Brukselski think tank European Council of Foreign Relations, od lat tworzący europejski przekaz dotyczący integracji,  opracował niedawno instrukcję prowadzenia kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego. Autorzy instrukcji tj. Ivan Krastew Mark Leonard, związani od lat z liberalnym mainstreamem  Unii Europejskiej, wprost wskazali, że ich swoiście rozumiana instrukcja postępowania w nadchodzących wyborach europejskich jest konieczna z kilku powodów. Po pierwsze i najważniejsze dlatego, że według większości sondaży i symulacji wyborczych  nadchodzące wybory do Parlamentu Europejskiego przyniosą sukces ugrupowaniom prawicowym i eurosceptycznym, które sprzeciwiają się większości lewicowo-liberalnych pomysłów, z których od lat słynie Unia Europejska. Po drugie dlatego, że ich zdaniem sukces wszystkich innych formacji niż tzw. partie głównego nurtu jest niekorzystny dla Unii, grożąc spowolnieniem jej procesów centralizacyjnych i realizacji agendy, którą w dużej mierze napędzają polityczne, a niekiedy wręcz ideologiczne pomysły, które zdaniem obu autorów, mają status „jedynie słusznych”. Po trzecie dlatego, że    niepokoi ich europejska opinia publiczna, ich zdaniem coraz bardziej podatna na „niewłaściwy” przekaz, a takim – zdaniem obu autorów – jest przekaz odmienny od liberalno-lewicowego, pokazujący nie tylko balaski ale też cienie, albo wręcz porażki projektu integracyjnego. Po czwarte dlatego, że zdaniem Krastewa i Leonadra zadaniem ugrupowań „głównego nurtu” jest odparcie za wszelaką cenę przekazu prawicowego,  eurosceptycznego, populistycznego, który przypomina zarazę i szkodzi ustalonej jakiś czas temu wizji integracji, opartej na zasadzie więcej, szybciej i głębiej. 

Zdaniem autorów strategii, przez nich samych nazwanej „nową mapą polityczną”, trzeba zrobić wszystko, żeby podtrzymać społeczne poparcie dla partii „głównego nurtu”. Dlatego proponują cztery równorzędne i realizowane obok siebie strategie działania.

Pierwsza z nich  to  sprawienie, by polaryzacja w UE zadziałała  na rzecz głównego nurtu. W wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2019 r. partie proeuropejskie skutecznie postawiły kwestię przetrwania UE. Udało im się przekonać wyborców, że partie skrajnie prawicowe dążą do opuszczenia UE i podążania śladami Brexitu i Donalda Trumpa. Tym razem będzie to znacznie trudniejsze i może pomóc partiom eurosceptycznym w wielu krajach. W państwach takich jak Francja i Włochy strategia skoncentrowana na Brukseli prawdopodobnie przyniesie odwrotny skutek. Skrajnie prawicowe partie w tych krajach były zajęte ograniczaniem ryzyka i porzucaniem obietnic opuszczenia UE i strefy euro – więc twierdzenia o ratowaniu Europy nie byłyby wiarygodne. Co więcej, partie te prawdopodobnie skorzystają na kampanii skupionej na Ukrainie, covid-19 czy zmianach klimatycznych, która nieproporcjonalnie zmobilizuje wyborców na partie antyeuropejskie. Dlatego ani kampania „wyjdź z głosowania”, ani ogólna próba polaryzacji nie przyniosą korzyści partiom proeuropejskim.  Chociaż jest mało prawdopodobne, aby uogólniona kampania na rzecz ratowania UE zadziałała, istnieje potencjał skutecznej strategii polaryzacyjnej w krajach, w których skrajna prawica jest postrzegana jako skrajna poza własną bazą wyborczą. Szczególnie dotyczy to Niemiec, gdzie duża część wyborców uważa, że ​​jednym z priorytetów AfD jest wyjście Niemiec ze strefy euro i UE. Masowe protesty przeciwko skrajnej prawicy, które miały miejsce na początku tego roku w całych Niemczech, pokazują, że groźba awansu AfD ma silny potencjał mobilizujący mainstream. Potencjał takiego podejścia istnieje także w Polsce, Austrii, Francji, Szwecji i Holandii, gdzie duża część społeczeństwa obawia się, że populiści w ich krajach będą chcieli opuścić UE lub strefę euro albo doświadczyć rozpadu UE. W Polsce, Holandii, Niemczech, Austrii i Szwecji większość wyborców popierających partie inne niż Prawo i Sprawiedliwość, PVV, AfD, FPÖ czy Szwedzcy Demokraci uważają wyjście z UE za priorytetowy program swojego kraju główna partia antyeuropejska. Polaryzacja wyborów wokół stosunku do UE nie sprawdzi się w krajach, w których skrajna prawica wypolerowała swój wizerunek, ale może okazać się skuteczna w walce z partiami wywodzącymi się z głównego nurtu, ale skierowanymi na prawicę (jak np. Prawo i Sprawiedliwość czy Fidesz ).

Druga strategii to demobilizacja eurosceptyków i jednoczesna mobilizacja głównego nurtu. Proeuropejscy przywódcy mają wiele powodów do obaw związanych z wyborami. Europejczycy są wyczerpani kryzysami, a znaczna część wyborców postrzega reakcję UE na każdy kryzys, który wstrząsnął kontynentem w ciągu ostatnich 15 lat, jako negatywną. Wielu z nich obecnie wskazuje na swoje poparcie dla partii antyeuropejskich. Ale wiele z tych osób niekoniecznie będzie głosować. W rzeczywistości duża część osób wyrażających sympatię dla partii antyeuropejskich mogła nie tylko zrezygnować z UE – lub partii głównego nurtu – ale w ogóle z polityki. W przeszłości wyborcy skrajnej prawicy rzadziej głosowali niż zwolennicy głównego nurtu; w końcu po co mieliby zawracać sobie głowę głosowaniem w wyborach dotyczących instytucji, którą wielu z nich wolałoby znieść? W niektórych krajach (takich jak Holandia, Polska i Szwecja) wyborcy partii antyeuropejskich są w dalszym ciągu mniej zmobilizowani niż wyborcy ich proeuropejskich rywali. Jednak w niektórych z najbardziej wpływowych państw UE (takich jak Austria, Francja i Niemcy) wyborcy partii antyeuropejskich są obecnie bardzo zmobilizowani – czasem nawet bardziej niż wyborcy głównego nurtu. Na przykład wyborcy AfD należą do dziesięciu najbardziej zmobilizowanych elektoratów partii z 12 objętych badaniem krajów; częściej głosują w wyborach do Parlamentu Europejskiego niż wyborcy CDU/CSU czy SPD. We Francji mniej więcej tyle samo wyborców La République en Marche (LREM) i Zjazdu Narodowego twierdzi, że „zdecydowanie” zagłosuje – odpowiednio 63 procent i 61 procent. Dlatego w tych krajach kampania będzie w dużej mierze dotyczyć mobilizacji. Partie proeuropejskie muszą pracować nad mobilizacją swoich wyborców – na przykład podkreślając stawkę tych wyborów, podkreślając ryzyko asymetrycznie wysokiej mobilizacji wśród antyeuropejczyków w różnych obszarach (takich jak unijne kwestie środowiskowe, społeczne i prawa gospodarczego), czy też przedstawianie wyborów do Parlamentu Europejskiego jako testu na to, czy skrajną prawicę da się powstrzymać na szczeblu krajowym (co jest szczególnie istotne w Austrii, Francji, Niemczech i Hiszpanii w kontekście zbliżających się wyborów krajowych).

Ale mainstream musi też szukać sposobów, aby zniechęcić wyborców partii antyeuropejskich do głosowania na nie. Chociaż jest mało prawdopodobne, aby ci wyborcy zmienili obozy, mogą w ogóle nie głosować, jeśli nie zostaną do tego sprowokowani wyborami skupiającymi się na motywach mobilizujących skrajną prawicę, takich jak imigracja lub ich postrzeganie negatywnej polityki wobec Covid-19, klimatu, i Ukrainy.

Trzecia strategia zakłada skoncentrowanie się na innych kryzysach, aby przyciągnąć niezdecydowanych wyborców. W niektórych krajach proeuropejscy zwolennicy powinni spróbować odeprzeć obsesję migracyjną partii skrajnie prawicowych, aby dotrzeć do niezdecydowanych wyborców, którzy mają szersze obawy.  Na przykład we Francji wyniki LREM Macrona w dużej mierze zależą od tego, czy uda jej się przyciągnąć 24 proc. wyborców, którzy nie wiedzą jeszcze, na kogo głosować w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Ci ludzie są oczywiście mniej zmobilizowani – ale nie całkowicie zdemobilizowani. Spośród nich 21 procent twierdzi, że na pewno zagłosuje, a kolejne 31 procent twierdzi, że prawdopodobnie będzie głosować. Dziesięć procent niezdecydowanych wyborców uważa, że ​​wybory mają „duże znaczenie” dla ich przyszłości, a kolejne 30 procent uważa, że ​​mają one „znaczne znaczenie”. Co najważniejsze, 37 proc. z nich nie głosowało w drugiej turze wyborów prezydenckich we Francji w 2022 r., ale na Macrona głosowało 44 proc. w porównaniu z 19 proc., które głosowało na Le Pen. Jest to zatem grupa osób, które choć raz głosowały na Macrona. W większości krajów niezdecydowani wyborcy są nadreprezentowani przez kobiety. Reprezentują oni 75 procent „nie wiem” we Francji, 73 procent w Austrii, 71 procent w Hiszpanii, 69 procent w Polsce i 66 procent w Niemczech. Niektóre z nich mogą zostać przyciągnięte przez partie, które udowodnią swoje zainteresowanie i wiarygodność w rozwiązywaniu problemów powszechnych wśród kobiet, na przykład dotyczących przepisów aborcyjnych, równości w miejscu pracy i praw mniejszości. Polska dała pod tym względem obiecujący przykład w zeszłym roku, kiedy rekordowa mobilizacja kobiet pomogła w głosowaniu na konserwatywny, eurosceptyczny rząd.

Czwarta  strategia to z kolei przedstawienie argumentacji geopolitycznej dla Europy. Zdaniem obu autorów Największym wyzwaniem dla partii proeuropejskich może być wypracowanie sposobu mówienia o geopolityce. Jedną z kluczowych decyzji strategicznych, jakie muszą podjąć przygotowując się do swojej kampanii, jest to, ile uwagi powinni poświęcić wojnie na Ukrainie i jakiego języka używać podczas dyskusji na jej temat.

Z jednej strony zwolennicy Kijowa nie chcieliby, aby wojna ta zeszła na drugi plan, gdyż jeszcze bardziej utrudniłoby to zapewnienie dalszego wsparcia finansowego i wojskowego. Jednak z politycznego punktu widzenia byłoby niebezpieczne dla głównego nurtu, gdyby wojna na Ukrainie stała się kluczowym polem bitwy w nadchodzących wyborach. Wiele partii antyeuropejskich mogłoby wówczas wykorzystać zmęczenie wojną wśród ludności europejskiej. Istnieje również ryzyko, że profilowanie skrajnej prawicy jako sojuszników lub pomocników Władimira Putina może podważyć szeroki konsensus antyputinowski, który wyłonił się od czasu inwazji Rosji na Ukrainę na pełną skalę.

Na podstawie wyników naszego sondażu uważamy, że uczynienie z wojny ukraińskiej głównego tematu kampanii obróciłoby się przeciwko partiom proeuropejskim. Po pierwsze, tylko 10 procent ankietowanych Europejczyków uważa, że ​​Ukraina może wygrać wojnę. Europejczycy mają także mieszane uczucia co do wyników UE w reakcji na wojnę i przyszłej strategii UE. Uczynienie Ukrainy centralną kwestią mogłoby wzmocnić opozycję i wzbudzić obawy o zagrożenie dla europejskiego rolnictwa, przemysłu i społeczeństwa w wielu państwach członkowskich. 

Z drugiej strony nie jest dostatecznie zbadane miejsce na argument geopolityczny dla Europy w odniesieniu do Trumpa – wobec którego Europejczycy mają znacznie mniej ambiwalentny stosunek. Jak pokazało nasze poprzednie badanie, zdecydowana większość europejskich wyborców będzie rozczarowana wygraną jesiennych wyborów w USA (Fidesz jest jedyną partią, której wyborcy w większości byliby zadowoleni z tego wyniku). Europejczycy są szczególnie zaniepokojeni tym, że zapewni Putinowi zwycięstwo na Ukrainie. Perspektywa zwycięstwa Trumpa może otworzyć drogę niektórym europejskim przywódcom do skupienia się na europejskiej suwerenności i zdystansowania się od USA w trakcie kampanii. Zamiast mówić o sukcesie UE we wspieraniu Ukrainy, proeuropejscy przywódcy mogliby skupić dyskusję wokół konieczności uzyskania przez UE większej autonomii i poważnego podejścia do obrony przed rosyjskim zagrożeniem.

Jak na ironię, perspektywa drugiej prezydentury Trumpa może uświadomić europejskim wyborcom znaczenie utrzymania proeuropejskiego kierunku dla następnego Parlamentu Europejskiego. Kiedy Trump kwestionuje stabilność amerykańskiej gwarancji bezpieczeństwa, Europejczycy powinni zdać sobie sprawę, jak ważna jest możliwość polegania na innych członkach UE i na strukturach UE. W przeciwieństwie do poprzednich wyborów do Parlamentu Europejskiego, w których kilka partii antyeuropejskich liczyło na skorzystanie ze zwycięstwa wyborczego Trumpa, tym razem Trump był w stanie zmobilizować proeuropejczyków jeszcze przed wynikiem wyborów w USA.    

Ivan Krastew i Mark Leonard wierzą przy tym szczerze, że rosnące poparcie dla innych sił politycznych niż sami reprezentują to kryzys europejskiej demokracji. Ich zdaniem każdy inny pogląd niż liberalno-lewicowy jest dla Europy zły, szkodliwy, ponieważ grozi spowolnieniem integracji. Obaj autorzy nie kryją przy tym, że UE ma na swoim koncie nie tylko sukcesy, ale i porażki. Taką porażką  jest walka z pandemią COVID i tym, że wiele państw de facto było zdanych samych na siebie. Inną porażką jest bankructwo strategii polityczno-gospodarczej nastwionej na Rosję i dwoisty deal jakim była idea euro za gaz i ropę, która to idea zbankrutowała 24 lutego 2022 r. Inną porażką jest wreszcie projekt Zielonego Ładu, którego społeczeństwa państw europejskich ani nie rozumieją ani nie kupują, zdając sobie sprawę z tego, że zanieczyszczenie planety jest problemem globalnym, którego bez udziału takich państw jak Chiny, USA czy Indie nie uda się w żaden sposób rozwiązać. Najbardziej perfidne w całej strategii obu autorów jest przy tym to, że widzą doskonale swoiste błędy i wypaczenia Unii Europejskiej ale mówią, żeby o nich po prostu nie mówić, ponieważ one rzeczywiście mogą podkopywać zaufanie do UE. Po drugie, że lansują pogląd, że dziś to wojna na Ukrainie może uratować partie głównego nurtu, w myśl zasady, że jeśli na nie się nie głosuje, to głosuje się na popleczników Putina.

 

Całość analizy zob. https://ecfr.eu/publication/getting-the-european-parliament-election-right/

 

 

 

 

 

Facebook
YouTube