Europejska przestrzeń prawna, która związana jest nieodmiennie z suwerennym państwem narodowym przywiązana jest do konstytucji jako ustawy zasadniczej. Konstytucja z punktu widzenia państwa narodowego ma znaczenie kluczowe. Jest utożsamiana z państwem, wyraża ideę wspólnoty, która na konstytucję się godzi np. w drodze jej przyjęcia w referendum, wyraża podstawowe wartości i zasady według których wspólnota żyje, organizuje państwo przede wszystkim w wymiarze prawnym i instytucjonalnym, ale też aksjologicznym, społecznym czy politycznym.

To podstawowe znacznie konstytucji,  nieodmiennie tkwiące w europejskim sposobie myślenia o państwie, prawie i polityce generuje dwie zasadnicze konsekwencje. Pierwszą jest, że niezależnie od postępów integracji europejskiej, wszystkie państwa członkowskie podkreślają prymat konstytucji, wyraźnie przewidując, że jest ona prawem najwyższym. Drugą jest postrzeganie przez twory integracyjne, jak np. Unię Europejską, traktatów założycielskich jako aktów analogicznych, a przynajmniej podobnych do konstytucji państwa narodowego. Tym sposobem akt konstytuujący organizację międzynarodową ma być jednocześnie aktem konstytucyjnym. Jednak bez wątpienią pierwsza okoliczność, czyli bezdyskusyjny prymat konstytucji nad każdym innym prawem, jest oczywisty   i niekwestionowany.  Ten prymat podkreślają konsekwentnie sądy konstytucje państw członkowskich (Włochy, Francja, Niemcy, Czechy, Rumunia), które wprost i konsekwentnie wskazują, że prawo unijne nie stoi nad konstytucją. Że owszem, jest ono respektowane i ma pierwszeństwo np. przed ustawami, ale pierwszeństwo to ma swoją naturalną barierę w postaci właśnie konstytucji. Stąd przyjęcie zobowiązań traktatowych musi się odbywać zawsze z poszanowaniem konstytucji narodowej. Ten podstawowy sposób myślenia o relacji prawa unijnego do  konstytucji wyznaczyła prawie 30 lat temu francuska Rada Konstytucyjna, która wskazała, że w razie kolizji traktatu unijnego z konstytucją możliwe są trzy scenariusze działania: 1) zmiana konstytucji, w taki sposób aby doprowadzić do jej zgodności z traktatem; 2) renegocjacja traktatu, po to by wyeliminować z niego treści niezgodne z konstytucją; 3) nieakceptacja traktatu, który tak długo jak długo wchodzi w konflikt z konstytucją nie może być włączony do krajowego porządku prawnego. Dla tego ostatniego zwieńczeniem pozostaje zawsze konstytucja. Należy nadmienić, że wykładnia dokonana przez Radę Konstytucyjną przy okazji ratyfikacji traktatu z Maastricht była powtarzana zgodnie przez inne europejskie sądy konstytucyjne (Niemcy, Czechy, Rumunia) albo najwyższe (Dania). Podkreślił to również nasz TK przy okazji orzeczenia dotyczącego polskiego traktatu akcesyjnego.

Do tego podstawowego sposobu myślenia zasadniczą zmianę wprowadzał TSUE. Unia Europejska będąc organizacją ponadnarodową w swoim działaniu upodabnia się do złudzenia do państwa. Jednym z takich złudzeń jest coraz bardziej konsekwentne traktowanie traktatów jak konstytucji  i domaganie się dla nich  konstytucyjnego statusu w stosunku do państw członkowskich i ich narodowych konstytucji.  W efekcie w relacji Unia – jej państwa członkowskich doszło do pojawienia się napięcia. Napięcie to przez dłuższy czas strona unijna amortyzowała, pozwalając sądom konstytucyjnym podkreślać prymat konstytucji wobec prawa unijnego, a zarazem samemu lakonicznie wypowiadając się na temat konstytucji państw członkowskich. Punkt ciężkości świadomie położono na relację traktaty – ustawy, słusznie uznając, że dotkniecie poziomu konstytucyjnego jest szalenie niebezpieczne.  Jednak od jakiegoś czasu wyraźne zapędy do federalizacji Unii powodują, że wspomniane napięcie się wyostrzyło i dzisiaj mamy do czynienia z otwartym konfliktem gdzie, z jednej strony państwa narodowe próbują ochronić swoją konstytucję, z drugiej TSUE coraz ostrzej i dobitniej lansuje tezę prymatu prawa unijnego już nie tylko, jak to było do tej pory, nad ustawodawstwem państw członkowskich, ale również nad ich konstytucjami.

Należy zauważyć, że obecny konflikt eskaluje Unia i TSUE coraz mocniej domagając się dla prawa unijnego statusu prawa ponadkonstytucyjnego. Państwa członkowskie i ich organy orzeczenie konsekwentnie powtarzają zaś jedynie poglądy jakiś czas temu wyrażone, uznając, że póki nie dojdzie do zmiany traktatów i nowego uporządkowania Unii np. na modłę państwa federalnego, póty konstytucje narodowe odznaczają się priorytetem, co w polskich warunkach wyraża wprost art. 8 Konstytucji RP. Te same sądy przypominają, że traktaty unijne, jak każde umowy międzynarodowe są wyrazem pewnego konsensu zawartego między układającymi się państwami. W obszarze tego konsensu nigdy nie było postrzeganie traktatów jak konstytucji, czego dobitym potwierdzeniem jest zada kompetencji przekazanych (art. 5 TUE). Zgodnie z nią granice kompetencji Unii, jako organizacji ponadnarodowej, wyznacza zasada przyznania. Zgodnie z nią Unia Europejska działa   wyłącznie w granicach kompetencji przyznanych jej przez państwa członkowskie. Dodatkowo art. 5  przypomina, że wszelkie kompetencje nieprzyznane wyraźnie Unii w traktatach należą do państw członkowskich. Sądy  konstytucyjne tak długo jak nie dojdzie do formalnej zmiany traktatów, stoją więc konsekwentnie na straży konstytucji, ale też czego się nie dostrzega na staży traktatów europejskich, które powinny działać wyłącznie w granicach przyznania suwerennych państw.  Pilnowanie priorytetu konstytucji jest też bowiem pilnowaniem zakresu przekazanych kompetencji, których najczęściej margines określa właśnie konstytucja jako akt porządkującym organizuję państwa zarówno do wewnątrz, jak na zewnątrz np. w relacji do Unii Europejskiej.

Facebook
YouTube