Chyba nikt tak dobrze jak Francuzi nie rozumie idei państwa narodowego (Etat-Nation) i nikt chyba tak mocno jak oni nie ignoruje fundamentu ekonomicznego na którym powstała Unia Europejska. Francuski europeizm i federalizm wynikają z pewnego specyficznego na Sekwaną stanu ducha.

Federalizm francuski był jasno i stanowczo wyrażany już przed lutym 2022 roku, czyli przed agresją rosyjską na Ukrainę i sam wybuch wojny nie stanowił impulsu dla wzmocnienia tej tendencji. Nie jest ona pretekstem dla wszczęcia kampanii na rzecz federalizacji Unii Europejskiej. Prawdę mówiąc, to Francja już od zjednoczenia Niemiec, pod koniec XIX wieku zawsze wykazywała wyraźne tendencje prorosyjskie, widząc w Moskwie koniecznego alianta równoważącego od wschodu potencjał niemiecki, którego Francuzi zawsze się obawiali. Dlatego też, pomimo prowadzonej na Ukrainie wojny, Rosja traktowana jest jako tradycyjny partner, z którym trzeba należy rozmawiać. W Paryżu nikt nikogo Rosją nie straszy. Kwestia ukraińska mało kogo nad Sekwaną interesuje i trudno nie dojść do wniosku, że po cichu wszystkie siły polityczne we Francji wolałyby, aby Kijów szybko skapitulował, gdyż przedłużająca się wojna stanowi wizerunkowy problem dla dalszych obustronnych stosunków Paryża z Moskwą.

Emmanuel Macron głosił publicznie program federalizacji Unii Europejskiej na długo przed wybuchem wojny na Ukrainie. We wrześniu 2017 roku w jego programowym przemówieniu na Sorbonie, wygłoszonym przed wyborami prezydenckimi, znajdujemy wielki manifest europeizmu, w którym wyliczeni i przedstawieni zostają jego wrogowie: Idee te mają swoje nazwy: nacjonalizm, identytaryzm, protekcjonizm, ekskluzywna suwerenność. Te idee, które tak wiele razy rozpalały ogień w wyniku którego Europa mogła zginąć, w ostatnich dniach znów pojawiły się w nowych szatach. Oni twierdzą, że mogą je legalnie głosić i cynicznie wykorzystują strach ludzi. Zbyt długo ignorowaliśmy ich siłę. Zbyt długo wierzyliśmy, że przeszłość nie wróci, myśleliśmy, że lekcja została odrobiona, myśleliśmy, że możemy oswoić się z nimi dzięki ospałości, przyzwyczajeniu, porzucić trochę tej ambicji, tej nadziei, którą Europa musiała nieść, ponieważ stała się tak oczywista, że przestaliśmy o niej myśleć.

Nacjonalizmowi i idei państwa narodowego Emmanuel Macron przeciwstawia wizję zjednoczonej Europy, wyposażonej w atrybut suwerenności. Tę ostatnią mogłaby ona nabyć jedynie kosztem suwerenności tworzących ją dotąd państw narodowych: Tylko Europa może zapewnić nam prawdziwą suwerenność, to znaczy naszą zdolność do istnienia w dzisiejszym świecie w celu obrony naszych wartości i interesów. Trzeba budować europejską suwerenność i jest dziś taka konieczność. Po co? Ponieważ to, co stanowi, co kształtuje naszą głęboką tożsamość, tę równowagę wartości, ten stosunek do wolności, praw człowieka, sprawiedliwości jest bezprecedensowe na naszej planecie. Przywiązanie do gospodarki rynkowej, ale i do sprawiedliwości społecznej, jest równie ważne. To, co reprezentuje Europa, nie możemy ślepo powierzyć ani tym z drugiej strony Atlantyku, ani tym z Azji. Do nas należy jej obrona i jej kształt w epoce globalizacji.

Przyszła suwerenna Europa musi stworzyć własną politykę bezpieczeństwa, niezależną od Stanów Zjednoczonych i NATO, ponieważ stopniowe wycofywanie się Waszyngtonu z państw unijnych jest nieuniknione. W tej sytuacji na początku następnej dekady Europa będzie potrzebowała wspólnych sił interwencyjnych, wspólnego budżetu obronnego i wspólnej doktryny działania. Innymi słowami, UE ma posiadać własną mieszaną narodowo europejską armię, z własnym europejskim budżetem i dowództwem. Dalej zaś Macron stwierdza, że musi powstać wspólna paneuropejska „suwerenność”, granic UE winna pilnować unijna straż graniczna, a europejska zjednoczona gospodarka winna być chroniona przez „cło węglowe”, stanowiące nowe narzędzie unijnego protekcjonizmu. Przyszła Europa ma być „suwerenna alimentacyjnie”, czyli samowystarczalna żywnościowo. Tworzące UE dotychczasowe państwa muszą mieć także ujednolicone podatki. Należy odebrać partiom politycznym z państw członkowskich prawo do wystawiania swoich kandydatów w wyborach do Parlamentu Europejskiego, gdyż powinny być dopuszczane tylko listy paneuropejskie, startujące we wszystkich krajach członkowskich. Francuski prezydent zapowiada także pacyfikację państw, które rzekomo łamią zasady praworządności. Zapowiadając pacyfikację tych, którzy głoszą „nieliberalną demokrację”.

Emmanuel Macron jest oczywiście świadomy, że budowa takiego europejskiego super-państwa wymaga rewizji traktatów fundujących Unię Europejską. Jednak przedstawiając swój program wyborczy w 2017 roku nie decyduje się zaprezentować publice jeszcze konkretnych propozycji, zapowiadając jedynie, że dokonają tego wspólnie Francja z Niemcami jako dwie lokomotywy integracji europejskiej. Nie pada tutaj jeszcze propozycja likwidacji veta państw narodowych, acz w świetle całego przemówienia postulat ten jest dość oczywisty. Jest jednak niewygodny politycznie dla kandydata rywalizującego o prezydenturę z nacjonalistką Marine Le Pen, gdyż koncentracja kampanii wyborczej wokół kwestii czy Francja ma dokonać auto-amputacji swojego suwerennego uprawnienia do stawiania veta w Radzie UE byłoby dla Macrona strategią samobójczą.

Dwa lata później, w 2019 roku Emmanuel Macron na łamach „Le Parisien” publikuje list adresowany do „Obywateli Europy” (fr. Citoyens d’Europe), a zatytułowany O Renesans europejski (Pour une Renaissance européenne), będący odpowiedzią na wyniki referendum w Wielkiej Brytanii, w którym Brytyjczycy opowiedzieli się za Brexitem. Tekst jest pełen kosmopolitycznej odrazy do nacjonalizmu, czy raczej do obrony suwerenności państwa narodowego, rzekomo „nie proponującego niczego” i będącego „odrzuceniem bez projektu alternatywnego”. W swoim tekście prezydent Francji pyta: „Który kraj może działać sam w obliczu agresywnych strategii wielkich mocarstw? Kto może twierdzić, że jest suwerenny, sam jeden, w obliczu cyfrowych gigantów? Jak oprzeć się kryzysom kapitalizmu finansowego bez euro, które jest siłą całej Unii?”.

Dalej Macron zapowiada w swoim tekście, że w obliczu wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, pozostałe w niej państwa muszą zrobić szybki krok do przodu, aby dać nadzieję przyśpieszonej europeizacji swoim obywatelom. Dlatego też proponuje: 1/ stworzenie wspólnej obrony europejskiej zdolnej do „działań operacyjnych”, obok NATO; 2/ powołanie Europejskiej Agencji do Obrony Demokracji (Agence européenne de protection des démocraties), która będzie zwalczała w Internecie wrogie liberalnym demokracjom „manipulacje” i „mowę nienawiści”; 3/ protekcjonizm unijny przeciwko Stanom Zjednoczonym i Chinom, pod pretekstem obrony klimatu i walki z emisją CO2; 4/ powołanie Europejskiego Banku Klimatycznego; 5/ ujednolicenie europejskiej płacy minimalnej i stawek wynagrodzeń; 6/ stworzenie budżetu unijnego (zapewne opartego na dodatkowych paneuropejskich podatkach, ale nie jest to wprost powiedziane). Ostatnia propozycja jest dla nas, z racji tematu tej książki, najciekawsza, lecz zarazem i najbardziej niejasna. Chodzi o zwołanie „konferencji dla Europy, która zaproponowałaby wszystkie niezbędne zmiany w naszym projekcie politycznym, bez żadnego tabu, włącznie ze zmianą traktatów (unijnych – A.W.)”. Śmiemy przypuszczać, że te „tabu” i „zmiana traktatów” dotyczyć by miały zniesienia zasady jednomyślności na rzecz głosowania większościowego w Radzie UE.

Program ten został powtórzony i rozwinięty trzy lat później, na miesiąc przed rosyjską agresją na Ukrainę, a mianowicie w dniu 19 stycznia 2022 roku. Datę tę podkreślamy, aby wykazać, że w odróżnieniu od elit politycznych Niemiec wybuch wojny nie miał na te plany żadnego wpływu. Wtedy to, przemawiając w Parlamencie Europejskim, Prezydent Republiki Francuskiej opowiedział się za wspólną unijną polityką bezpieczeństwa militarnegom mówiąc wprost: Jeśli chodzi o obronę, to nie możemy zadowalać się reagowaniem na kryzysy międzynarodowe. Potrzebujemy móc je przewidywać, aby organizować bezpieczeństwo naszego otoczenia. W najbliższym półroczu (…) będziemy musieli poczynić kilka znaczących postępów (…) wraz z określeniem naszej własnej doktryny bezpieczeństwa, w uzupełnieniu do NATO, z realną strategią w zakresie przemysłu, obrony i niezależności technologicznej, bez której europejska obrona nie ma sensu, ani nie jest rzeczywistą. Dzięki temu programowi zobaczymy wspólną Europę jako przyszłą potęgę. (…) Chodzi nam o Europą zdolną do reagowania na wyzwania (…) także geopolityczne. O Europę niezależną w tym sensie, że wciąż mającą środki, aby mogła sama decydować o swojej przyszłości i nie polegać na wyborach innych wielkich mocarstw.

W całym wystąpieniu Macron nie mówi o poszczególnych państwach europejskich, lecz o Europie jako takiej, tak jakby już teraz tworzyła ona jedno państwo. Powtarza tę samą formułę po chwili raz jeszcze: „Europa musi wreszcie zbudować zbiorowy porządek bezpieczeństwa na naszym kontynencie. Bezpieczeństwo naszego kontynentu wymaga strategicznego dozbrajania naszej Europy jako siły pokoju i równowagi”.

Macron łączy rozszerzenie Unii Europejskiej o nowe państwa (w tym przypadku bałkańskie) z potrzebą reformy traktatowej w kierunku likwidacji prawa veta państw narodowych. Nie mówiąc wprost o co chodzi, francuski prezydent oznajmia to między wierszami: „Wiemy bardzo dobrze, że to nie obecna Europa, z jej zasadami funkcjonowania, może stać się Europą 31, 32 czy 33 państw. To nieprawda, okłamywalibyśmy samych siebie. (…) Musimy zatem dogłębnie przemyśleć nasze zasady, aby uczynić je jaśniejszymi, bardziej czytelnymi, abyśmy mogli szybciej i sprawniej podejmować decyzje”. Dlatego też Macron zaproponował na koniec swojego wystąpienia raz jeszcze rychłe zwołanie konferencji na temat przyszłości instytucjonalnej UE.

Powyższe idee, przedstawione w styczniu 2022 roku, kilka tygodni przed rosyjską agresją na Ukrainę, nie mają charakteru ani przypadkowego, ani okolicznościowego. Macron konsekwentnie i publicznie głosił oraz propagował program federalizacji UE jako Prezydent Republiki przynajmniej od 2017 roku. Wystąpienie ze stycznia 2022 wiąże się z francuską prezydencją w UE, której celem miało być przekształcenie jej w potęgę polityczną i militarną.

Poglądy Emmanuela Macrona na federalizację Unii Europejskiej wyrażają także jego liczne enuncjacje o charakterze mniej uroczystym, ponieważ niekiedy sam chwytał w swoim życiu za pióro. W jednym z tekstów powtarza pogląd o potrzebie budowy zjednoczonej Europy z powodu potrzeby wprowadzenia wspólnej polityki klimatycznej i ustanowienia cła węglowego.

W Rewolucji Emmanuel Macron przedstawił się jako gorliwy zwolennik idei globalnych, wskazując na potrzebę: 1/ skrócenia łańcuchów dostaw; 2/ czwartej rewolucji przemysłowej, czyli masowej automatyzacji i wprowadzaniu sztucznej inteligencji; 3/ tzw. Internecie rzeczy; 4/ zbliżaniu się masowego bezrobocia w związku z zastępowaniem ludzi przez komputery, roboty i sztuczną inteligencję; 5/ czekającej nas już niedługo rewolucji transhumanistycznej; 6/ walce z ociepleniem klimatu; 7/ eliminacji samochodów spalinowych na rzecz elektrycznych; 8/ zastąpienia prywatnych aut tzw. współdzielonymi. Jednym z elementów Macronowskiego globalizmu jest także walka z narodami i państwami narodowymi. Francuski polityk odrzuca samą ideę narodu jako wspólnoty kulturowo-historycznej. Jego zdaniem, Francuzem jest każdy, kto dobrze władca językiem Moliera i posiada francuskie obywatelstwo. Z kolei państwo narodowe nie ma racji bytu w epoce globalizacji, tak z racji jego słabości wobec globalnych graczy w postaci mocarstw i wielkich korporacji, jak i z powodu utraty narodowej homogeniczności, gdy w wyniku masowej imigracji powstały społeczeństwa multikulturowe.

Zdaniem Macrona, przyszłość Francji musi być sprzężona z projektem europejskim. Francuski polityk nie ukrywa, że w kwestii tej strategicznym partnerem są dlań Niemcy, wraz z którymi należy reformować Unię Europejską i pogłębiać jej integrację. Jej istotą powinna być rychła budowa wspólnej armii europejskiej i stworzenie „państwa europejskiego”. Takie super-państwo federalne dotąd nie powstało, ponieważ „pomyliliśmy suwerenność z nacjonalizmem”, gdy tymczasem „prawdziwi suwereniści są proeuropejcy. Europa jest naszą szansą, żeby odzyskać prawdziwą suwerenność”. Polityk francuski proponuje „utworzenie budżetu strefy euro”, wraz z „jednym ministrem finansów”. Celem federalizacji UE jest ostatecznie doprowadzenie do złamania hegemonii Stanów Zjednoczonych nad światem i stworzenie świata wielobiegunowego, z decydującym o wszystkim triumwiracie: Stany Zjednoczone – Chiny – Unia Europejska. Przy okazji, opisując przyszłą UE, Macron używa najważniejszego, w naszym przekonaniu, słowa. Chodzi o stworzenie „imperium”, gdyż „sen europejski zawsze był snem o imperium”.

 

Facebook
YouTube