Unia Europejska od samego początku była mocno zakorzeniona w wartościach. Identyfikowała ona wielki projekt tzw. Zachodu, rozumianego przede wszystkim w sensie kulturowo-cywilizacyjnym. W tym znaczeniu Zachód był sumą doświadczenia intelektualnego, dość precyzyjnie kojarzonego z dziedzictwem antyku grecko-rzymskiego, chrześcijaństwa, Oświecenia oraz traumy rozmaitych autorytaryzmów i totalitaryzmów.

Antyk zaprogramował swoisty kod kultury Zachodu, określający jego źródła filozoficzne i etyczne, kształtując to wszystko, co zwykło się określać mianem wrażliwości europejskiej.

Chrześcijaństwo z kolei, jako wielka religia monoteistyczna położyło fundamenty porządku prawno-politycznego, z nauką o winie i karze, moralnością, godnością osoby ludzkiej  oraz – co równie ważne – dualnością porządku świeckiego i konfesyjnego. Chrześcijaństwo, w jego późniejszej odmianie, dało również początek pluralizmowi religijnemu, którego znakiem rozpoznawczym jest Reformacja i wszystkie jej następstwa. Chrześcijaństwo, jak widać, silnie zakorzeniło moralnie Europę, wyznaczyło reguły porządku właściwego dla sfery sacrum i profanum,  stworzyło również, o czym się zapomina, katalog praw i wolności, na czele z kluczową zasadą tolerancji. Zbudowało też podstawy mesjanizmu, millenaryzmu i utopizmu, który później przybrał zgoła odmienne, bo wręcz antyreligijne postaci.

Wiek Świateł, czyli Oświecenie to kolejny milowy krok w kształtowaniu wrażliwości europejskiej, jako systemu głównie aksjologicznego, który odwołując się do przeszłości, wprowadzał nowe tematy i wątki, lansując na wskroś nowoczesną koncepcję praw i wolności człowieka, rozwiniętą później w doktrynie liberalizmu politycznego, którego zaczynem były przecież poglądy oświeceniowe. Wreszcie, czarne chmury jakie nad Europą rozpostarły różnej maści autorytaryzmy, a zwłaszcza totalitaryzmy XX wieku, które pokazały destrukcyjne oblicze ideologii,  także były niebanalnym elementem, który w całokształcie zdarzeń i skutków wygenerował ambitny projekt europejskiej jedności, skoncentrowanej wokół reprezentatywnych i relewantnych wartości konstytuujących Europę jako pojęcie kulturowe, polityczne, filozoficzne i socjologiczne jednocześnie, po to głównie, by epoka deptania godności człowieka nigdy się nie powtórzyła. Uwzględniając powyższe należy stwierdzić, że Europa jest – jak mówił Norman Davies – „organiczną całością”, która może być różnie opisywana. Można ją opisać bądź to, za Husserlem, jako historię rozumu, który poszukuje istoty bytu, bądź to, za św. Augustynem, jako historię wiary, będącej dialogiem człowieka z Bogiem, bądź wreszcie za G. W. Heglem, jako historię wolności, w jej różnych przejawach i wymiarach.

Źródła, które ukształtowały europejską wrażliwość można uszczegółowiać mniej lub bardziej. Zawsze jednak, ich trzon tworzą elementy nieodmiennie kojarzone z określonymi wartościami, czy zespołami wartości składającymi się na pojęcie Zachodu jako projektu intelektualnego. Równie dobrze utrwalone, choć czasami różnie nazywane, są momenty przełomowe, które uformowały ten cały fenomen. To przede wszystkim greckie państwo-miasto, Rzym z jego dziedzictwem prawnym, chrześcijaństwo ze swoją moralnością i eschatologią i wreszcie wielkie rewolucje, obejmujące tzw. rewolucję kościelną, która wygenerowała dualizm prawa, rewolucję religijną, której przejawem była Reformacja i odejście od homokonfesyjności, rewolucję francuską z jej afirmacją praw i wolności jednostki oraz – last but not least – rewolucję demokratyczną, która ukształtowała współczesne ustroje polityczne oparte na swobodzie konkurencji i alternacji władzy.

Poszukiwania europejskiego pnia dowodzą najlepiej, że Europa to nie kontynent, który da się zamknąć w określonych granicach, ale to konstrukcja kulturowa i historyczna. Europa, jak mówił papież Benedykt XVI, to owoc (frutto) dwóch tysiącleci cywilizacji. Czerpał on garściami z przeszłości, dodając nowe elementy, by koniec końców wykreować pewną całość, złożoną z różnych, niejednakowych części.  Ta całość opiera się na trzech kolumnach, jakimi są Ateny (filozofia),  Jerozolima (religia) i Rzym (prawo). Ateny, jako kolebka myśli i późniejszej, zbudowanej na niej, filozofii są proto-Europą. Dały one podstawy sposobu myślenia i rozwiązywania problemów otaczającego świata. Grecy dali również Europie intelektualny projekt, by społeczność budować „jako przedłużenie wewnętrznej podmiotowości człowieka, doskonalonej przez cnotę, będącej kształtem wolności wiernej prawdzie”. Rzym stworzył Europę jako konstrukt prawny. Wykreował on pojęcia prawa cywilnego (ius civile), prawa narodów (ius gentium) czy prawa naturalnego (ius naturale), które do dziś stanowią budulec prawa jako takiego. Był on też protoplastą europejskich procesów zjednoczeniowych, unifikacji rozległych ziem, prowincji i terytoriów, co odbywało się m.in. przy pomocy prawa i jego kodyfikacji. Wreszcie Jerozolima tchnęła w Europę ducha. Stworzyła obraz jednego Boga-Stwórcy, który stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo i dał mu perspektywę odkupienia i życia wiecznego. Zaproponowała też rozdzielenie porządku boskiego od ludzkiego i – co się z tym wiąże – rozróżnienie dwóch władz, co miało ogromny wpływ na późniejszy rozwój Europy dając podstawę pod ład prawno-polityczny, który ukształtował się w Europie Zachodniej. Chrześcijaństwo, na co trafnie zwrócił uwagę Joseph Ratzinger, położyło też podwaliny pod koncepcję podziału władzy, wywodząc ją z nauki o dwoistości władzy i założeniu, że cesarz i papież piastują władzę oddzielnie, ale zarazem żaden z nich nie posiada jej w całości. Chrześcijaństwo, wbrew utrwalonym poglądom, nie było tylko komponentą religijną w długim procesie formowania Europy. Nie było zaledwie puzzlem, który wespół z innymi złożył się na obraz kontynentu postrzeganego nie w sensie geograficznym, ale przede wszystkim  intelektualnym i cywilizacyjnym. Chrześcijaństwo, patrząc z tej perspektywy, to nie tylko część narracji o Europie, ale to „wydarzenie”, które dzieje się, trwa i wpływa na Europę oraz wszystkie elementy, które na nią się składają.  Tak pojmowane chrześcijaństwo oznacza „rozum stwórczy, objawiony w ukrzyżowanym Bogu jako miłości”, która wskazuje drogę,  wyznaczając mapę wartości, które winny być busolą w peregrynacji przez wieki.

Z tego punktu widzenia późniejsze Oświecenie zaburza, w jakimś sensie, linearny rozwój Europy. Jest zdarzeniem, które pod wieloma względami oferuje konkurencyjną wizję Europy. Zderzenie oświeceniowej i chrześcijańskiej wizji Europy  wprowadza trwające do dziś napięcie, które identyfikuje współczesny Zachód, miotający się między chrześcijańskim antenatem a oświeceniową fantasmagorią. Filozofia Oświecenia zmieniła sposób patrzenia na świat, człowieka i historię Europy. Zdeformowała ona biblijną koncepcję Boga. Do tej pory był On Stwórcą, podczas gdy Wiek Świateł zredukował go do inicjatora świata. Świat w optyce Oświecenia, na co zwracał uwagę J. Ratzinger,  przestał być postrzegany jako wynik ewolucji, a stał się projekcją człowieka, do którego należało wydobycie świata racjonalnego z irracjonalnego materiału rzeczywistości. Doprowadziło to do zredefiniowania wartości,  które zostały oparte na prostej regule, w myśl której to, co prowadzi do szczęścia jest dobre, natomiast to, co się jemu sprzeciwia jest złe. Mimo oświeceniowego fermentu, którego pokłosiem był najpierw liberalizm, a później demokracja w jej znanej nam odmianie, to chrześcijaństwo wyrosłe na greckim i rzymskim antyku w największym stopniu uformowało Europę. Chodzi to oczywiście nie o wyznaniowe formy chrześcijaństwa, lecz o chrześcijaństwo w jego aksjologicznej odsłonie. Od samego też początku, to chrześcijaństwo było siła napędową procesów integracyjnych, najpierw w obrębie jednej religii, potem zaś w obrębie repertuaru wartości, które przez dwa tysiąclecia uformowały fenomen n Europy w jej filozoficzny i etycznym znaczeniu. Jeśli więc szukać podwalin spójnego, europejskiego  sytemu wartości to jest nim bezspornie chrześcijaństwo.  Dlatego m.in. Jan Paweł II w adhortacji apostolskiej Ecclesia in Europa stwierdził wprost, że pozostaje rzeczą niezwykle ważną, aby w procesie integracji starego kontynentu wziąć pod uwagę, iż jedności nie osiągnie się bez wartości, albo w sytuacji, kiedy wartości sprowadzimy wyłącznie do wymiaru ekonomicznego. Wartości europejskie, uwzględniając bagaż dziedzictwa historycznego  Zachodu, winny wyrażać się w prawie i w życiu, winny być ramą, dla stworzenia obrazu Europy z całym jej bogactwem różnorodności oraz narodowych odmienności. Fundamentem Europy jako projektu cywilizacyjnego, była dla Jana Pawła II, jej duchowość i wyrosła na niej kultura, które wyprzedzają te wszystkie elementy, z którymi współcześnie kojarzymy integrację europejską, mianowicie politykę i gospodarkę. Rola wartości jako budulca tożsamości Europy  wyraża się jednak nie tylko działaniem ofensywnym, ale również defensywnym wobec antywartości czy pseudowartości, które burzą cywilizację Zachodu. Zwracali na to uwagę już dużo wcześniej Pius XI i Pius XII. Ten pierwszy dał wyraźny odór usystematyzowanym antywartościom tj. ideologii komunistycznej (w encyklice  Quadragesimo anno) oraz faszystowskiej (w encyklice Mit brennender Sorge).  Ten drugi z kolei przestrzegał przed grążącą Europie bezideowością i złudnym przekonaniem, że można zbudować stabilny porządek polityczny w oderwaniu do chrześcijańskiej moralności, etyki i całej duchowości, którą napełniona jest Europa i jej kultura. Chrześcijaństwo będące spadkobiercą cywilizacji Antyku było więc w każdym przypadku trzonem Europy. Było bazą dla budowania jakichkolwiek, sensownych projektów nowej aranżacji Zachodu. W architektonicznym projekcie Europy chrześcijaństwo nie było więc, z całą swoją aksjologią, jedynie elementem dekoracyjnym, lecz było fundamentem, którego erozja siłą rzeczy musi doprowadzić do erozji całej konstrukcji.   Jan Paweł II powiedział wprost, że chrześcijaństwo „stworzyło Europę”, dając „początek cywilizacji narodów i ich kulturze”. W opinii papieża Polaka „szerzenie wiary na kontynencie sprzyjało tworzeniu się poszczególnych narodów europejskich, zasiewając w nich ziarna kultur o różnorakich rysach, ale powiązanych wspólnym dziedzictwem wartości zakorzenionych w Ewangelii. W ten sposób rozwijał się pluralizm kultur narodowych na fundamencie wartości uznawanych na całym kontynencie. Tak było w pierwszym tysiącleciu i tak w jakiejś mierze, pomimo podziałów, było również w drugim tysiącleciu: Europa żyła jednością wartości fundamentalnych w wielości kultur narodowych”. Podnoszenie roli chrześcijaństwa nie umniejsza przy tym wpływu świata klasycznego. „Kościół w swojej działalności ewangelizacyjnej przejął dziedzictwo kulturowe, które go poprzedzało, i nadał mu nową formę. Przede wszystkim dziedzictwo Aten i Rzymu, ale także ludów, które spotykał, rozszerzając się na kontynencie. W procesie ewangelizacji Europy, który służył pewnej kulturalnej jedności świata łacińskiego na Zachodzie, a bizantyjskiego na Wschodzie, Kościół postępował tak, aby zachować kryteria właściwe dla tego, co dziś nazywamy inkulturacją. Służył bowiem rozwojowi kultur rodzimych i narodowych. Dobrze więc, że ogłosił wpierw świętego Benedykta, a potem także świętych Cyryla i Metodego patronami Europy. Zwrócił tym samym uwagę wszystkich na wielki proces inkulturacji, jaki dokonał się w ciągu wieków, i równocześnie przypomniał, że on sam na kontynencie europejskim winien oddychać «dwoma płucami»”.  

Papież Polak wprowadził do narracji o Europie i jej zakorzenieniu aksjologicznym ważny element jedności i wspólnych wartości, których wyznacznikiem nie mogą być wyłącznie polityczno-gospodarcze organizacje w postaci np. Unii Europejskiej.  Zdaniem Jana Pawła II dychotomia Wschód i Zachód  nie powinna być przesadnie podkreślana. Owszem, to tradycyjnie rozumiany Zachód ma „najdłuższą tradycję chrześcijańską”. Zachód bezsprzecznie też najbardziej ubogacił Kościół, rozwinął jego epistemologię, wykreował siatkę pojęciową dotyczącą zasad, wartości i wszelkich praw. Jednak Wschód jest i ciągle pozostaje drugim płucem Europy,  jako obszaru ukształtowanego przez dziedzictwo Antyku i chrześcijaństwa. Dopiero obie części kontynentu składają się więc na jego całość, pojmowaną jako jedność a zarazem różnorodność, mutacja i odmienność. Co więcej, rola Wschodu może się okazać diametralnie inna, kiedy zderzymy ze sobą tradycyjne podstawy wartości europejskich z ich oświeceniową albo – jak mówił Jan Paweł II – scjentystyczną fantasmagorię. Ta fantasmagoria buduje świat „jakby Bóg nie istniał”. Oznacza to ustawianie się „poza współrzędnymi dobra i zła, to jest poza tym kontekstem wartości, których On sam, Bóg, jest źródłem”. Dlatego Zachód jest źródłem ewangelicznego zaczynu, ale tkwią w nim również bardzo silne prądy antyewangeliczne. Godzą one w same podstawy ludzkiej moralności, godzą w rodzinę i propagują moralny permisywizm. Zarazem „dysponując potężnymi centrami wpływów” politycznych i ekonomicznych usiłują narzucać warunki innym państwom, co czasami przybiera postać swoistego „totalitaryzmu, ukrytego pod pozorami demokracji”. To może restytuować rolę europejskiego Wschodu, jaki miejsca oddalonego od centrów postmoderny, a zarazem miejsca, w którym silnie obecne są rudymenty  cywilizacji utożsamianej z Zachodem.

 

Facebook
YouTube