w awangardzie normalizacji „skrajnej prawicy” Włoszech Bracia Włosi i Liga są już u władzy.

Omówienie przyczyn zjawiska wymagałoby odrębnego raportu. Warto przytoczyć hasłowo wnioski brytyjskich badaczy zjawiska nazywanego narodowym populizmem, Matthew Goodwina i Rogera Eatwella. Wyróżnili oni cztery podstawowe czynniki, po angielsku nazwane „4D” – distrust, destruction, deprivation, dealignment[2]. Po pierwsze, spadek zaufania do elit demokracji liberalnej i poczucia ich reprezentatywności. Po drugie, rozpowszechnienie się przekonania, że elity te celowo i systemowo niszczą stabilne wspólnoty, do których ogromna liczba mieszkańców państw zachodnich była przywiązana, na czele narodem i rodziną. Po trzecie, wzrost nierówności materialnych i wzbogacenie się niewielkich, elitarnych grup, połączone ze spadkiem perspektyw poprawy własnej sytuacji i awansu po drabinie społecznej dla przeciętnego obywatela. Po czwarte, spadek zaangażowania społeczeństw w instytucje, które powinny pośredniczyć między nimi a elitami, takimi jak dominujące przez dekady partie polityczne – niegdyś masowe pod względem poparcia i członkostwa. Goodwin i Eatwell pokazują, że wyborcy coraz rzadziej popierają systemowe ugrupowania, coraz częściej stwierdzając, że w praktyce wszystkie one realizują ten sam program. Co więcej, rzadziej w ogóle chodzą na wybory, częściej zmieniają z wyborów na wybory popieranych polityków, rzadziej sami należą do partii.

O pojęciu „prawicy” i jego odbiorze w poszczególnych państwach można by poświęcić wiele książek. Celem tego raportu było opisanie partii politycznych nie tyle znajdujących się na umowne prawo od centrum danej sceny politycznej, co dążących do dokonania rzeczywistej „prawicowej” zmiany w swoim kraju. Wobec tego ujęte zostały ugrupowania spełniające jednocześnie trzy warunki:
(1)poparcie na poziomie przynajmniej ok. 5% lub obecność w parlamencie, a zatem bycie podmiotem na scenie politycznej danego państwa,
(2)budowanie swojej tożsamości na byciu „spoza establishmentu”, co w praktyce oznacza zazwyczaj przynależność do rodzin politycznych innych niż Europejska Partia Ludowa,
(3)centralna obecność w programie partii hasła odzyskania podmiotowości przez masy w demokracji liberalnej, ograniczenia imigracji spoza Europy, suwerenności państwa narodowego lub obrony kulturowej tożsamości danego narodu opartej na historii sięgającej dalej niż XX wiek.

Jednocześnie pokrótce opisane zostały także szersze układy na scenie politycznej poszczególnych państw, w tym relacje między danymi partiami a ugrupowaniami establishmentowej centroprawicy. Jest to zjawisko istotne tym bardziej, że to właśnie poprzez koalicje z tego rodzaju partiami wiedzie zazwyczaj droga do władzy omawianych tu ugrupowań prawicy kontestatorskiej lub narodowo-konserwatywnej (vide Włochy, Szwecja, Finlandia, do pewnego stopnia Czechy, a na poziomie samorządowym i potencjalnie krajowym także Hiszpania).

W raporcie ujęto osiem państw – sześć największych pod względem liczby ludności państw UE poza Polską (Niemcy, Francja, Włochy, Hiszpania, Rumunia, Holandia) oraz dwa kolejne względnie duże kraje UE, w których prawica zyskuje w ostatnim czasie na znaczeniu (Szwecja, Portugalia).

Poważnymi problemami w opisie ruchów prawicowych w innych krajach Europy są bariera językowa i hegemonia kulturowa lewicy, dominującej w mediach i świecie akademickim, a swoją pozycję opierającą na kreowaniu lęku przed nawrotem „faszyzmu”, utożsamianego często z wszelką obroną historycznej europejskiej cywilizacji istniejącej przed 1945 r., krytyką masowej imigracji pozaeuropejskiej czy dowolnie miękkim sprzeciwem wobec agendy LGBT. Te czynniki składają się razem na fakt opisywania poszczególnych środowisk w sposób przejaskrawiony i swego rodzaju „głuchy telefon”, w którym informacje o wydarzeniach w innych państwach docierają do obserwatorów za pośrednictwem nieobiektywnych środków przekazu. Skalę zjawiska dobrze obrazują opisy sytuacji we współczesnej Polsce w książkach, artykułach i mediach zachodnich – także tych względnie neutralnych i niekoniecznie wrogo nastawionych do prawicy, ale czerpiących z łatwo dostępnych źródeł. Przykładowo w generalnie rzetelnych włoskich publikacjach o Giorgii Meloni we fragmentach relacjonujących jej współpracę z Prawem i Sprawiedliwością ta polska partia jest określana jako „ultratradycjonalistyczna”[3], a Jarosław Kaczyński jako „klerykalny nacjonalista”[4]. Powstaje efekt mrożący – odbiorca prawicowy wie, że on sam nie jest neonazistą ani skrajnym fanatykiem, ale ma wierzyć, że podobny mu człowiek w innym kraju europejskim jest nim naprawdę, skoro tak nazywają go media liberalno-lewicowe.

Niemcy

Ze względu na odpowiedzialność za rozpoczęcie II wojny światowej i miliony ofiar w Niemczech długo nie było miejsca na ugrupowania otwarcie odwołujące się do prawicy bardziej wyrazistej ideowo niż chadecja, nie mówiąc o siłach wprost nacjonalistycznych. Dominację Chrześcijańskiej Unii Demokratycznej i sprzymierzonej z nią bawarskiej Chrześcijańskiej Unii Społecznej (CDU/CSU) legitymizowała także konsekwentna odbudowa pozycji Niemiec w Europie metodami politycznymi i gospodarczymi wobec niedawnej klęski militarnej. Szybki powrót Niemiec do gry międzynarodowej i wejście w rolę sojusznika USA mimo ogromu zbrodni hitlerowskich były wielkim sukcesem założyciela CDU Konrada Adenauera. W związku z tym pierwszego kanclerza RFN za jednego z najskuteczniejszych przywódców XX wieku uznał w swojej niedawnej książce Henry Kissinger[5].

Adenauer już sześć dni po objęciu urzędu we wrześniu 1949 r. przekonywał komisarzy aliantów zachodnich (USA, Wielkiej Brytanii i Francji) o konieczności budowy „realnej, zdolnej do życia europejskiej federacji” (eine wirkliche, lebensfähige europäische Föderation)[6], która „pozwoli przezwyciężyć wąską nacjonalistyczną koncepcję państwa, która dominowała w XIX i wczesnym XX wieku”[7]. Niemiecki przywódca konsekwentnie odsuwał odpowiedzialność za horror wojny od konkretnego niemieckiego narodowego socjalizmu na nacjonalizm i państwa narodowe jako takie. Oczywiste było, że w dłuższej perspektywie w „europejskiej federacji” w praktyce pierwsze skrzypce grać będzie największe europejskie państwo. Adenauer umiał myśleć strategicznie, dlatego najpierw uczynił z RFN „normalne”, liczące się i akceptowane na arenie międzynarodowej zachodnie państwo, swoim następcom zostawiając zjednoczenie kraju oraz dalsze kroki na rzecz federalizacji Starego Kontynentu[8].

Między wypadnięciem z Bundestagu w 1961 r. niewielkiej (poparcie rzędu 3-4%), odwołującej się do nostalgii za Cesarstwem narodowo-konserwatywnej DP a wyborami z 2017 r. przez ponad pół wieku w niemieckim parlamencie nie było sił na prawo od CDU/CSU. Istniała neonazistowska NPD, która jednak nigdy nie przekroczyła progu wyborczego, w 1969 r. osiągając maksymalny wynik 4,3%. Ten stan rzeczy zmieniło dopiero powstanie w 2013 r. Alternatywy dla Niemiec. Partia początkowo miała profil konserwatywno-liberalny, a założyła ją grupa ekonomistów krytycznych wobec pomocy dla Grecji w obliczu kryzysu strefy euro, nazywanej „transferem niemieckiego bogactwa do peryferiów Unii Europejskiej”[9]. Politycy AfD tacy jak Bernd Lucke, wcześniej wieloletni członek CDU, żądali wyjścia Niemiec ze strefy euro. Partii nie udało się przekroczyć progu w jej pierwszych wyborach do Bundestagu, w których uzyskała 4,7%. Kilka miesięcy później do Parlamentu Europejskiego zdobyła już jednak 7,04%. Na dwucyfrowy poziom poparcia AfD trwale weszła dzięki kryzysowi migracyjnemu z 2015 r. i polityce otwartych drzwi przyjętej przez Angelę Merkel. Od tego momentu to właśnie temat imigracji i islamu zaczął być najważniejszym w przekazie partii.

Dziesięcioletnia historia AfD charakteryzuje się dużą liczbą konfliktów wewnętrznych i walk frakcyjnych[10]. Inaczej niż ugrupowania kontestatorskiej prawicy we Francji, Włoszech, Szwecji czy Holandii, AfD nie była i nie jest skupiona wokół jednego silnego lidera będącego twarzą partii, w niektórych przypadkach mającego nawet silniejszą osobistą markę od niej samej (takiego jak Jean-Marie Le Pen, Geert Wilders czy Nigel Farage). Aż troje polityków będących na pewnym etapie przywódcami AfD nie tylko stosunkowo szybko traciło w nim wpływy, ale odchodziło z partii wskutek wewnętrznego konfliktu – kolejno Bernd Lucke w 2015 r., Frauke Petry w 2017 r. i Jörg Meuthen w 2022 r. Czyni to AfD niepewnym i nieprzewidywalnym partnerem dla ugrupowań europejskich o podobnym profilu ideowym jak dla innych środowisk w Niemczech.

Na przestrzeni lat można zaobserwować także zaostrzenie przekazu AfD. Kluczową rolę dla tego procesu odgrywa frakcja Der Flügel (Skrzydło), powstała w marcu 2015 r. i formalnie rozwiązana w 2020 r. Jej założycielska deklaracja erfurcka określa jako główny cel „walkę z dalszą erozją tożsamości Niemiec”[11]. Najbardziej znaną postacią tego środowiska jest przywódca AfD w Turyngii Björn Höcke, syn wysiedleńców z Prus Wschodnich (obecnie Warmia, Mazury i obwód królewiecki), propagator nacjonalistycznych „cnót pruskich” (Preußische Tugenden). Podczas jednego z wystąpień przed młodzieżówką Höcke wzywał do „zwrotu o 180 stopni w sprawie polityki pamięci”[12]. Chodzi oczywiście o pamięć o II wojnie światowej. Politycy AfD wielokrotnie identyfikowali skupienie się na zbrodniach hitlerowskich jako najważniejszym wydarzeniu z narodowej historii jako przyczynę rozkładu kulturowego Niemiec.

Szeroką podbudowę dla tej tezy zbudował Alexander Gauland, sędziwy (rocznik 1941) doktor prawa, wieloletni działacz CDU i konserwatywny intelektualista mimo kontrowersji długo tolerowany w głównym nurcie niemieckich mediów. Gauland był jednym z założycieli AfD, a obecnie jest posłem i jednym z głównych środowiskowych autorytetów. Jeszcze jako członek CDU wydał książkę Niemcy i ich historia[13]. Podkreślał w niej, że Niemcy istniały wiele wieków przed Hitlerem i ich historia nie zakończyła się wraz z klęską z 1945 r. Odrzucał przedstawianie hitleryzmu jako wypływającego z polityki Fryderyka Wielkiego i Bismarcka. Akcentował także – choć nie w jaskrawy sposób – tożsamość Niemiec zbudowaną w kontrze do Rzymu i katolicyzmu, pisząc o Arminiuszu, buncie Lutra wobec Karola V i papieża oraz walce Prus z Austrią[14]. Już w AfD Gauland potrafił stwierdzić dosadnie, że dwanaście lat rządów Hitlera to „ptasie g…o w porównaniu z tysiącem lat historii Niemiec”, a „Niemcy mają być prawo być dumni ze swoich żołnierzy podczas obu wojen światowych, tak jak Francuzi mają prawo być dumni z Napoleona a Brytyjczycy z Nelsona”[15].

Alternatywa nie posiada jasnego przywództwa ani jednoznacznego profilu programowego. Manifest programowy wydany przed ostatnimi wyborami do Bundestagu zatytułowano „Niemcy. Ale normalne”[16]. Analogiczny manifest w 2017 r. rozpoczynał się od zdań „jesteśmy liberałami i konserwatystami”, „jesteśmy wolnymi obywatelami naszego narodu”, „jesteśmy zdecydowanymi zwolennikami demokracji”[17]. Cztery lata później od stwierdzenia „Lud (volk) jest suwerenem”. Akcentowana jest demokracja bezpośrednia i wprowadzenie regularnych referendów na wzór Szwajcarii. AfD postuluje wyjście ze strefy euro, budowę „Europy Ojczyzn” i rozwiązanie UE w razie gdyby reforma Unii osłabiająca instytucje ponadnarodowe nie była możliwa. Odrzuca multikulturalizm i wzywa do ochrony niemieckiej kultury opartej na chrześcijaństwie, dziedzictwie Renesansu i Oświecenia oraz prawie rzymskim. Postuluje aktywną politykę prorodzinną i wspieranie „rodzin wielodzietnych zamiast masowej imigracji”. W 2017 r. stwierdzano jasno, że „islam nie należy do Niemiec”, a „jego rozrost i stale zwiększająca się liczba muzułmanów jest przez nas postrzegana jako zagrożenie dla naszego państwa, społeczeństwa i wartości” – po czterech latach stanowisko zostało złagodzone w kierunku nacisku na integrację, walki z szariatem i tworzeniem się równoległych społeczeństw[18].

W 2017 r. AfD weszło pierwszy raz do Bundestagu, z wynikiem 12,6% i 94 mandatami poselskimi zajmując trzecie miejsce i zyskując wobec kolejnej „wielkiej koalicji” status głównej siły opozycji. Partia po kolei uzyskała miejsca w każdym z szesnastu parlamentów regionalnych, wyraźnie wyższe poparcie notując w landach wschodnich dawniej należących do NRD. Po czterech latach w Bundestagu AfD zanotowało 10,3% głosów i 83 mandatów, co oznaczało lekki spadek poparcia, ale także stabilizację pozycji partii jako trwałego elementu sceny politycznej. W maju 2023 r. lista AfD została zdyskwalifikowana w wyborach regionalnych w Bremie, najmniejszym niemieckim landzie (680 tys. mieszkańców).

Równolegle jednak poparcie dla AfD znów zaczęło wyraźnie rosnąć wobec niepopularności rządu Olafa Scholza. We wrześniu 2023 r. w sondażach każdej z ośmiu czołowych niemieckich pracowni badania opinii publicznej Alternatywa zajmowała drugie miejsce za CDU/CSU a przed SPD, notując między 19% a 23%.[19] W pięciu landach byłego NRD (bez Berlina) AfD może liczyć nawet na 29% do 35% głosów[20]. Ważnym testem popularności AfD będą zaplanowane na wrzesień 2024 r. wybory regionalne w Saksonii i Turyngii, gdzie obecnie partia jest na wyraźnym prowadzeniu z odpowiednio 35% i 32%[21]. AfD jeszcze nigdy dotąd nie wygrała wyborów w żadnym landzie. Wydaje się jasne, że jej celem będzie wywalczenie własnego „Piemontu” w którymś ze wschodnim regionów, które w federalnej strukturze Niemiec posiadają sporą autonomię. Latem 2023 r. AfD pierwszy raz zdobyła władzę na poziomie samorządowym, uzyskując stanowiska starosty powiatu Sonneberg[22] i burmistrza Raguhn-Jessnitz[23].

Wzrost poparcia dla AfD oraz zmiana nastrojów społecznych w Niemczech odbiły się także na linii przyjętej przez CDU. Po przegranych wyborach z 2021 r. na czele partii stanął Friedrich Merz, polityk kojarzony z jej konserwatywnym skrzydłem, marginalizowany przez kierującą się do centrum Angelę Merkel. Obecnie w sondażach poparcia prowadzi CDU/CSU, na drugim miejscu znajduje się AfD, a dopiero na trzecim rządząca socjaldemokracja kanclerza Scholza[24]. W lipcu 2023 r. po sukcesach samorządowych AfD Merz oświadczył, że jego partia jest otwarta na współpracę na poziomie lokalnym, choć nie na federalnym i landowym[25]. Złamanie tabu spotkało się z falą krytyki także wśród działaczy CDU. Współprzewodniczący AfD Tino Chrupalla skomentował tryumfalnie, że „z zapory ogniowej” oddzielającej Alternatywę od reszty partii „wypadają pierwsze kamienie”, a zaporę „wspólnie zburzymy” – AfD i jego wyborcy – „także na poziomie landowym i federalnym”[26]. Następnie Merz wycofał się ze swojej deklaracji[27]. Oczywiste jest jednak, że pokusa współpracy będzie powracać w CDU. Tm bardziej, że w bliskiej kulturowo Austrii chadecja (ÖVP) decydując się na koalicję z narodowym FPÖ odbudowała swoje poparcie, jednocześnie osłabiając partnera i odcinając się od niego po dwóch latach.

Jeśli Alternatywa utrzyma wysokie poparcie lub będzie notowało kolejne wzrosty, pozostałe ugrupowania będą coraz częściej stawały – zwłaszcza na poziomie lokalnym i stanowym – przed perspektywą koalicji „(prawie) wszystkich przeciwko AfD”. Partia będzie mogła wtedy przedstawiać się tym bardziej jako jedyna autentyczna siła występująca w kontrze do systemu. Rządzenie na poziomie lokalnym – choćby najniższym – będzie testem dojrzałości AfD, który może skutkować zarówno zdobywaniem wiarygodności i sympatii wyborców jak rozczarowaniem. Jednocześnie trzeba zaznaczyć, że perspektywa partycypacji Alternatywy we władzy na poziomie federalnym jest wciąż odległa. Obserwujemy jednak proces fragmentaryzacji niemieckiej sceny politycznej, wobec którego wejście AfD na poziom będących dziś w zasięgu 25-28% poparcia może dać jej nawet status pierwszej partii w kraju podczas wyborów do Bundestagu jesienią 2025 r. Najpierw czeka ją jednak walka o Saksonię i Turyngię.

Francja

We Francji, podobnie jak w Niemczech, od dawna występuje podział na prawicę „systemową” – kolejne ugrupowania postgaullistowskie, na poziomie europejskim należące do Europejskiej Partii Ludowej – oraz „skrajną prawicę”, czyli przede wszystkim Front Narodowy (od 2019 r. Zjednoczenie Narodowe). Inaczej niż AfD, francuska prawica narodowa ma długie tradycje historyczne, ciągłość instytucjonalną i funkcjonuje w modelu silnie spersonalizowanego przywództwa – przez cztery dekady Jean-Marie’ego Le Pena, a od 2011 r. jego córki Marine. Podział między gaullistów i antygaullistów historycznie wywodzi się jeszcze ze sporu dotyczącego Francji Vichy z 1940 r. – wierności mającemu legitymację parlamentu, ale zgadzającego się na zawieszenie broni marszałkowi Pétainowi albo wierności organizowanemu przez de Gaulle’a w Londynie ex nihilo alternatywnemu ośrodkowi władzy. Druga kwestia sporna to épuration i surowe potraktowanie osób zaangażowanych w Vichy przez de Gaulle’a jako zdrajców i kolaborantów. Trzecia – przyznanie niepodległości Algierii w 1962 r., na które zdecydował się generał-prezydent. Tak Vichy jak Algieria wymykały się prostym liniom podziału – poróżniły głęboko zarówno francuską prawicę jak lewicę. Dzielił i dzieli po dziś dzień także sam de Gaulle, przywódca silny i kontrowersyjny[28].

Prawica antygaullistowska nie stworzyła trwałego projektu politycznego za życia generała. Front Narodowy powołano do życia w 1972 r., wzorując go na włoskim MSI – dosłownie skopiowano symbol partii, zmieniając jedynie jeden z trzech kolorów płomienia (zgodnie z różnicą między zielonym elementem flagi włoskiej i niebieskim francuskiej), a pierwsze materiały propagandowe były drukowane w Italii[29]. Front nie skupił jednak wszystkich środowisk o tym profilu, a Jean-Marie Le Pen w swoich pierwszych wyborach prezydenckich dwa lata później osiągnął słabiutki wynik 0,75% głosów. Sam Le Pen początkowo był przez część założycieli Frontu traktowany jako ekscentryk, którym będzie dało się sterować zza kulis[30]. Z czasem okazało się jednak, że Le Pen nie tylko jest samodzielny, ale też nie jest osobą zdolną do partnerskiej współpracy (co doprowadziło do licznych rozłamów w historii Frontu)[31].

Dopiero na początku lat 80. przyszły pierwsze sukcesy Frontu, które wiązały się z wejściem na pierwszy plan debaty publicznej tematu muzułmańskiej imigracji[32]. W 1984 r. FN sensacyjnie zdobył 10,95% w wyborach do Parlamentu Europejskiego, choć pięć lat wcześniej nie był w stanie nawet wystawić samodzielnej listy. W 1988 r. Le Pen zajął czwarte miejsce w wyborach prezydenckich z wynikiem 14,4%. Przez kolejne dwie dekady poparcie dla Frontu niewiele już jednak urosło – w 1995 r. Le Pen uzyskał okrągłe 15%, a w 2002 r. 16,86% w pierwszej i ledwie 17,79% w drugiej turze wyborów. Powszechnie przyzwyczajono się do jego obecności, ale wydawało się jasne, że istnieje szklany sufit, którego po prostu nie jest w stanie przeskoczyć. Przyczyniły się do tego liczne prowokacyjne, a politycznie samobójcze wypowiedzi Le Pena, choćby słynne zdanie o Holocauście jako „detalu historii”. Jean-Marie przyznał zresztą, że ma słabość do „przegranych historii”, a jego życiorys pełen jest awanturnictwa i donkiszoterii[33].

Na drodze Frontu stała też niekorzystna ordynacja wyborcza do Zgromadzenia Narodowego, wybieranego w JOWach z dwoma turami. De Gaulle zaprojektował ją w ten sposób, żeby uderzyć we Francuską Partię Komunistyczną – dzięki temu w 1958 r. jej liczba mandatów spadła ze 150 do 10. Nie istniała wówczas silna „skrajna prawica”, która traciłaby na takim rozwiązaniu. Kilka dekad później ten sam mechanizm marginalizował jednak właśnie narodową prawicę. Tym bardziej, że w drugich turach postgaullistowska centroprawica bojkotowała lepenistów, a socjalistyczna centrolewica inaczej niż w latach 50. i 60. Nie izolowała swoich „radykałów”. Wobec czego przykładowo w 1993 r. Front Narodowy dostał 12,5% głosów i 0 mandatów, a Partia Komunistyczna 9,25% i 25 mandatów.

W 2007 r. 79-letni Le Pen uzyskał już tylko 10,44% – najsłabszy wynik od trzydziestu lat – a sporą część jego elektoratu zagarnął występujący w roli szeryfa postgaullistowski minister spraw wewnętrznych Nicolas Sarkozy. Wielu komentatorów zacierało ręce, licząc, że „skrajna prawica” zostanie odesłana na śmietnik historii. Wystąpił jednak dokładnie odwrotny proces. W styczniu 2011 r. stery Frontu przejęła najmłodsza córka założyciela, 42-letnia wówczas Marine. Postawiła ona na „dediabolizację” ugrupowania. W praktyce oznaczało to łagodzenie formy przekazu, programowe ustępstwa na polu kulturowym (choćby ws. życia nienarodzonego czy agendy LGBT) i stawianie na pierwszym planie wertykalnej konfrontacji „lud kontra elity”. W sprawie islamu i imigracji nie doszło do istotnej zmiany poglądów, ale kwestia ta przestała dominować przekaz. Marine zdecydowanie postawiła bowiem na gospodarczy solidaryzm – ojciec nie miał na tym polu stabilnych poglądów, w latach 80. przedstawiając się jako „francuski Reagan”[34]. Jego córka parła do odtworzenia koalicji „socjalno-suwerenistycznej” głosującej przeciwko traktatowi w Maastricht (49% w 1992 r.) i konstytucji dla Europy (55% w 2005 r.). Zrezygnowała z odwoływania się do pojęcia prawicy, mówiąc zamiast tego o starciu „patriotów i globalistów” czy zwolenników państwa narodowego i kosmopolitycznych elit. Z córką Jean-Marie’ego na czele w kolejnych wyborach prezydenckich i parlamentarnych partia zaczęła notować stały progres:
2012 r. – 17,9% i jeden mandat poselski (punktem wyjścia było zero).
2017 r. – 21,3% w I turze, 33,9% w II turze, 8 mandatów poselskich.
2022 r. – 23,15% w I turze, 41,5% w II turze, 89 mandatów.

Jednocześnie za każdym razem Le Pen otrzymywała ostatecznie słabszy wynik niż na wcześniejszym etapie kampanii dawały jej sondaże – stąd rezultaty mimo konsekwentnego progresu budziły często zawód sprzyjających kandydatce komentatorów. Przekonanie, że nazwisko „Le Pen” jest zbyt stygmatyzujące, by noszący je kandydat mógł kiedykolwiek uzyskać 50,01% głosów, było jedną z przyczyn stworzenia własnego ruchu politycznego przez Érica Zemmoura – najpopularniejszego pisarza i publicystę francuskiej prawicy, który w grudniu 2021 r. powołał do życia ruch o wiele mówiącej nazwie Rekonkwista. Zemmour przyjął wyraźnie inną linię polityczną niż Marine Le Pen, treściowo bliższą jej ojcu – przede wszystkim walka z islamem i imigracją oraz ostra tożsamościowa konfrontacja z lewicą także na polu kulturowym[35]. Zemmour jest przy tym gaullistą odwołującym się do hasła „unii prawic”, bardziej tradycjonalistycznym, za to mniej solidarystycznym. Dociera przez to do lepiej wykształconego i bardziej majętnego elektoratu. Mimo bardzo dobrych przejściowo sondaży dających mu wejście do II tury zamiast Le Pen (ostatni taki 23 lutego 2022 r.) pisarz ostatecznie nie dotarł do bazowego dla Marine elektoratu ludowo-robotniczego. Uzyskał czwarte miejsce z 7,07% i poparł Le Pen przeciw Macronowi. Oznaczało to, że w zeszłorocznych wyborach prezydenckich francuska prawica narodowa pierwszy raz przekroczyła poziomy 30% w pierwszej oraz 40% poparcia w drugiej turze.

Równolegle do wzmacniania się lepenistów na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat słabli postgaulliści, którzy rządzili Francją przez 40 z pierwszych 59 lat V Republiki. W ostatnich wyborach prezydenckich ich kandydatka Valérie Pécresse otrzymała zaledwie 4,78% głosów – mniej także od Zemmoura. Dwa miesiące później pierwszy raz mimo niesprzyjającej jej ordynacji prawica narodowa zdobyła większą liczbę mandatów poselskich niż centroprawica. Lepeniści pierwszy raz uzyskali także status pierwszej siły opozycji w Zgromadzeniu Narodowym. Klęska postgaullistów doprowadziła ich do zmiany kursu na bardziej wyraziście prawicowy, tożsamościowy i antyimigracyjny. W grudniu 2022 r. przywódcą ugrupowania należącego do Europejskiej Partii Ludowej został Éric Ciotti, wieloletni przywódca prawego skrzydła, który w II turze deklarował głos „przeciwko Macronowi”. W obu największych państwach UE osłabiona establishmentowa centroprawica postanowiła mocniej odróżnić się od lewicy i liberałów, by zatrzymać odpływ wyborców.

W przypadku Francji widoczna jest jednak także silna różnica pokoleniowa. Wśród wyborców do 65. roku życia Emmanuel Macron nie wszedłby rok temu do II tury, w której zmierzyliby się Le Pen i przywódca proislamskiej lewicy Jean-Luc Mélenchon. Francja nie jest dziś bowiem podzielona na dwa, ale na trzy duże i ostro zwalczające się obozy polityczne. Co więcej, równolegle do dediabolizacji i „banalizacji” Le Pen jako siła skrajna i niebezpieczna zaczęła być coraz częściej odbierana właśnie mélenchonowska jednocześnie proislamska, proimigracyjna i woke lewica. Dobrze pokazują to oceny przywódców trzech obozów z przeprowadzanych regularnie przez IPSOS sondaży zaufania – poniżej zestawienie dla początków obu kadencji Macrona oraz stanu obecnego[36]:

Data badania:

Kwiecień 2017 r.

Maj 2022 r.

Wrzesień 2023 r.

Oceny polityków:

pozytywne

negatywne

pozytywne

negatywne

pozytywne

negatywne

Emmanuel Macron

48%

43%

42%

54%

31%

64%

Marine Le Pen

27%

67%

35%

60%

35%

59%

Jean-Luc Mélenchon

56%

35%

32%

62%

22%

70%

 

Marine skorzystała politycznie w ostatnich kilkunastu miesiącach na protestach przeciw podwyższeniu wieku emerytalnego oraz zamieszkach na tle etnicznym. W obu przeprowadzonych rok po wyborach sondażach „co by było, gdybyś mógł wybrać jeszcze raz” Le Pen wygrywała z Macronem 55% do 45%[37] i 54% do 46%[38]. W antycypujących realne wybory zaplanowane na wiosnę 2027 r. badaniach Marine może liczyć na poparcie rzędu 30-33% w I turze wobec 6-7% Zemmoura, 5-8% prawdopodobnego kandydata postgaullistów Laurenta Wauquieza i 2-3% przywódcy niewielkiej partii DLF Nicolasa Dupont-Aignana, który w II turze w 2017 r. i 2022 r. popierał Le Pen oraz współpracuje z nią w parlamencie[39]. Kandydatka Zjednoczenia Narodowego byłaby faworytką II tury, gdyby jej konkurentem był Mélenchon lub inny kandydat proislamskiej lewicy, co nie jest wykluczone w razie dekompozycji obozu Macrona lub słabości jego kandydata (trzeba przy tym pamiętać, że obecny prezydent będzie mógł zgodnie z konstytucją wrócić w 2032 r. – w jego interesie nie leży zatem zbyt mocny następca). Także przeciwko kandydatowi wywodzącemu się z obecnego obozu rządowego Marine miałaby szansę zachowując dotychczasowe tempo wzrostu poparcia.

W bliższej przyszłości testem siły francuskiej prawicy będą zaplanowane na czerwiec 2024 r. wybory do Parlamentu Europejskiego. Lepeniści będą mieli szansę zwyciężyć w nich po raz trzeci z rzędu, choć na ich niekorzyść może działać niższa frekwencja (ich elektorat głosuje przede wszystkim w wyborach prezydenckich). Pokażą one także realną popularność dwóch mniejszych ugrupowań – postgaullistowskich Republikanów pod nowym przywództwem Ciottiego oraz walczącej o przekroczenie progu i utrzymanie się w grze Rekonkwisty. Liderem listy do PE tej ostatniej będzie Marion Maréchal (dawniej Maréchal-Le Pen) – wnuczka Jean-Marie’ego Le Pena i siostrzenica Marine, a obecnie wiceprezes partii Zemmoura.

Włochy

O ile w przypadku wielu partii prawicowych straszenie przez media i politycznych przeciwników nadchodzącym „faszyzmem” jest całkowicie abstrakcyjne, o tyle Braciom Włochom rzeczywiście można zarzucić odległy rodowód postfaszystowski. Są bowiem dziedzicem Włoskiego Ruchu Społecznego (MSI), założonego w 1946 r. przez byłych działaczy Włoskiej Republiki Społecznej Mussoliniego (do czego nazwa była jasnym nawiązaniem)[40]. Przez kolejne cztery wieki MSI było ewenementem na scenie politycznej Europy Zachodniej – partią kontynuującą dziedzictwo faszystowskie, ale zawsze przekraczającą próg wyborczy i obecną w parlamencie. Dewizą MSI było „Non rinnegare, non restaurare” – nie negować własnej przeszłości, ale też nie dążyć do odtworzenia systemu Mussoliniego[41]. MSI, podobnie jak kilkukrotnie silniejsza od niego Włoska Partia Komunistyczna, funkcjonowało poza tzw. łukiem konstytucyjnym – trwale znajdowało się w opozycji wobec rządów sprawującej nieprzerwanie władzę Chrześcijańskiej Demokracji i jej koalicjantów (liberałów, republikanów, socjalistów, socjaldemokratów). Na początku lat 90. wszystkie te ugrupowania dotąd rządzące zostały skompromitowane w aferze Tangentopoli, ukazującej ich korupcję i związki polityków ze światem przestępczości zorganizowanej[42].

Beneficjentami kryzysu stały się ugrupowania dotąd marginalizowane, a zatem „nieumoczone” – w tym właśnie MSI, ale także domagająca się autonomii północnej części kraju Liga Północna. Na to nałożyła się zmiana pokoleniowa w obrębie MSI, na czele którego stanął młody, dążący do zerwania kordonu sanitarnego wokół partii Gianfranco Fini[43]. Równolegle w politykę zaangażował się znany miliarder Silvio Berlusconi, który założył własną partię Naprzód Włochy oraz sformował z MSI i Ligą eklektyczną koalicję wymierzoną w prącą do władzy po rebrandingu Włoską Partię Komunistyczną. Sojusz rzeczywiście wygrał wybory w 1994 r. Następnie Fini przeprowadził „zwrot z Fiuggi”, wyrzekł się faszyzmu i zmienił nazwę partii na Sojusz Narodowy. Pierwszy rząd Berlusconiego przetrwał tylko osiem miesięcy, ale na bazie tej formuły powstała koalicja nazwana po prostu „centroprawica”, startująca wspólnie w prawie wszystkich wyborach w XXI wieku, rządząca Włochami w latach 2001-06, 2008-11 i ponownie od października 2022 r. – obecnie już pod innym niż Berlusconiego przewodnictwem[44].

Sojusz Narodowy kierowany przez Finiego zwiększył swoje poparcie do poziomu kilkunastu procent i stał się mimo postfaszystowskiego rodowodu partią akceptowalną u władzy, co stanowiło precedens w najnowszych dziejach Europy Zachodniej. Z drugiej strony partia na przestrzeni lat mocno rozchwiała swoją tożsamość ideową i programową, a Fini otwarcie stawiał sobie za cel stanie się częścią europejskiego głównego nurtu[45]. Liczył też na przejęcie przywództwa nad całością koalicji wraz ze starzeniem się Berlusconiego. W praktyce jednak to miliarder ograł zawodowego polityka, przeprowadzając zjednoczenie Naprzód Włochy i Sojuszu Narodowego w Lud Wolności, a następnie usuwając Finiego[46]. Doprowadziło to do dezintegracji środowiska dawnego MSI, które podzieliło się między tych wiernych Finiemu, podążających za Berlusconim oraz próbujących tworzyć od zera nowe partie[47].

W tej rozgrywce na plan pierwszy wybiła się Giorgia Meloni, od 15. roku życia aktywistka MSI a następnie Sojuszu, która w grudniu 2012 r. powołała do życia ugrupowanie Bracia Włosi (FdI), odrębne ale utrzymujące współpracę z Berlusconim[48].

Partia w swoich pierwszych wyborach wiosną 2013 r. zdobyła ledwie 1,96% poparcia. Prawica i Berlusconi osobiście (także ze względu na problemy prawne) znaleźli się w defensywie. W tę przestrzeń w pierwszej kolejności wszedł Matteo Salvini, polityk Ligi, który odebrał partię jej wieloletniemu przywódcy Umberto Bossiemu pod koniec 2013 r. Salvini przebudował dawny ruch separatystyczny w ogólnowłoskie ugrupowanie o luźniejszej tożsamości, kontestujące rządy lewicy, pozaeuropejską imigrację i politykę Unii Europejskiej. W 2018 r. Salvini uzyskał już 17,4% głosów, Berlusconi 14%, a Meloni 4,3%. Następnie przywódca Ligi wobec braku większości centroprawicy sformował eksperymentalny rząd z antysystemowym Ruchem Pięciu Gwiazd. Antyimigracyjna polityka Salviniego jako ministra spraw wewnętrznych pozwoliła na wzrost poparcia dla Ligi aż do poziomu 37-38%. Później popełnił on jednak widowiskowe polityczne samobójstwo, rozbijając własny rząd w celu doprowadzenia do przyspieszonych wyborów i objęcia pełni władzy. Zamiast tego Ruch Pięciu Gwiazd porozumiał się z lewicą, wypychając Salviniego do opozycji po ledwie 15 miesiącach.

Od tego momentu zawiedzeni wyborcy Ligi zaczęli przepływać do Braci Włochów. Salvini starał się ratować poparcie, pozycjonując się jako poważny i odpowiedzialny gracz, wobec czego wszedł do technokratycznego rządu Draghiego na początku 2021 r. i poparł na drugą kadencję wywodzącego się z chadeckiej centrolewicy prezydenta Mattarellę w styczniu 2022 r. Meloni sprzeciwiała się obu tym decyzjom, przedstawiając się jako wiarygodna i konsekwentna prawica, niewchodząca w kontrowersyjne sojusze, a także wywodząca się ze środowiska o długiej tradycji obrony narodu włoskiego jako całości. Przez lata w opozycji Meloni budowała wiarygodność także poprzez jednoznaczne zajmowanie stanowiska w kwestiach cywilizacyjnych. Afirmacja tradycyjnej kultury i częste powtarzanie hasła „Bóg, ojczyzna, rodzina” zdecydowanie odróżniały ją od polityków takich jak Marine Le Pen czy Geert Wilders. W dłuższej perspektywie taktyka wyczekiwania zdecydowanie się jej opłaciła – w zeszłorocznych wyborach uzyskała 26% głosów wobec ledwie 9% Salviniego i 8% Berlusconiego.

Włochy są dziś wobec porażki Donalda Trumpa w 2020 r. największym państwem zachodnim rządzonym przez prawicę. Giorgia Meloni wielokrotnie ciepło wyrażała się o amerykańskim miliarderze, gdy Trump rządził a ona była w opozycji, ale przyjęła u władzy zupełnie inną strategię od niego. Rządzi w sposób ostrożny, skupiając się jak na razie na utrwalaniu swojej pozycji krajowej i międzynarodowej, podejmując głównie mało kontrowersyjne tematy, stopniowo wprowadzając elementy agendy prawicowej (zakaz surogacji także dokonywanej za granicą i nakaz wpisywania dzieciom do dokumentów ojca i matki zamiast „rodzic 1” i „rodzic 2”) oraz krok po kroku wymieniając kadry w telewizji publicznej czy instytucjach kultury, co ma docelowo doprowadzić do budowy „kulturowej przeciwhegemonii”[49]. Salvini ponownie został zaś w jej rządzie wicepremierem, ale tym razem „tylko” ministrem infrastruktury.

Działania Meloni u władzy, podobnie jak te w opozycji, są jednak ewidentnie obliczone na efekt długofalowy. Szefowa Braci Włochów ma 46 lat i chce być u władzy przez kilkadziesiąt lat, a nie w widowiskowy sposób upaść po kilkunastu miesiącach i zyskać piętno „faszystki, która sobie nie poradziła”. Trzeba przy tym pamiętać o istniejącym we Włoszech kulturowym oczekiwaniu rządzenia w sposób pragmatyczny i odpowiedzialny, z którego przez kilkadziesiąt lat korzystała Chrześcijańska Demokracja, a w które chce się poniekąd wpisać obecna premier. Z drugiej strony występuje ryzyko otorbienia środowiska Meloni i rozegrania go przez establishment europejski i włoski. Na sposób działania pani premier duży wpływ będą miały nadchodzące polityczne rozstrzygnięcia w Polsce i Hiszpanii. W optymalnym z jej punktu widzenia scenariuszu powstać mógłby blok trzeciego, czwartego i piątego największego państwa UE, mogący wywierać silny wpływ na politykę na Starym Kontynencie – także podczas formowania nowej Komisji Europejskiej latem 2024 r. Jeśli jednak Warszawa i Madryt na kolejne lata wpadłyby w ręce środowisk liberalno-lewicowych, Meloni będzie groziła izolacja, a w ramach jej koalicji na znaczeniu zyskają zwolennicy miękkiej linii wobec establishmentu UE.

Podstawowym wyzwaniem dla Meloni i włoskiej prawicy jest i będzie w kolejnych latach problem imigracji przez Morze Śródziemne – masowej, nielegalnej i całkowicie obcej kulturowo. Meloni i jej współpracownicy przez lata krytykowali ją w ostrych słowach, mówiąc o groźbie „etnicznego zastąpienia” Włochów na ich ziemi (sformułowania tego użył także już u władzy minister rolnictwa Lollobrigida – prywatnie szwagier Meloni). Będzie to jednak wymagało blokowania imigrantów przez państwa Afryki Północnej, stworzenia systemu deportacji imigrantów którzy przedostaną się do Europy oraz ostrej walki z przemytnikami. Meloni od roku intensywnie zabiega – zgodnie z programem FdI głoszonym także w opozycji – o współdziałanie tych polach ze strony innych państw europejskich.

Drugim kluczowym celem dla Meloni jest reforma instytucjonalna Włoch, zapewniająca im polityczną stabilność, a od niej samej odsuwającą perspektywę obalenia wskutek puczu gabinetowego, napięć koalicyjnych, walk frakcyjnych lub nacisków zewnętrznych – czego ofiarą padł Berlusconi w 1995 r. i 2011 r. Jej środowisko jeszcze od czasów MSI opowiada się za wprowadzeniem systemu prezydenckiego. Bracia Włosi w poprzedniej kadencji zgłosili w parlamencie projekt reformy na wzór francuskiej V Republiki – z wybieranym w wyborach powszechnych prezydentem będącym szefem rządu i premierem zredukowanym do stanowiska „pierwszego ministra” zamiast „prezesa rady ministrów”.

Teraz Meloni na początku kadencji rozpoczęła serię spotkań z różnymi środowiskami, które mają doprowadzić do konsensualnego projektu zmian lub przynajmniej przekonać opinię publiczną, że taka próba została podjęta. We Włoszech można zmienić konstytucję mając większość w obu izbach parlamentu, a projekt reformy poddając pod głosowanie w referendum. Meloni musiałaby jednak właściwie dobrać moment próby przeprowadzenia tak fundamentalnej zmiany. Mogłaby ona bowiem doprowadzić zarówno do utrwalenia jej władzy jak widowiskowej porażki i jej utraty. W 2016 r. liberalny premier Renzi po 2,5 roku rządów przy wysokiej popularności także zdecydował się na referendum w sprawie zmiany konstytucji stabilizującej rządy. W praktyce partykularny interes był ważniejszy niż dobro państwa, a partie od prawa do lewa i wewnętrzni rywale Renziego wspólnie doprowadzili do zwycięstwa „nie” i jego dymisji. W podobny sposób referendum przegrał de Gaulle w 1969 r. Problematyczny pozostaje także ewentualny los prezydenta Mattarelli, w styczniu 2022 r. wybranego aż na siedmioletnią kadencję. Obecnie głowa państwa i szef rządu wypracowali modus vivendi, ale oczywiste jest, że polityk nie sprzyja Meloni i chętnie wymieniłby ją na technokratę w razie politycznego kryzysu. Szefowa Braci Włochów może oczywiście liczyć, że czas będzie grać na jej korzyść, a 82-letni prezydent umrze w trakcie kadencji lub zrezygnuje ze względu na stan zdrowia. Niezależnie od dalszego rozwoju sytuacji, Włochy rządzone przez Meloni i Salviniego pozostają interesującym eksperymentem, który warto obserwować.

Hiszpania

W Hiszpanii, inaczej niż w pokrewnych kulturowo Włoszech, nieliberalny model państwa utrzymał się o pokolenie dłużej, aż do śmierci generała Franco w 1975 r. Lewicowe odwołania do groźby powrotu „opresyjnej przeszłości” są więc mniej abstrakcyjne, a stygmat ciążący na ruchach oskarżanych o „skrajną prawicowość” czy „faszyzm” silniejsze. Od transformacji ustrojowej scena polityczna uformowała się wokół klasycznego podziału między centroprawicową Partido Popular (na poziomie europejskim EPL) i centrolewicowym PSOE (socjaldemokracja), które rządziły naprzemiennie. Jeszcze dziesięć lat temu w hiszpańskim parlamencie nie było żadnego ugrupowania na umowne prawo od PP. Jasny był też lewicowy kierunek zmian społecznych i kulturowych, którego nie kontestowała w istotny sposób PP gdy była u władzy.

W grudniu 2013 r. powstała partia Vox („Głos” po łacinie) o bardziej wyrazistym profilu narodowo-konserwatywnym. Podobnie jak w przypadku niemieckiej AfD, a inaczej niż w mających własną wieloletnią tradycję włoskim MSI i francuskim FN, dużą część kadr stanowili byli działacze i sympatycy PP, rozczarowani zbyt umiarkowaną linią partii. Do PP od 18. roku życia należał Santiago Abascal – od września 2014 r. po dziś dzień przywódca Voxu – a w tym samym środowisku politycznie zaangażowani byli jego ojciec i dziadek (aktywny jeszcze za czasów Franco i po transformacji). Początkowo Vox był siłą marginalną, w wyborach parlamentarnych z grudnia 2015 r. i czerwca 2016 r. otrzymując po 0,2% głosów. Sytuację zmieniła próba odłączenia Katalonii od Hiszpanii w 2017 r., gdy Vox wybił się na żądaniu ostrej rozprawy z separatystami i organizując demonstracje w obronie jedności państwa[50]. Rok później Vox uzyskał 10% w wyborach regionalnych w Andaluzji. PP była zmuszona do współpracy z nową partią, żeby uzyskać większość – dzięki czemu socjaliści stracili władzę w Andaluzji po 36 latach[51].

W przyspieszonych wyborach do parlamentu krajowego w kwietniu 2019 r. Vox powtórzył wynik 10% w skali całej Hiszpanii. Gdy znów nie doszło do sformowania rządu, poparcie dla partii Abascala w listopadzie tego samego roku wyniosło już 15%, co oznaczało trzecie miejsce za PSOE i PP. Ugrupowaniu sprzyjała paradoksalnie analogiczna fragmentaryzacja lewej strony sceny politycznej i wzrost znaczenia twardo lewicowego Podemos kosztem PSOE, a następnie powstanie koalicji socjalistów ze skrajnymi środowiskami, w tym Hiszpańską Partią Komunistyczną. Tym bardziej, że rząd Pedro Sancheza był i jest od początku zależny w parlamencie od separatystów. Przez czterdzieści lat po śmierci Franco Hiszpania była wzorowo stabilnym państwem demoliberalnym, rządzonym naprzemiennie przez PP i PSOE, z których żadna nawet nie potrzebowała partnera koalicyjnego[52]. Od 2015 r. państwo wkroczyło jednak w epokę permanentnej niestabilności. Vox może w tych warunkach budować swoje poparcie przedstawiając się jako lustrzane odbicie skrajnej lewicy – broniąc jedności politycznej Hiszpanii czy sprzeciwiając się obcej kulturowo imigracji i agendzie LGBT. Partia wysuwała m. in. postulat zniesienia tzw. małżeństw homoseksualnych i adopcji dzieci przez „pary jednopłciowe”. Działalność współrządzącej skrajnej lewicy dawała Voxowi przestrzeń do retorycznego oporu na wielu polach, choćby wobec wprowadzania uznaniowej „zmiany płci” czy redefinicji gwałtu.

Między 2019 r. a 2023 r. Vox wprowadził swoich przedstawicieli do parlamentów regionalnych wszystkich 19 regionów oprócz Galicji. Świeżo powstała partia podobnie szybko co AfD stała się pełnoprawnym podmiotem krajowej polityki. Co więcej, inaczej niż ugrupowanie niemieckie czy francuski Front Narodowy, Vox nie został skutecznie otoczony kordonem sanitarnym. W ciągu dwóch ostatnich lat partia Abascala weszła aż do pięciu rządów regionalnych, zawsze tworzonych z PP – w Kastylii i Leonie, Aragonii, Estremadurze, Murcji i Walencji. Rozbudziło to nadzieje wspólnego przejęcia władzy także na poziomie krajowym.

Należy przy tym zaznaczyć, że relacje między partiami zdecydowanie nie były i nie są wolne od napięć. Przewodniczący PP Alberto Núñez Feijóo kilkukrotnie proponował PSOE powołanie wspólnego rządu „wielkiej koalicji” i zaznaczał, że współpraca z Voxem nie jest dla niego komfortowa. Wobec sukcesów na poziomie regionalnym Feijóo liczył także na możliwość uzyskania samodzielnej większości, a PP w tegorocznej kampanii atakowała Vox, odwołując się do hasła voto util – użytecznego głosu, którego nie należy marnować na mniejszą partię.

Rzeczywiście w lipcu 2023 r. Vox uzyskał nieco słabszy wynik niż w poprzednich wyborach – 12,4% w porównaniu do 15,1%. PP zwyciężyło z 33,1% wobec 20,8% w 2019 r., ale było to zwycięstwo pyrrusowe i wynik słabszy od oczekiwań. Niewielka strata poparcia Voxu oznaczała duże koszty w mandatach – spadek z 52 do 33 posłów. Według części analityków gdyby Vox znów uzyskał wynik w okolicach 15% i nie był tak atakowany przez PP, partie mogłyby uzyskać kilka mandatów więcej i większość w Kortezach. W tej chwili Feijóo brakuje jednak czterech głosów, by zostać premierem. Stan permanentnej niestabilności tylko się zatem pogłębił. W najbliższych tygodniach rozstrzygnie się, czy powstanie kolejny rząd Sancheza, co wymagałoby tym razem porozumienia lewicy także z najbardziej radykalnymi separatystami katalońskimi, żądającymi przeprowadzenia wiążącego referendum niepodległościowego. Jeśli porozumienie nie zostanie zawarte, Hiszpanów czekają kolejne wybory w styczniu 2024 r.[53] Sondaże jak na razie stoją w miejscu, pokazując podobne poparcie co w lipcu – PP ok. 34%, PSOE ok. 32%, Vox ok. 12%, Sumar (koalicja skrajnej lewicy) ok. 11%[54].

Perspektywa dojścia Vox do władzy jest zatem realna, ale bardziej odległa niż wydawało się w czerwcu tego roku, gdy sondaże zazwyczaj dawały im większość w koalicji z PP[55] – choć trzeba przy tym zaznaczyć, że to centroprawica była przeszacowana w sondażach. Na dziś jest jednak mało prawdopodobne, by Vox mógł przegonić w poparciu PP i stać się główną partią prawicy, podobnie jak dokonało się to Włoszech, gdzie Meloni wyraźnie zdystansowała Berlusconiego. Niejasne jest też, czy zawód związany z lipcowymi wyborami nie doprowadzi do poważnych wewnętrznych napięć osłabiających partię. Odmienne są wreszcie interpretacje zatrzymania się wzrostu. Część analityków uważa, że Vox przyjął w kampanii zbyt ostry kurs, odstraszający umiarkowanych wyborców – choćby poprzez branie na sztandary oporu wobec tzw. Agendy 2030. Z drugiej strony możliwe też, że efekt polaryzacji i ponownego wzrostu dla PP nie będzie trwały. AfD też straciła w 2021 r. względem 2017 r., ale w 2023 r. poparcie dla niej znów urosło bardzo wyraźnie. Santiago Abascal (rocznik 1976) także jest politykiem stosunkowo młodym, podobnie jak Meloni (1977) i Salvini (1973) czy Höcke (1973) i Alice Weidel (1979) z AfD.

Holandia

Holandia jest od dawna postrzegana jako jeden z najbardziej zsekularyzowanych i liberalno-progresywnych krajów zachodnich, kojarzony z legalizacją marihuany, eutanazji czy tzw. małżeństw homoseksualnych. Początek XXI wieku przyniósł jednak także nasilenie specyficznego ruchu oporu wobec dominującej w polityce i kulturze lewicy, przede wszystkim na polu stosunku do islamu, imigracji i multikulturalizmu[56]. Najważniejszym reprezentantem tego zjawiska był Pim Fortuyn, pierwotnie marksista i komunista, a także otwarcie informujący o swoim stylu życia homoseksualista, który stał się głośnym krytykiem osiedlania w Holandii muzułmanów, widząc w tym śmiertelne zagrożenie dla świeckiego i liberalnego modelu życia. Fortuyn nazwał islam „zacofaną kulturą” i otwarcie deklarował, że muzułmańska imigracja powinna być wstrzymana. Wydał książkę „Osierocone społeczeństwo”, w której krytykował rozpad wspólnot po rewolucji kulturowej lat 60. Odcinał się przy tym od mających poglądy narodowo-chrześcijańskie polityków takich jak Jean-Marie Le Pen[57], przedstawiając się jako aideologiczny pragmatyk. Fortuyn odwoływał się do głośnej koncepcji „starcia cywilizacji” Samuela Huntingtona i teorii Carla Schmitta, z których wyprowadzał konieczność budowy nowej holenderskiej tożsamości w kontrze do islamu. Wzywał też do „zimnej wojny” Zachodu z islamem jako odpowiedzi na niedawny atak na World Trade Center.

Na początku 2002 r. Fortuyn sensacyjnie wygrał wybory miejskie w Rotterdamie – drugim największym mieście kraju – odsuwając od władzy lewicę pierwszy raz od II wojny światowej[58]. Na tydzień przed wyborami do Izby Deputowanych Fortuyn został zamordowany w zamachu przez skrajnie lewicowego aktywistę na rzecz praw zwierząt, co uczyniło z niego męczennika i symbolicznego bohatera walki z islamizacją. Dwa lata później zabity został także Theo van Gogh – reżyser krótkometrażowego filmu Submission (tłumaczenia słowa „islam”, „uległość”/”podporządkowanie”) mówiącego o prześladowaniu kobiet jako immanentnej cechy islamu. Van Gogh przygotował film wspólnie z Ayaan Hirsi Ali – imigrantką z Somalii, która porzuciła islam i została feministyczną aktywistką zwracającą uwagę m. in. na wyrzezanie dziewczynek, któremu sama została poddana jako kilkulatka[59]. Reżysera zamordował obywatel Holandii, muzułmanin urodzony w Amsterdamie, syn legalnych imigrantów z Maroka.

Na tym tle nowym przywódcą politycznego ruchu antyislamskiego został Geert Wilders, założyciel Partii Dla Wolności (PVV), pierwotnie działający w establishmentowej partii liberalnej VVD[60]. PVV przyjęła linię bardzo ostrej obrony liberalnego i świeckiego społeczeństwa holenderskiego przed islamem, opowiadając się m. in. za bezwzględną wolnością słowa, wstrzymaniem imigracji z krajów niezachodnich czy zakazem Koranu jako „książki faszystowskiej”. Wilders deklarował m. in. „nie nienawidzę muzułmanów, nienawidzę islamu”[61]. Opowiadał się także pierwotnie za wyjściem Holandii z UE, później łagodząc stanowisko ale zachowując krytycyzm wobec „niedemokratycznej” Unii. PVV inaczej niż Front Narodowy czy MSI nigdy nie przedstawiało się jako obrońca tradycyjnych wartości rodzinnych, kontynuując linię Fortuyna, jednocześnie atakując islam w jeszcze bardziej jednoznaczny sposób niż czyniły to partie mające rys narodowo-chrześcijański.

Wilders wyróżnia się także przedstawianiem walki z islamem jako uniwersalnej i dotyczącej całego Zachodu[62]. Na tym tle zajmuje, inaczej niż duża część partii kontestatorskiej prawicy europejskiej, stanowisko bardzo wyraziście proizraelskie. Wilders wielokrotnie odwiedzał państwo żydowskie, przekonywał do zaangażowania USA i Europy na rzecz Izraela, a jego żona sama jest z pochodzenia węgierską Żydówką[63]. PVV od 2010 r. w kolejnych wyborach zajmuje drugie lub trzecie miejsce z wynikiem między 10 a 15%, pozostając jednak w opozycji poza krótkim epizodem wspierania z zewnątrz pierwszego gabinetu Marka Ruttego[64].

W 2017 r. powstała konkurencyjna partia Forum dla Demokracji (FvD), założona przez młodego doktora filozofii Thierry’ego Baudeta i pierwotnie działająca jako think tank. Inaczej niż PVV, FvD ma jasny rys tradycjonalistyczny, odwołując się do obrony „kultury wysokiej” i wielowiekowego dziedzictwa zachodniej cywilizacji. Baudet spotykał się z Rogerem Scrutonem, sam odebrał klasyczne wykształcenie obejmujące naukę łaciny i greki, a wśród swoich inspiracji wymienia postaci takie jak Oswald Spengler[65]. Filozof kreował się na lepszego Wildersa, który ma do zaoferowania głębszą treść niż uderzanie na oślep w islam i potrafi dzięki temu trafić do bardziej wyrafinowanego, lepiej wykształconego i sytuowanego odbiorcy[66]. Początkowo FvD rzeczywiście wyprzedziło PVV, zdobywając z 16% głosów pierwsze miejsce w wyborach do Senatu w 2019 r. W kolejnych kilku latach Forum zaczęło jednak tracić do kolejnych konfliktach wewnętrznych i napięciach wokół kontrowersyjnych, coraz bardziej ekscentrycznych wypowiedzi Baudeta (np. porównywania lockdownów pandemicznych z okupacją hitlerowską czy nazywania już po 24 lutego Władimira Putina „bohaterem którego potrzebujemy i którego musimy wspierać jak możemy”[67]). W zeszłym roku przywódca FvD, dawniej broniący dorobku chrześcijaństwa, stwierdził także że religii tej „brakuje męskości”, a on sam „czuje się raczej poganinem”[68].

W ostatnim czasie na holenderskiej scenie politycznej popularność zdobył także powstały w 2019 r. Ruch Rolnik-Obywatel (BBB), występujący w obronie interesów rolników m. in. wobec polityki klimatycznej rządu i Unii Europejskiej[69]. Ruch popiera ograniczenie imigracji oraz odebranie kompetencji UE. BBB wygrał wybory do Senatu w maju 2023 r. z wynikiem 21%. Partia unika jednoznacznej klasyfikacji, deklarując otwartość na współpracę z każdym oraz dołączenie w Parlamencie Europejskim do EKR, EPL lub ALDE. Obecnie wydaje się jednak, że po kilkumiesięcznej obecności w centrum debaty publicznej BBB wytracił impet, tak jak wiele ruchów protestu w przeszłości. Wybory do holenderskiej Izby Deputowanych są zaplanowane na 22 listopada tego roku. Obecnie sondaże dają PVV Wildersa 10-11% poparcia, BBB 9-10%, a FvD zaledwie 2-3%[70]. Wydaje się zatem prawdopodobne, że szeroko pojęta prawica pozostanie w opozycji, a jej najważniejszą postacią nadal pozostanie kończący w tym roku 60 lat Geert Wilders.

Portugalia

Podobnie jak w przypadku Hiszpanii i dziedzictwa generała Franco, prawica portugalska funkcjonuje w cieniu wieloletnich rządów Antonio Salazara. Od obalenia Estado Novo wskutek rewolucji z 1974 r. nawet najbardziej umiarkowana centroprawica znalazła się na pozycjach defensywnych[71]. Dość powiedzieć, że od pół wieku najważniejszą siłą po tej stronie sceny politycznej jest… Partia Socjaldemokratyczna (PSD), od połowy lat 90. należąca do Europejskiej Partii Ludowej (a pierwotnie starająca się o akces do Międzynarodówki Socjalistycznej[72]), w praktyce będąca ugrupowaniem typu catch-all zbierającym głosy wyborców centrowych i centroprawicowych[73]. Bardziej konserwatywny charakter ma mniejsza, powstała także po rewolucji z 1974 r. chadecka partia CDS – Centrum Demokratyczne i Społeczne – także nieodwołująca się jednak wprost do prawicy tylko do centrum[74] i należąca do EPL. Istniały oczywiście rozmaite ugrupowania bardziej wyraziste ideowo, współpracujące choćby z MSI czy Frontem Narodowym, ale nigdy nie udawało im się osiągnąć podmiotowości.

Punktem zwrotnym dla portugalskiej prawicy mógł być rok 2019 i wybory, w których pierwszych raz od 1974 r. do parlamentu dostała się siła na prawo od głównego nurtu zachodnioeuropejskiej polityki. Nazwa powstałej kilka miesięcy wcześniej partii Chega! to dosłownie „Dosyć!”. Jej założycielem, przywódcą i pierwszym posłem był André Ventura – 36-letni wówczas doktor prawa, wcześniej od 17. roku życia działający w PSD[75]. Ventura zdobył rozpoznawalność krytykując przestępczość i uzależnienie od świadczeń socjalnych wśród żyjących w Portugalii Romów[76]. W kampanii wyborczej występującej w wygodnej roli prawnika i pracownika akademickiego Ventura obiecywał m. in. kastrację chemiczną pedofili, wprowadzenie kary dożywocia dla morderców, politykę „zera tolerancji” wobec przestępczości zorganizowanej, wprowadzenie systemu prezydenckiego, zmniejszenie liczby posłów i koniec ze świadczeniami socjalnymi dla mniejszości etnicznych[77]. Pozwoliło to na uzyskanie skromnego wyniku 1,3% i pojedynczy, ale historycznie przełomowy mandat w parlamencie.

Pojawienie się Ventury zwróciło na niego uwagę mediów, co ułatwiło mu docieranie do kolejnych wyborców zawiedzionych PSD i CDS. Wkrótce Chega została zalegitymizowana także międzynarodowo poprzez przyjęcie do europartii Tożsamość i Demokracja. Kolejnym krokiem były wybory prezydenckie w styczniu 2021 r., w którym wystartował Ventura. Do Portugalii przylecieli wesprzeć go Marine Le Pen i Matteo Salvini. Lider Chegi zajął trzecie miejsce, zdobywając sensacyjnie wysoki wynik 11,93% – choć pomogła mu w tym niska frekwencja w okresie pandemicznym (39%) i fakt, że zwycięzca był de facto znany z góry – prezydent Marcelo Rebelo de Sousa uzyskał reelekcję z wynikiem 61%.

Pod koniec 2021 r. Ventura wystąpił także wspólnie z przywódcami innych partii łacińskiej prawicy, Włoszką Meloni i Hiszpanem Abascalem. Wzrost znaczenia Chegi pokazały wreszcie kolejne wybory parlamentarne ze stycznia 2022 r. Partia Ventury uzyskała w nich 7,3%, zajmując prestiżowe trzecie miejsce za dominującymi portugalską politykę od dekad Partią Socjalistyczną i PSD. Zamiast jednego mandatu ugrupowanie uzyskało ich już 12. Co więcej, po pół wieku z parlamentu wypadło CDS. Chega stała się w nim tym samym jedyną partią odwołującą się otwarcie do prawicy[78].

Chega buduje swoje poparcie na konfrontacji z rządzącą lewicą, w tym wspierającą rząd PS lewicą skrajną[79]. Ventura ma na koncie wiele wypowiedzi prowokacyjnie niepoprawnych politycznie – głośną była np. jego wymiana zdań z Joacine Katar Moreirą, imigrantką z Gwinei-Bissau która dostała się do parlamentu z listy Zielonych. Gdy lewicowa poseł proponowała ustawę zwracającą byłym koloniom portugalskim pochodzące z nich dzieła sztuki, Ventura odparował, że to Moreira „powinna być zwrócona do swojego kraju pochodzenia”[80]. Przy innej okazji twierdził, że jeśli już, to Portugalia powinna otrzymać reparacje od swoich byłych kolonii, a nie na odwrót[81]. Ventura chętnie odwołuje się do wielowiekowej historii swojego kraju, w kampanii występując przed średniowiecznym zamkiem w Guimarães czy mówiąc o konieczności „nowej rekonkwisty”. Jednocześnie dystansuje się od Salazara, krytykując go za świadome spowalnianie rozwoju gospodarczego kraju.

Obecnie ruch Ventury może już liczyć w sondażach na poparcie między 10 a 15%[82]. Ponieważ równolegle notowania PSD zbliżyły się do tych PS, czyni to realnym scenariusz, w którym w kolejnym parlamencie Portugalii możliwa będzie koalicja PSD i Chegi. Establishmentowi centryści z pewnością woleliby tego uniknąć, podobnie jak Partido Popular w Hiszpanii niechętnie patrzy na alians z Voxem. Alternatywnym scenariuszem w razie braku większości lewicy może być jednak wielka koalicja, która tym bardziej tworzyłaby przestrzeń do wzrostu poparcia dla „antysystemowej” Chegi. Do wyborów w Portugalii pozostają potencjalnie jeszcze aż trzy lata. Perspektywy prawicy w tym kraju są dziś jednak znacznie bardziej obiecujące niż przez wcześniejsze dekady. Ventura w tym roku skończył dopiero 40 lat, a jego ruch wciąż może liczyć na pewien efekt świeżości.

Szwecja

Podobnie jak Holandia, Szwecja od lat kojarzona jest z polityczną i kulturową dominacją lewicy. Rzeczywiście, założona jeszcze w XIX w. Szwedzka Socjaldemokratyczna Partia Robotników (SAP) rządziła krajem w latach 1932-76, 1982-91, 1994-2006 i 2014-22, a więc przez 73 na ostatnie 91 lat. A jednak to właśnie w tym nordyckim kraju rok temu największą partią nowego obozu rządzącego stali się narodowo-populistyczni Szwedzcy Demokraci, przez lata stygmatyzowani jako „skrajna prawica”.

SD powstali w 1988 r. jako kontynuacja nacjonalistycznego ruchu Zachowaj Szwecję Szwedzką (BSS) – nazwa ta była następnie używana jako hasło przez SD. Podstawowym celem BSS i następnie SD była krytyka imigracji, zwłaszcza tej pozaeuropejskiej, oraz obrona tradycyjnej szwedzkiej kultury i tożsamości. Początkowo SD byli ruchem kompletnie marginalnym. Jednak jak dotąd dokładnie w każdych kolejnych wyborach – tak krajowych jak do Parlamentu Europejskiego – SD notowali wzrost poparcia w stosunku do poprzednich. Takiej serii nie ma żaden z omawianych w tym raporcie europejskich ruchów ubiegających się o głosy dłużej niż dwa cykle wyborcze, choć jednocześnie trzeba zaznaczyć, że długo wzrosty partii nadal nie wyprowadzały jej poza polityczny margines – Szwedzcy Demokraci przekroczyli próg wyborczy dopiero w 2010 r., za siódmym podejściem. SD uzyskali 0,02% w 1988 r., 0,09% w 1991 r., 0,25% w 1994 r., 0,37% w 1998 r., 1,44% w 2002 r., 2,93% w 2006 r., 5,70% w 2010 r., 12,86% w 2014 r., 17,53% w 2018 r. i wreszcie 20,54% w 2022 r.

Wyjście SD z marginesu łączy się także z przejęciem w 2005 r. przywództwa przez zaledwie 25-letniego wówczas Jimmie’ego Åkessona, aktywisty SD od 16. roku życia, wcześniej szefa partyjnej młodzieżówki. Åkesson, który cały czas stoi na czele SD, dążył od początku do nadania partii bardziej umiarkowanego charakteru, w którym to celu przeprowadzał również czystki wśród członków. SD pod przewodnictwem Åkessona przedstawia się jako „partia ludowa” chętniej niż jako prawica, podobnie jak Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen[83]. W narracji SD często znajdziemy odwołanie do folkhemmet, „domu ludu”, czyli pojęcia definiującego Szwecję jako kraj sprawiedliwości społecznej z silną wspólnotą[84]. Szwedzcy Demokraci zwracają uwagę, że folkhemmet, kojarzone ze stworzonym przez socjaldemokrację solidarystycznym państwem dobrobytu, jest nie do pogodzenia z masową i obcą kulturowo imigracją – szwedzki dobrobyt i system świadczeń socjalnych przyciąga setki tysięcy imigrantów, którzy jednak nie są zainteresowani asymilacją, tylko czerpaniem korzyści materialnych przy zachowaniu własnej tożsamości i tworzeniu alternatywnych społeczności na terytorium Szwecji. W narracji SD można dostrzec nostalgię za prawdziwym, działającym folkhemmet – okresem między II wojną światową a latami 70., gdy Szwecja była krajem dobrobytu dostępnym dla ludu, ale nie otwarła się jeszcze na pozaeuropejską imigrację[85]. Nostalgia ta zawarta jest także w hasłach w rodzaju „chcemy, by Szwecja znów była wspaniała”[86].

Na programowej stronie SD czytamy: „Przez dziesięciolecia osamotnieni ostrzegaliśmy przed problemami stworzonymi przez inne partie. Od początku ostrzegaliśmy przed pojawieniem się obszarów wykluczenia, przestępczości zorganizowanej, przemocy honorowej i ekstremizmu religijnego. Od początku ostrzegaliśmy przed szalejącymi kosztami migracji, które doprowadziły do ​​załamania się systemu opieki społecznej”[87]. Imigracja, zwłaszcza pozaeuropejska, zwłaszcza muzułmańska, ale generalnie imigracja jako taka, jest zagrożeniem dla tożsamości Szwecji, państwa dobrobytu, „domu ludu” i bezpieczeństwa na ulicach. Partia, znów podobnie jak Front Narodowy, wykorzystuje swoją długą historię do przedstawiania się jako jedyne środowisko, które ostrzegało przed kosztami imigracji. Kwestie religijne i cywilizacyjne nie odgrywają istotnej roli w programie SD. Partia sprzeciwia się dalszemu pogłębianiu integracji w ramach UE i stoi na stanowisku trwałej rezygnacji Szwecji z przyjęcia euro.

We wrześniu 2022 r. SD pierwszy raz przekroczyła poziom 20% poparcia oraz zajęła drugie miejsce w wyborach parlamentarnych, wyprzedzając tradycyjną, establishmentową centroprawicę – Umiarkowaną Partię Koalicyjną. Negocjacje zakończyły się tzw. porozumieniem z Tidö, obejmującego cztery partie – także mniejszych chadeków i liberałów. Taka heterodoksyjna większość uzyskała minimalną większość – 176 posłów wobec 173 dotychczas rządzących socjaldemokratów i ich trzech koalicjantów. Zgodnie z umową SD pierwszy raz stała się częścią obozu rządzącego, ale jej członkowie objęli stanowisk ministerialnych. Częścią umowy koalicyjnej jest ograniczenie imigracji, większy nacisk na asymilację imigrantów, zwiększenie liczby deportacji oraz walka z przestępczością zorganizowaną, tworzoną w znacznej mierze przez pozaeuropejskich imigrantów i ich potomków. Porozumienie wywołało krytykę licznych liberalno-lewicowych organizacji przestrzegających przed „łamaniem praw człowieka” czy „zagrożeniem dla praworządności”[88].

Podstawowym wyzwaniem dla SD na najbliższe lata będzie pogodzenie częściowego współudziału we władzy ze statusem partii antysystemowej. Oznacza to uzyskanie pewnej sprawczości za cenę kompromisów, które trzeba uzasadnić przed elektoratem. Problem ten dotyka lub może dotknąć każdej partii omawianego w tym raporcie, gdy ta uzyska wystarczające poparcie, by partycypować w rządzeniu, ale nie będzie miała bliskiej perspektywy uzyskania samodzielnej władzy. Na razie SD utrzymują poparcie podobne do uzyskanego w wyborach – około 19%[89]. W opozycji odbudowuje się jednak tradycyjnie silna socjaldemokracja, która deklaruje akceptację zmiany paradygmatu w polityce migracyjnej na bardziej restrykcyjną, na wzór socjaldemokracji duńskiej. Stabilność szwedzkiej sceny politycznej czyni prawdopodobnym, że eksperyment w postaci współrządzenia państwem przez SD potrwa pełne cztery lata, do jesieni 2026 r. Optymalnym scenariuszem dla partii Åkessona byłoby w kolejnym kroku (np. po 2026 r.) bezpośrednie wejście do rządu po trwającej kilku lat społecznej normalizacji partycypacji SD we władzy, zgodnie z taktyką salami. Młody wiek lidera partii (rocznik 1979) pozwala na założenie, że on i jego ruch mają poważne szanse odgrywać dużą rolę w szwedzkiej polityce. Wydarzenia w Szwecji są interesujące również dlatego, że w czerwcu 2023 r. podobna i mająca zbliżone postulaty koalicja – w tym wypadku z bezpośrednim udziałem narodowo-konserwatywnej partii Finów – objęła rządy w bardzo bliskiej Szwecji geograficznie, politycznie i kulturowo Finlandii. Może zatem rozwijać się nowy model biorącej udział we władzy prawicy skandynawskiej.

Rumunia

Rumunia to państwo wyjątkowe w tym zestawieniu ze względu na swoje położenie geograficzne i historię, bliższe Polsce niż omawianym wyżej krajom utożsamianym z Europą Zachodnią. O jej często niedocenianym potencjale świadczy liczba ludności – 19,3 miliona mieszkańców daje szóste miejsce w UE i bezdyskusyjnie drugie po Polsce we wschodniej części Wspólnoty. Pierwsze dekady Rumunii po obaleniu systemu sowieckiego były mimo widowiskowej egzekucji Ceaușescu (a może paradoksalnie poniekąd dzięki niej) naznaczone przez silną wciąż pozycję byłych komunistów i wytworzone przez nich układy[90]. Dwie najsilniejsze partie, PSD i PNL, należały zgodnie z klasycznym schematem zachodnioeuropejskim odpowiednio do socjaldemokracji i EPL. PSD jest wprost dziedziczką partii komunistycznej, a PNL jest w istotnym stopniu powiązana z elitami i układami dawnego systemu[91].

Dopiero niedawno znaczącą pozycję polityczną zdobyło prawicowe ugrupowanie AUR – Sojusz na rzecz Jedności Rumunów – założone we wrześniu 2019 r. AUR stanowi konglomerat ugrupowań szeroko pojętej prawicy tradycjonalistycznej, narodowej, chrześcijańskiej i konserwatywno-liberalnej. Określa się jako partia narodowo-konserwatywna[92], często używając hasła „Rodzina, Ojczyzna, Wiara, Wolność”. Ważnym postulatem, do którego odnosi się nazwa oraz logo partii, jest doprowadzenie do zjednoczenia Rumunii i Mołdawii[93]. Przewodniczący AUR George Simion (kolejny młody polityk, rocznik 1986) zdobył przed założeniem partii rozpoznawalność właśnie jako aktywista na rzecz unii z Mołdawią, m. in. w ramach stworzonego przez siebie ruchu Akcja 2012 odnoszącego się do dwustulecia aneksji Besarabii przez Rosję[94]. Podnoszone hasło jedności narodu rumuńskiego ponad granicami odnosi się do Mołdawii i mniejszości rumuńskiej na Ukrainie, ale także do rumuńskich imigrantów zarobkowych.

AUR początkowo nie był traktowany poważnie przez komentatorów, a w pierwszych wyborach samorządowych osiągnął śladowy wynik poniżej jednego procenta głosów. Jednak już kilka miesięcy później w grudniu 2020 r. AUR sensacyjnie, wbrew sondażom, w których często nie był nawet uwzględniany, zdobył aż 9% i zajął czwarte miejsce w wyborach[95]. Duże znaczenie miało tu poparcie imigrantów żyjących w Europie Zachodniej – AUR zdobył pierwsze miejsce wśród Rumunów mieszkających we Włoszech oraz drugie we Francji i Hiszpanii[96].

AUR ma profil jednoznacznie chrześcijański, odwołując się do prawosławnego konserwatyzmu i cytując w swoim programie łacińską maksymę Nihil sine Deo – „nic bez Boga”. Sprzeciwia się aborcji na życzenie, ideologii gender, sekularyzmowi i „kampanii prześladowań, której ofiarą padło chrześcijaństwo w ostatnich dekadach”. Broni tradycyjnej rodziny opartej na małżeństwie kobiety i mężczyzny oraz „Rumunii jako chrześcijańskiego kraju”[97]. Deklaruje walkę z „poniżaniem duchowieństwa, bezczeszczeniem symboli religijnych i oczernianiem wiernych, którzy ośmielają się publicznie przyjąć swoje chrześcijańskie zobowiązania”[98]. Sprzeciwia się także federalizacji Unii Europejskiej i broni podmiotowości państwa narodowego. Pozytywnie odnosi się do Polski i współpracy regionalnej[99].

Obecnie na czele państwa stoi „wielka koalicja” PSD i PNL, co pozwala AUR ustawić się w wygodnej pozycji „antysystemowej opozycji”. Tym bardziej, że jest to partia nowa i niesprawująca dotąd władzy, a oba ugrupowania rządzące dominują scenę polityczną od dekad. W sondażach AUR może obecnie liczyć na poparcie rzędu 18-22%, co często daje partii nawet drugie miejsce za PSD[100]. AUR sprzyja także zużycie oraz wewnętrzne konflikty na łonie PNL, czyli dotychczas najsilniejszej partii centroprawicy, której wyborcy stanowią naturalny cel dla siły narodowo-chrześcijańskiej[101]. AUR odwołuje się także do haseł sprzeciwu ludu wobec elit oraz walki z korupcją, łączoną z rządami „starych partii”[102].

Rumunię czekają w przyszłym roku wybory parlamentarne i prezydenckie (a w tych drugich Klaus Iohannis nie będzie mógł ubiegać się o kolejną kadencję). Będzie to test realnej popularności AUR. Wydaje się bardzo prawdopodobne, że partia poprawi swój wynik w stosunku do 9% z 2020 r. Ugrupowanie narodowo-konserwatywne będzie miało szansę uzyskać status jednej z dwóch głównych sił w kraju. Uwzględniając młody wiek liderów AUR, perspektywy partii wydają się w tym momencie naprawdę obiecujące – choć oczywiście zawsze występuje ryzyko utraty poparcia w razie kontrowersyjnej decyzji o wejściu do jakiegoś rządu koalicyjnego lub pojawienia się innej „partii protestu”.

 

[1] Alan Friedman – Berlusconi: The Epic Story of the Billionaire Who Took Over Italy, Hachette 2015

[2] Roger Eatwell, Matthew Goodwin – National Populism. The Revolt Against Liberal Democracy, Penguin 2018

[3] Andrea Palladino – Meloni segreta, Ponte Alle Grazie 2023

[4] Susanna Turco – Re Giorgia, Piemme 2022

[5] Henry Kissinger – Leadership. Six Studies in World Strategy, Penguin Press 2022

[6] https://www.konrad-adenauer.de/seite/21-september-1949/ dostęp: 25 września 2023 r.

[7] ibidem

[8] Kissinger, op.cit.

[9] Penny Bochum – We Are The People: The Rise of the AfD in Germany, Haus Publishing 2020

[10] Katja Bauer, Maria Fiedler – Die Methode AfD, Klett-Cotta 2021

[11] Bochum, op.cit.

[12] ibidem

[13] Alexander Gauland – Die Deutschen und ihre Geschichte, wjs verlag 2009

[14] ibidem

[15] Bochum, op.cit.

[16] https://www.afd.de/wp-content/uploads/2021/06/20210611_AfD_Programm_2021.pdf, dostęp 25 września 2023 r.

[17] https://www.afd.de/wp-content/uploads/2017/04/2017-04-12_afd-grundsatzprogramm-englisch_web.pdf, dostęp 25 września 2023 r.

[19] https://www.wahlrecht.de/umfragen/, dostęp 25 września 2023 r.

[20] https://www.wahlrecht.de/umfragen/landtage/index.htm, dostęp 25 września 2023 r.

[21] ibidem

[22] https://www.dw.com/pl/pierwszy-powiat-w-niemczech-w-r%C4%99kach-afd-ha%C5%84ba/a-66032324 dostęp 25 września 2023 r.

[23] https://www.dw.com/pl/niemcy-pierwszy-burmistrz-z-afd/a-66097785, dostęp 25 września 2023 r.

[24] https://www.wahlrecht.de/umfragen/, dostęp 25 września 2023 r.

[25] https://www.tagesschau.de/inland/innenpolitik/merz-afd-kommunen-100.html, dostęp 25 września 2023 r.

[26] https://x.com/Tino_Chrupalla/status/1683205275455483906?s=20, dostęp 25 września 2023 r.

[27] https://x.com/_FriedrichMerz/status/1683372734754050048?s=20, dostęp 25 września 2023 r.

[28] Julian Jackson – De Gaulle: Une certaine idée de la France, Seuil 2019

[29] Dominique Albertini, David Doucet – Histoire du Front National, Tallandier 2014

[30] ibidem

[31] Philippe Cohen, Pierre Péan – Le Pen, une histoire française, Robert Laffont 2012

[32] Albertini, Doucet, op.cit.

[33] Jean-Marie Le Pen – Mémoires, Éditions Muller 2018

[34] Albertini, Doucet, op.cit.

[35] Kacper Kita – Zemmour. Prorok francuskiej rekonkwisty, Dębogóra 2022

[36] https://www.ipsos.com/fr-fr/barometre-politique-ipsos-le-point dostęp 25 września 2023 r.

[37] http://www.commission-des-sondages.fr/notices/files/notices/2023/avril/9685-pres-leg-5-avril-elabe-bfm.pdf dostęp 25 września 2023 r.

[38] https://www.odoxa.fr/sondage/si-on-refaisait-voter-aujourdhui-les-francais-ils-eliraient-nettement-marine-le-pen/ dostęp 25 września 2023 r.

[39] http://harris-interactive.fr/wp-content/uploads/sites/6/2023/09/Rapport-Toluna-Harris-IV-Presidentielle-2027-Challenges-septembre-2023.pdf dostęp 25 września 2023 r.

[40] Davide Conti – L’anima nera della Repubblica: Storia del Msi, Quadrante Laterza 2013

[41] Salvatore Vassallo, Rinaldo Vignati – Fratelli di Giorgia. Il partito della destra nazional-conservatrice, il Mulino 2023

[42] Friedman, op.cit.

[43] Gianfranco Fini –  Il ventennio: Io, Berlusconi e la destra tradita, Rizzoli 2013

[44] Kacper Kita – Meloni. Jestem Giorgia, Dębogóra 2023

[45] Fini, op.cit.

[46] Kita – Meloni, op.cit.

[47] Vassallo, Vignati, op.cit.

[48] Giorgia Meloni – Io sono Giorgia. Le mie radice, le mie idee, Rizzoli 2021

[49] Turco, op.cit.

[50] José Rama, Lisa Zanotti, Stuart J. Turnbull-Dugarte, Andrés Santana – VOX. The Rise of the Spanish Populist

Radical Right, Routledge 2021

[51] ibidem

[52] ibidem

[53] https://elpais.com/espana/2023-08-23/armengol-retrasa-el-debate-de-investidura-hasta-el-26-y-27-para-dar-tiempo-a-feijoo-pese-a-la-oposicion-del-psoe.html dostęp 25 września 2023 r.

[54] https://www.politico.eu/europe-poll-of-polls/spain/ dostęp 25 września 2023 r.

[55] https://www.larazon.es/elecciones/generales/saca-mas-13-escanos-tandem-psoe-sumar-pactos-vox_2023070364a1ac4b3edc3a0001ff8b34.html dostęp 25 września 2023 r.

[56] Merijn Oudenampsen – The Rise of the Dutch New Right. An Intellectual History of the Rightward Shift in Dutch Politics, Routledge 2021

[57] ibidem

[58] ibidem

[59] ibidem

[60] Koen Vossen – The Power of Populism. Geert Wilders and the Party for Freedom in the Netherlands, Routledge 2017

[61] ibidem

[62] Geert Wilders – Marked for Death. Islam’s War Against the West and Me, Regnery 2012

[63] ibidem

[64] Vossen, op.cit.

[65] https://www.thenation.com/article/world/is-dutch-bad-boy-thierry-baudet-the-new-face-of-the-european-alt-right/ dostęp 25 września 2023 r.

[66] Oudenampsen, op.cit.

[67] https://nltimes.nl/2023/02/23/dutch-security-service-warned-far-right-leader-baudet-russian-influence dostęp 25 września 2023 r.

[68] https://cne.news/article/1872-dutch-mp-baudet-distances-from-christianity dostęp 25 września 2023 r.

[69] https://www.politico.eu/article/eu-climate-change-farmers-protest-scapegoat-green-deal-food-security-agriculture-biodiversity-nature-restoration-law/ dostęp 25 września 2023 r.

[70] https://www.politico.eu/europe-poll-of-polls/netherlands/ dostęp 25 września 2023 r.

[71] Riccardo Marchi, André Azevedo Alves – The Right and Far-Right in the Portuguese Democracy (1974–2022) w: Jorge M. Fernandes, Pedro C. Magalhaes, Antonio Costa Pinto [ed.] – The Oxford Handbook of Portuguese Politics, Oxford University Press 2023

[72] ibidem

[73] ibidem

[74] ibidem

[75] Ricchardo Marchi – The Populist Radical Right in 21st Century Portugal, w: Antonio Costa Pinto [ed.] – Portugal Since the 2008 Economic Crisis, Routledge 2023

[76] ibidem

[77] ibidem

[78] Marchi, Alves, op.cit.

[79] Yves Léonard – Histoire de la nation portugaise, Tallandier 2022

[80] ibidem

[81] ibidem

[82] https://quiosque.cofina.pt/jornal-de-negocios/20230921 dostęp 25 września 2023 r.

[83] Andreas Önnerfors – Folkhemmet. “The People’s Home” as an Expression of Retrotopian Longing for Sweden before the Arrival of Mass Migration w: Eric Einhorn, Sherrill Harbison, Markus Huss [ed.] – Migration and Multiculturalism in Scandinavia, University of Wisconsin Press 2022

[84] ibidem

[85] ibidem

[86] https://sd.se/vilka-vi-ar/, dostęp 25 września 2023 r.

[87] ibidem

[88] https://crd.org/wp-content/uploads/2022/12/Analysis-of-the-Tido-Agreement_Civil-Rights-Defenders_221024.pdf dostęp 25 września 2023 r.

[89] https://www.politico.eu/europe-poll-of-polls/sweden/ dostęp 25 września 2023 r.

[90] Adam Burakowski – System polityczny współczesnej Rumunii, Ośrodek Myśli Politycznej 2014

[91] ibidem

[92] https://nlad.pl/wywiad-z-claudiu-tarziu-wspolprzewodniczacym-sojuszu-na-rzecz-jednosci-rumunow-i-czlonkiem-rumunskiego-senatu/ dostęp 25 września 2023 r.

[93] ibidem

[94] https://www.romaniajournal.ro/politics/george-simion-leader-of-a-unionist-movement-expelled-from-r-of-moldova/ dostęp 25 września 2023 r.

[95]https://www.pism.pl/publikacje/Dymisja_premiera_po_zaskakujacych_wynikach_wyborow_parlamentarnych_w_Rumunii dostęp 25 września 2023 r.

[96] ibidem

[97] https://partidulaur.ro/english/ dostęp 25 września 2023 r.

[98] ibidem

[99] https://nlad.pl/wywiad-z-claudiu-tarziu-wspolprzewodniczacym-sojuszu-na-rzecz-jednosci-rumunow-i-czlonkiem-rumunskiego-senatu/ dostęp 25 września 2023 r.

[100] https://www.digi24.ro/stiri/actualitate/politica/sondaj-inscop-aur-a-castigat-cele-mai-multe-procente-in-ultimii-doi-ani-pnl-a-scazut-cel-mai-mult-care-e-intentia-de-vot-a-romanilor-2412569

[101] https://ies.lublin.pl/komentarze/kryzys-rumunskiej-centroprawicy/ dostęp 25 września 2023 r.

[102] ibidem

 

Facebook
YouTube