Agresja Rosji na Ukrainę oraz perspektywa ewentualnego rozszerzenia Unii Europejskiej (UE) stały się bezpośrednimi przyczynami wszczęcia intensywnej debaty dotyczącej przyszłości wspólnoty oraz potrzeby przeprowadzenia reformy instytucjonalnej. Tak oto stanęliśmy w obliczu istotnych zmian traktatowych, które w postulowanym kształcie stanowią nie tylko bezpośrednie zagrożenie dla resztek suwerenności państw członkowskich, ale przede wszystkim stoją w sprzeczności z pierwotnymi ideami, jakie przyświecały jej założycielom.

Propozycje zmian w traktatach

Zaprezentowany projekt zawiera liczne propozycje reform instytucjonalnych i zmian w obszarach działania UE, takich jak polityka zagraniczna, bezpieczeństwo, jednolity rynek, gospodarka, polityka społeczna, edukacja, klimat, środowisko, polityka energetyczna, migracja i zdrowie. Współsprawozdawcami przegłosowanego 25 października 2023 r. raportu są przedstawiciele pięciu frakcji (Ludowcy, Liberałowie, Socjaldemokraci, Zieloni i Lewica) zasiadających w Parlamencie Europejskim (PE)  – Guy Verhofstadt, Sven Simon, Gabriele Bischoff, Daniel Freund oraz Helmut Scholz (jeden Belg oraz czterech obywateli niemieckich). Warto zaznaczyć, że początkowo w pracach przygotowawczych grupy uczestniczył również przedstawiciel Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, poseł Jacek Saryusz-Wolski, który ze względu na rażące jego zdaniem zapisy zawarte w tym dokumencie, odmówił udzielenia mu poparcia.

Radykalizm, centralizacja i dominacja

Reakcja europejskich środowisk konserwatywnych względem forsownych zmian jest jednoznacznie krytyczna. Europosłowie, podobnie jak przedstawiciele polskiego rządu, wyrażają obawy, co do radykalnej centralizacji UE, osłabienia lub nawet całkowitego zmarginalizowania roli i kompetencji państw narodowych. Szczególnie zagrożone są państwa małe i średnie, a to za sprawą m.in. postulowanego ograniczenia liczby komisarzy do 15. Oznacza to, że nie każde państwo będzie miało możliwość bycia reprezentowanym w nowej egzekutywie, co tworzy perspektywę powstania co najmniej dwóch kategorii członków.

Kolejne budzące wątpliwości zapisy to zmiana mechanizmu podejmowania decyzji w Radzie UE – czyli odejście od jednomyślności, stosowanie zwykłej procedury ustawodawczej i większości kwalifikowanej w sprawach dotyczących np. wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa czy podatków bezpośrednich i pośrednich, przyznanie PE prawa inicjatywy ustawodawczej i współdecydowania w sprawie wieloletnich ram finansowych jak również przewartościowanie roli Rady UE i Parlamentu Europejskiego w nominowaniu oraz potwierdzaniu przewodniczącego Komisji Europejskiej (KE). Projekt rezolucji Komisji Spraw Konstytucyjnych (AFCO) budzi także kontrowersje w zakresie roszczeń Unii Europejskiej do poszerzania swoich kompetencji w strategicznych obszarach obronności, energetyki, ochrony granic, ochrony środowiska i bioróżnorodności, przemysłu i obrony cywilnej.

Dodatkowo, propozycje zmian zakładają wzmocnienie roli KE (zwanej odtąd egzekutywą), co budzi obawy związane z niedemokratyczną centralizacją władzy w UE. Oprócz wspomnianego wyżej zmniejszenia liczby komisarzy (określanych odtąd mianem sekretarzy), reforma zakłada wprowadzenie możliwości odwołania wybranego członka w dowolnym momencie trwania kadencji, co z kolei postrzegane jest jako furtka do dyscyplinowania i karania niepokornych urzędników.

Inne niepokojące zmiany dotyczą natomiast sfery edukacji, ochrony zdrowia i szeroko pojętych kwestii społeczno-kulturowych. W tekście znajdziemy m.in zapis dotyczący niedyskryminacji ze względu na żadną z płci (zamiast dotychczasowego zapisu o niedyskryminacji kobiet i mężczyzn), co może tworzyć nowy grunt pod implementację skrajnie lewicowych ideologii np. poprzez system oświaty, na terenie całej UE.

Czy jest inna droga?

Podobnie jak w przypadku poprzednich traktatów, konieczność przeprowadzenia głębokiej reformy instytucjonalnej przedstawiana jest, jako bezalternatywna deska ratunku dla zmagającej się z licznymi wyzwaniami Unii. O ile diagnoza poszczególnych problemów po obu stronach bywa często zbliżona, to jednak istnieją fundamentalne różnice w kwestii potrzebnych środków zaradczych.

Skala proponowanych zmian jest ogromna, niemniej należy pamiętać, że część zapisów stanowi jedynie próbę usankcjonowania istniejących już zwyczajów i usprawiedliwienia niezgodnych z postanowieniami obowiązujących traktatów decyzji, podejmowanych w ostatnich latach przez przedstawicieli europejskich instytucji.

W preambule omawianego dokumentu uwzględnione zostały fragmenty pochodzące z tzw. Manifestu Ventotene, który stoi w sprzeczności z schumanowską wizją Europy Ojczyzn. Zgodnie z propozycjami autorów rezolucji, cytaty włoskiego komunisty Altiero Spinellego zostały zamieszczone przed nawiązaniem do dziedzictwa byłego francuskiego premiera

Obserwujemy zatem zderzenie dwóch przeciwnych wizji przyszłości Europy – opartej na poszanowaniu demokracji, równości i suwerenności państw narodowych, czerpiącej z koncepcji Roberta Schumanna, oraz z drugiej strony oligarchicznego superpaństwa, które niczym imperium miałoby centralnie zarządzać swoimi peryferiami.

Co dalej?

Procedura zmiany traktatów europejskich opisana w Traktacie Lizbońskim jest skomplikowana, wymaga jednomyślności wśród państw członkowskich i w aktualnych warunkach należy się spodziewać, że będzie to proces trudny i długotrwały.

W świetle proponowanych zmian istnieje uzasadniona obawa o przyszły kształt tego, co dziś nazywamy Unią Europejską oraz zdolności poszczególnych państw do zabezpieczania swoich interesów narodowych.

Dlatego też korzystając z dostępnych narzędzi należy prowadzić działania ukierunkowane na ochronę podmiotowości i równości wszystkich członków wspólnoty w imię solidarności europejskiej.

Facebook
YouTube